Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Zieleń szmaragdu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Fantasy, thrillery, przygodowe / Trylogia Czasu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mellinda
Szalona pisarka



Dołączył: 22 Mar 2011
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 18:27, 28 Lut 2012    Temat postu:

MUlka napisał:
tombraiderka009 napisał:
MUlka napisał:
SPOILER pamiętajmy, że Lucy i Paul, i jej dziadek już nie żyją

Jak to? Przecież Lucy i Paul żyją, tylko cofając się w czasie, zabrali ze sobą chronograf, tak, że nie mogli już wrócić i zostali tam w chyba 1922 roku.. Confused


No tak, ale teraz jest w książce rok 2004-2005 (jakoś tak), to ile mają lat skoro w w 1920 mają około 18tu ?? Nie żyją Smile
Gwen tylko cofa się do tego roku aby ich spotkać, ale w rzeczywistości w teraźniejszości już ich nie ma tak jak jej dziadka Smile
Został po nich tylko schowany chronograf i pan Bernhard

No to właśnie mnie zaskoczyłyście, byłam cały czas przekonana, ze oni żyją, kurde coraz więcej spotykam nie dopowiedzeń w tej książce, nie ma innej opcji powinna być chociaż jedna część jeszcze, albo krótkie zakończenie, gdzie autorka powie, że się dogadali ze Strażnikami i żyją długo i szczęsliwe, cokolwiek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pinezkaineska
Poczytująca



Dołączył: 17 Kwi 2011
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia

PostWysłany: Wto 20:09, 28 Lut 2012    Temat postu:

ja mam co do tego inną teorie no bo patrzcie:

w drugiej części Lucas powiedział coś, że jak dziwnie, że jeszcze niedawno spotykał L i P, a teraz oni mają pewnie po 40 lat. I był przecież ten końcowy wątek. Skąd niby Paul się tam wziął skoro nie żył? Jak mógł przekazać te listy i jak mógł on się przenieść znając Gideona skoro przecież nie żyją? To się nie trzyma jakiegoś schematu. Moim zdaniem oni kradnąc chronograf owszem cofnęli się w czasie i żyją w tamtym obrębie czasowym. Oczywiście dla ludzi z 2005 czy 2006 roku to jest niemal niemożliwe, ale gdyby nie żyli nie mogli by tak symetrycznie się poruszać po czasoprzestrzeni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mellinda
Szalona pisarka



Dołączył: 22 Mar 2011
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 20:29, 28 Lut 2012    Temat postu:

pinezkaineska napisał:
ja mam co do tego inną teorie no bo patrzcie:

w drugiej części Lucas powiedział coś, że jak dziwnie, że jeszcze niedawno spotykał L i P, a teraz oni mają pewnie po 40 lat. I był przecież ten końcowy wątek. Skąd niby Paul się tam wziął skoro nie żył? Jak mógł przekazać te listy i jak mógł on się przenieść znając Gideona skoro przecież nie żyją? To się nie trzyma jakiegoś schematu. Moim zdaniem oni kradnąc chronograf owszem cofnęli się w czasie i żyją w tamtym obrębie czasowym. Oczywiście dla ludzi z 2005 czy 2006 roku to jest niemal niemożliwe, ale gdyby nie żyli nie mogli by tak symetrycznie się poruszać po czasoprzestrzeni.


To już jest zdecydowanie bardziej realne wyjaśnienie ;p W sumie no właśnie był epilog końcowy, w którym oni żyją, i co więcej mają się dobrze i Paul mówi, że ma nadzieję, że nie zostanie w najbliższym czasie dziadkiem, więc zdecydowanie to ma większy sens, bo skoro są rodzicami Gwendolyn, a sama Lucy była młodsza gdy rodziła G. od jej mamy zastępczej to by było całkiem dziwne, ze nie żyje, skoro tamta ma się całkiem dobrze. Lekko chaotycznie ujęte, ale zupełnie zapomniałam imienia "tej mamy" Gwen ;<


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mellinda dnia Wto 20:30, 28 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MUlka
Zaczytana



Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 3292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: DJA

PostWysłany: Wto 21:03, 28 Lut 2012    Temat postu:

wszystko się zgadza pinezkaineska Smile
Lucy i Paul na początku lat 90tych odbywali elapsje do lat 50tych kiedy Lucas był zwykłym strażnikiem i się nimi tam zajmował. Później kiedy spotkała się z nim pierwszy raz Gwen w roku 1956 powiedziała mu że Lucy i Paul uciekli w 1994 do 1920 więc skoro uciekli do 1920 w wieku prawie 20 lat to 1956 roku mieli już lat ponad 40. Ich życie w latach 1994-2005 i dalej nie istnieje. Wiem, ciężko to pojąć ale można przyjąć że tak jakby zniknęli, bo pamiętajmy, że przenosząc się z chronografem do 1920 nie mogą już wrócić, ale mogą nadal przenosić się w przeszłość, z ich perspektywy w lata poniżej 1920.
Więc teraz w roku 2005 mieliby ponad 100 lat, a nie sądzę żeby żyli tak długo - więc nie żyją, dożyli swoich lat w przeszłości ... nie ma to wpływu na żadną symetryczność Smile
Gdyby mogli wrócić do swoich lat mieliby teraz około 35 lat i dziecko z którym była w ciązy Lucy byłoby młodsze od Gwen ... ale Lucy urodziła je w przeszłości, tam wychowała i kolejnym pokoleniem jest pan Bernhard Smile
Cytuję Lucy z Epilogu:
"Kiedy nasze dziecko będzie miało dzieci, one zdążą się zestarzeć, nim Gwenny w ogóle się urodzi"
Czyli teoretycznie dziecko Lucy i Paula będzie żyć w czasach kiedy jego rodzice jeszcze się nie urodzili Very Happy - łatwiej by to było narysować Very Happy
Lucy urodziła się w 1974 Smile jej dziecko (drugie) 1919-1920 - czyli w dniu narodzin swojej matki będzie miało 55 lat Smile hmm ciekawe jakiego wieku dożyli Lucy i Paul?

Wszystko jest oczywiście z perspektywy teraźniejszości czyli 2005-2006 - bo patrzeć z innej mija się z celem, w końcu w tych latach żyje bohaterka Smile

mellinda widzisz jaka data jest przy epilogu ? kwiecień 1919 rok Smile co do tego o czym mówi Paul Smile S Gwen i Gideon ich odwiedzają , tak naprawdę mogą ich odwiedzać codziennie po około 3 godziny, ale dla Lucy i Paula może to wyglądać tak, że pojawiaja się na 3 godziny, znikają i pojawiają się znowu na kolejne 3 godziny dla nich miną sekundy od rozląki, a w tym czasie dla Gideona i Gwen minie już kolejny dzień - wiem zakręcone Smile ks


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez MUlka dnia Wto 21:14, 28 Lut 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuz@
Złodziejka książek



Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 33075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polanica | Wrocław

PostWysłany: Wto 21:26, 28 Lut 2012    Temat postu:

Akcja dzieje się chyba w 2010, bo Gwen ma 16 lat, a urodziła się w 1994, a Gideon w 1992 Wink

Ogólnie temat podróży w czasie jest strasznie zagmatwany, i im bardziej się w nim człowiek zagłębia tym bardziej może się pogubić. I ogólnie trudno przyswoić to, że tak właściwie od początku było wiadomo jak to się skończy, bo wydarzenia z przyszłosci wpływały na przeszłość, a przeszłość na przyszłość, więc to wszystko było ze sobą ściśle związane.
Ogólnie kwestie Lucy i Paula potrafię ogarnąć, bo do 1994 żyli w 'teraźniejszości', a potem od 1912(20?) żyli dalej, chociaż to takie mega dziwne, że starzeli się w momencie kiedy tak naprawdę sie nie urodzili xD I umarli jak się urodzili czy potem...No i fakt, że młodszy brat Gwen miał ponad 70 lat w momencie jej narodzin Very Happy
Jak potrafię ogarnąć to, a nawet kwestie hrabiego, i tego że oni wypełniali swoje przeznaczenie, bo skoro dziadek został zamordowany, istniał pan Whitman itd. to musieli dac mu eliksir, ale to sie dopiero działo dla Gwen i Gideona. Tak samo, jak z napaścią tej dwójki na Gideona, zrobili to bo wiedzieli już że to musi się stać. Więc tak naprawdę wychodzi, że przyszłości nie można zmienić. Bo to co oni robili to nie były zmiany, ale wypełnianie..przeznaczenia?
Ale sprawa Jamesa była dziwna, bo tak jakby go zmienili. No bo Gwen już go nie widziała jako duch po tym, jak go uratowała w przeszłości, więc teoretycznie nigdy go nie poznała. Wiem, że za bardzo w to się zagłębiam, i przez to brakuje mi logiki, ale ten wątek jakoś wyjątkowo mnie poruszył Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MUlka
Zaczytana



Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 3292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: DJA

PostWysłany: Wto 21:39, 28 Lut 2012    Temat postu:

tak tak własnie otworzylam ksiązki Cool i zauważyłam że 2010 (myślałam, że Gwen urodziła się w 1990) no i 1912 zamiast 1920 - ale to mniejsza z tym, tak to jest jak się pisze z pamięci.
Zgadzam się z Zuzą, ja dokładnie tak to rozumuję - sprawa Jamesa jest dziwna, wydaje mi się, że miała pokazać, że można zmienić przeszłość. Myślę, że gdyby teraz, z tą wiedzą Gwen i Gideon przenieśli się znowu wcześniej mogliby chociażby nie dopuścić do przeniesienia się Lucy i Paula do przeszłości - po prostu podzielić się ta wiedzą którą mają teraz, ale skoro wszystko dobrze się skończyło to czy jest sens? czy warto ryzykować? można się naciąć i stworzyć coś gorszego (tu kłania sie film "Efekt motyla")
Wydaje mi się, że wątek z Jamsem byłby łatwiejszy do wyjaśnienia gdyby po jego uratowaniu Gwen o nim zapomniała, bo teraz to tak jakby wytworzyły się dwie linie czasowe, ta w której James był i ta w której go nie będzie (nie było) tzn jego ducha Smile. Gdyby po prostu został "wymazany" z jej pamięci byłoby to łatwiejsze do wytłumaczenia ... ale no wlasnie, to tylko tworzy kolejne ale Smile no bo jakby miała go uratowac gdyby go nie było Wink Dlatego myślę, że autorka celowo to zrobiła, żeby ukazać właśnie paradoks dziadka Smile.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pinezkaineska
Poczytująca



Dołączył: 17 Kwi 2011
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia

PostWysłany: Wto 21:46, 28 Lut 2012    Temat postu:

No dobra. Czyli.

Lu i Paul nie żyją, ale tak naprawdę żyją tylko, że nie żyją dla nich.
wszystko jasne. naprawdę.. zastanawiam się czy autorka to wszystko sama pojęła. A jeśli chodzi o wątek Jamesa bardzo mnie poruszył, naprawdę Crying or Very sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuz@
Złodziejka książek



Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 33075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polanica | Wrocław

PostWysłany: Wto 21:48, 28 Lut 2012    Temat postu:

Myślę, że oni sobie zdali sprawę, że lepiej nie ingerować w przeszłość, i zostawić wszystko takie jakie jest. No i zawsze mogli ich odwiedzać w przeszłości, taki wypad na kawę do lat 20 XIX wieku Wink
Z tym Jamsem, trudno to wytłumaczyć, ale na szczęście nie jest to jakiś główny wątek.. Też myślałam, że może Gwen o nim zapomni, chociaż to by przekreśliło wtedy misje uratowania go. Z kolei, gdy go uratowała i nie był duchem to nigdy by go nie poznała, więc też nie ratowała. I tak w kółko. Więc lepiej chyba się nad tym nie zastanawiać i cieszyć się, że jej się udało.
Ogólnie rzecz biorąc Pani Gier bardzo dobrze przedstawiła podróże w czasie, biorąc pod uwagę jak skomplikowane to jest. Może jest kilka nielogicznych zdarzeń, ale tego chyba nie da się tak w 100% logicznie wytłumaczyć. Szczególnie, że podróże w czasie raczej nigdy nie będą możliwe, chyba że bardzo tajne, bo nikt z nas nikogo z przyszłości nie spotkał Wink. To taka dziwna myśl...że nam się wydaje, że w przyszłości może będzie to możliwe, a jednak to że nie spotykamy ludzi podróżujących w czasie świadczy, że jednak nie, bo przecież dla ludzi za 100 lat będziemy przeszłością, tak jak dla nas jest nią początek XIX wieku chociażby. I jak tu biorąc tak zakręcone zagadnienie ułożyć idealną fabułę, chyba sie nie da Wink. Ale pani Gier i tak to wyszło naprawdę nieźle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mellinda
Szalona pisarka



Dołączył: 22 Mar 2011
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 13:15, 29 Lut 2012    Temat postu:

No trzeba przyznać autorka się postarała o to żeby potem można było długo omawiać pewne kwestie książki. Jestem ciekawa jak ona to wszystko sobie wyobraziła, no bo L. i P. nie żyją ale jednak w przeszłości żyją, albo sprawa z tym ich dzieckiem, to już wgl pogmatwane Autorka ma wielką wyobraźnię, jestem ciekawa czy dla niej to wszystko ma jakiś tam utarty schemat, czy jednak od początku miała plan by zamieszać w tej książce.
Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi ;C


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mellinda dnia Śro 13:16, 29 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuz@
Złodziejka książek



Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 33075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polanica | Wrocław

PostWysłany: Śro 14:01, 29 Lut 2012    Temat postu:

Założę się, że autorka miała to rozpisane na wielkich brystolach xD Kto z kim, kiedy, na co to wpłynęło, jak się łączyło itd Very Happy Ale i tak musi mieć MÓZG, żeby to wymyślić i ogarnąć Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tombraiderka009
Zaczytana



Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 3336
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: WILDWOOD

PostWysłany: Pią 16:10, 02 Mar 2012    Temat postu:

Zuz@ napisał:
Założę się, że autorka miała to rozpisane na wielkich brystolach xD

O taak Very Happy I to po kilkanaście.

Mam jeszcze jedno pytanie: Czyli, że pan Bernhard jest bratem Gwen? Confused


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zabkula
Nowicjusz



Dołączył: 29 Sty 2012
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:11, 02 Mar 2012    Temat postu:

Cytat:
Mam jeszcze jedno pytanie: Czyli, że pan Bernhard jest bratem Gwen? Confused

Wydaje mi się, że nie, ponieważ: Lucy powiedziała w epilogu: Kiedy nasze dziecko będzie miało dzieci, one zdążą się już zestarzec nim Gwenny się urodzi. A pan Bernhard przecież jest bardzo stary. Czyli jest on synem brata lub siostry Gwenny Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zabkula dnia Pią 19:12, 02 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuz@
Złodziejka książek



Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 33075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polanica | Wrocław

PostWysłany: Pią 19:31, 02 Mar 2012    Temat postu:

Jej rodzeństwo miało się urodzin w 1920, akcja to 2011, więc miałby wtedy 91 lat Wink Jest on stary, ale chyba nie aż tak ,więc pewnie jest jej bratankiem, skoro ma to samo nazwisko, co fałszywe należące do Lucy i Paula Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tombraiderka009
Zaczytana



Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 3336
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: WILDWOOD

PostWysłany: Sob 8:44, 03 Mar 2012    Temat postu:

Jezu, ale to wszystko pokręcone, ale da się nawet zrozumieć Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mellinda
Szalona pisarka



Dołączył: 22 Mar 2011
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 12:27, 04 Mar 2012    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych] tak właśnie się czuję myśląc o tej serii ;3

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tombraiderka009
Zaczytana



Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 3336
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: WILDWOOD

PostWysłany: Nie 19:00, 04 Mar 2012    Temat postu:

mellinda napisał:
http://kwejk.pl/obrazek/991972/koniec.html tak właśnie się czuję myśląc o tej serii ;3

Ja się tak samo czuję. Boże, żeby tak świetną książkę zakończyć na trylogii.? To po prostu okropne Crying or Very sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kada113
Zatracona w świecie książek



Dołączył: 17 Gru 2009
Posty: 3650
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:02, 06 Mar 2012    Temat postu:

mamciu... wzruszyłam się patrząc na ten obrazek... kurczę, aż się boję skończyć tą serię.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pysia141192
Zaglądacz



Dołączył: 09 Mar 2012
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zelów, Bełchatów

PostWysłany: Pią 18:57, 09 Mar 2012    Temat postu:

Hej :* Jestem nowa Smile))

Zieleń szmaragdu jest naprawdę świetna, choć nie tak jak dwie poprzednie części.
No, ale wg mnie ta część jest najbardziej śmiechowa... Xemerius jest najlepszy, a jego teksty rozśmieszają mnie do łez.

Co do SPOILER: pana Bernharda to ja uważam, że on może być jednak bratem Gwen.
Doszłam do takiego wniosku, ponieważ dziadek Gwen, Lucas, umarł 6 lat wcześniej niż toczy się teraźniejsza akcja, czyli w 2005 roku i chwili śmierci miał chyba 80 lat, a przynajmniej tak mi się kojarzy, że wyczytałam w którejś części. Z obliczeń wynika, że w 2011 miałby ok 86 l. Natomiast wiadomo, że (w Czerwieni Rubinu tak pisze), że pan Bernhard jest w wieku lady Aristy, a przynajmniej tak się Gwen zdaje. Nie wiem ile lat ma Arista, ale wg mnie nie była dużo młodsza od Lucasa. Jeśli miałaby 80 lat, to urodziła by się w 1931 roku. Więc skoro pan Bernhard mógłby być w jej wieku, to też musiałby się ok tego roku urodzić. A jak wiadomo drugie dziecko Lucy i Paula przyszło na świat w 1919 roku.
Więc moim zdaniem pan Bernhard to brat Gwen, aczkolwiek mógłby być jej bratankiem... Very Happy
No, nie wiem, być może się myślę Smile))
Koniec SPOILERA

A sceny GiG takie sobie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuz@
Złodziejka książek



Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 33075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polanica | Wrocław

PostWysłany: Pią 19:41, 09 Mar 2012    Temat postu:

Mi jednak trudno wyobrazić sobie, żeby 'lokaj' miał 92 lata i robił to wszystko, co pan Bernhard Wink Więc jednak obstawiam, że to jej bratanek, co i tak sprawia, że starszy z niego pan, bo ma ok. 70 lat Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marry
Zaglądacz



Dołączył: 26 Mar 2012
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:42, 26 Mar 2012    Temat postu:

Hej Wink jestem na forum nowa, ale Trylogia Czasu zmusiła mnie do zarejestrowania się tu Smile
Po przeczytaniu, tak jak niektóre z forumowiczek czuje niedosyt, ale mimo to nie chciałabym aby pani Gier napisała czwartą część ponieważ mogłaby ona zepsuć wspaniałą trylogię.
A teraz mam takie pytanie:
Czy tylko ja od pierwszej części wiedziałam, że Lucy i Paul są rodzicami Gwen? Wink
Bo z tego co wiem, niektóre moje koleżanki nie miały co do tego najmniejszych podejrzeń, chociaż epilog w "Czerwieni Rubinu" by jak dla mnie dość jednoznaczny i dosadny.
A, tak na marginesie...mimo, że po przeczytaniu "Czerwień Rubinu" wiedziałam na 100%, że Gwen jest córką L&P to w "Zieleni Szmaragdu" nie wiem dlaczego był to dla mnie szok, tak jakoś się wzruszyłam...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez marry dnia Pon 16:50, 26 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosemary
Wpatrzona w książki



Dołączył: 28 Lis 2010
Posty: 2637
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pon 22:11, 26 Mar 2012    Temat postu:

marry ja od epilogu Czerwieni, również byłam praktycznie pewna, że Gwen to córka L&P

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mellinda
Szalona pisarka



Dołączył: 22 Mar 2011
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 6:50, 27 Mar 2012    Temat postu:

Ja też byłam tego pewna od pierwszej części, a potwierdzenie moich przypuszczeń odnalazłam, gdy mama Gwen tłumaczyła się dlaczego tak namieszała z tą datą i fakt, że oni w czasie jej narodzin przebywali u jej matki to już po prostu byłam tego pewna. ;D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zaszumiał_wiatr
Zatracona w świecie książek



Dołączył: 07 Sie 2010
Posty: 3714
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Nie 15:00, 01 Kwi 2012    Temat postu:

Książka jest świetna Smile Jej najlepszą stroną jest humor - czy czytałam w szkole, w autobusie, czy w domu, z mojej twarzy prawie nigdy nie schodził uśmiech, bo dosłownie co druga kwestia była dowcipna! Za to dużo duży plus, bo dzięki temu wspominam ją bardzo przyjemnie.
Drugą zaletą są bohaterowie, chociaż z perspektywy czasu można dostrzec, że niektórzy z nich nie byli w pełni dopracowani. Na szczęście to wcale nie rzuca się w oczy podczas czytania i dzięki temu jeszcze łatwiej nam się wciągnąć w akcję, bo utożsamienie z postaciami jest wręcz mimowolne Wink Gideon <3
Co do fabuły, zakończenie jest niestety nie w pełni satysfakcjonujące pomysł z nieśmiertelnością jest taak naciągany i przesadzony, że trochę mnie zniechęcił Neutral Rzeczywiście, zgadzam się z Agnnes, że od drugiej połowy, pani Gier jakby straciła wenę i chciała za wszelką cenę doprowadzić serię do końca. Podczas gdy na rozterki sercowe Gwen poświęciła kilkanaście stron, decydujące rozwiązanie potraktowała po macoszemu Confused To było bardzo nierówne. I jeszcze ta sprawa z podróżami, czasem wszystko było tak poplątane, że trudno było nadążyć za kolejnymi zagadkami. Nie podoba mi się to rozwiązanie z Jamesem, ten paradoks jest taki... niewytłumaczalny Very HappyVery Happy Na szczęście to moje jedyne zastrzeżenia.
Co tu dużo mówić, mimo to cała trylogia jest boska i na pewno nieraz do niej wrócę, żeby jeszcze raz poczuć tyle płynących z niej pozytywnych emocji. Trylogia Czasu trafia do moich ulubionych książek i serdecznie ją wszystkim polecam, jeszcze raz Razz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zaszumiał_wiatr dnia Nie 15:02, 01 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blair
Niemowlak książkowy



Dołączył: 25 Gru 2011
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: I tak nie trafisz :-)

PostWysłany: Wto 20:31, 03 Kwi 2012    Temat postu:

"Nie da się zatrzymać czasu, ale dla miłości czas może stanąć w miejscu"

Siedziałam sobie spokojnie przy biurku i rozmyślałam. Tak wiecie – o życiu. To spojrzałam na niepościelone łóżko, to też znowu mój wzrok powędrował, gdzieś hen daleko, zagłębiając się w krajobraz za oknem. Wszędzie byle tylko nie zahaczyć o potężny stos szkolnych książek, które leżąc tak i nic nie robiąc, dosłownie krzyczały w mojej głowie, żeby je otworzyć i czytać, uczyć się, zapamiętywać… Czasem z tęsknotą błądziłam po stosiku pełnym niezmierzonych światów. Powieści opowiadających historie, które tak bardzo chciałam poznać… Przede mną, równo na biurku leżała jeszcze jedna książka. Przyciągała mnie jak syreni śpiew żeglarzy na morzu. Prosiła, błagała, perswazyjnie przekonywała… Tylko jedna strona… Tylko jeden rozdział. Pomyślałam – nie dam się, ale tylko dotknę, albo spojrzę, ten jeden, jedyny raz… Przeczytałam pierwsze zdanie i przepadłam. Zrozumiałam także żałosne położenie Golluma. Obiecałam sobie, że nigdy więcej nie będę się z niego śmiała.


Kerstin Gier znana jest z tego, że jako jedyna autorka niemiecka utrzymuje na listach bestsellerów wszystkie swoje książki. W Polsce wydawnictwo Sonia Draga wydało jej powieść „Z deszczu pod rynnę”. Trylogia czasu pobiła wszelkie dotychczasowe wyniki sprzedaży i sprawiła, że Gier z dnia na dzień stała się jednym z najlepiej sprzedających się autorów niemieckich.

„- Panno Gwendolyn, dlaczego zdjęła Pani chustę? To wbrew przepisom. - Myślałam, że to szczur – Powiedziałam rzucając Gideonowi ponure spojrzenie – I wcale się tak nie pomyliłam.”

Jak myślicie, co robi dziewczyna ze złamanym sercem? Może udaje, że jest chora, a tak naprawdę pod nieobecność rodzinki knuje plan zemsty, w który skład wchodzą tortury, trucizny oraz postawienie zakłamanego obiektu „X”przed Sądem Dziewcząt Całego Świata? Niestety rzeczywistość jest trochę mniej kolorowa. Jak wiadomo, żeby się podnieść trzeba upaść, a nasza dziewczyna z sercem z Marcepanu ostatnio przez wszelkie upadki całkiem dotkliwie posiniaczyła sobie tyłek. Jak wiadomo, każda szanująca się nastolatka musi przejść przez rytuał Zapomnienia – masę lodów wymieszanych z tworzeniem fontanny łez i obarczanie nic nie rozumiejących rodziców rachunkami za telefon. Cóż… Gwen nie jest zwykłą dziewczyną. Jest podróżniczką w czasie, która ma przed sobą ważne zadanie! Tak ważne, że … prawie w ogóle nie wie, o co w nim chodzi.

Teraz będzie zmuszona pozlepiać swoje złamane serce, stanąć oko w oko z przeciwnikiem, odkryć wszystkie sekrety, nawet te, o których nie ma zielonego pojęcia oraz nie dać się zabić… Czy da radę? A co to w ogóle za pytanie? Z resztą… myślicie, że bym Wam powiedziała? Razz
Na wstępie muszę zaznaczyć, że uwielbiam tę książkę i kocham całą serię. Przez ostatnie kilka miesięcy „Zieleń szmaragdu” wręcz śniła mi się po nocach. Potrafiłam słuchać piosenek, ponieważ ich tytuły występowały w książce i godzinami wlepiać wzrok w monitor, gdzie wyświetlało się zdjęcie okładki trzeciego tomu „Trylogii czasu”. Oczekiwałam wiele, ale tyle co w przypadku innych książek, to przy tej konkretnej powieści całkowicie wiedziałam, że ostatni tom serii pióra pani Gier podbije moje serce. To po prostu nie mogło się nie udać!

„Właściwie to dziwne, że złamane serce może jeszcze bić.”

Gwen i Gideon jak zwykle byli sobą. Nie tyle oni, co ich relacja gwałtownie się zmieniła. Osobom, które cały czas wyczekują finału znajomości dwójki głównych bohaterów powiem tylko, że niezależnie jak sami obstawiacie – nie zawiedziecie się! Moim zdaniem było w tym tomie stanowczo za mało Raphaela i Leslie, ale to mówię bardzo cichutko i właściwie jest wielka szansa, że mój szept właściwie nie trafi do Waszych uszu. Tym bardziej, że reszta pozostała tak jak była i tak! Macie rację! Mowa oczywiście o Charloccie, dziewczynie, którą szczerze znienawidziłam w pierwszej części. Być może się powtórzę, ale fakt, że nie darzę miłością jednego z bohaterów wcale nie jest minusem! Wręcz przeciwnie – to ogromny plus! Jestem zdania, że bohaterzy książek powinni wywoływać w czytelniku swoim zachowaniem czy postawą gwałtowne emocje. Szczęście, gniew, szacunek czy zazdrość… Właśnie w takich momentach wiem, że epitet „barwna postać” to tylko eufemizm, a ja potrafiłabym pokochać książkę tylko dlatego, że znienawidziłam dobrego, przystojnego księcia na białym koniu i zakochałam się w jego złym bracie bliźniaku… prr! Czy to nie powinno być odwrotnie? U mnie? Raczej wątpię Very Happy


Akcja cały czas biegnie szalenie i sądzę, że w pewnym momencie nawet zgubiła z tego wszystkiego buty! Jedno wydarzenie dogania drugie, a trzecie już wszystkich wyprzedza! Momentami nie potrafiłam dokładnie się połapać w tym wszystkim, ale nie działo się tak często. Autorka po prostu nie nudzi potencjalnego czytelnika opisami, ale także nie przesadza ze zbyt licznymi dialogami. Poziom dynamiczności potrafił z powodzeniem się wyrównać, a chwile, gdy pisarka dawała chwilę bohaterom, aby sobie troszkę odsapnęli, witałam z uśmiechem na twarzy, a nie ze znudzeniem.

Jedną z największych zalet był kunszt pisarski pani Gier. To jeden z ważniejszych elementów, który sprawił, że książka jest – nie owijając w bawełnę – zwyczajnie boska! Pisarka ma lekki i przystępny styl. Przekaz, który potrafi oddać zawsze jest czytelny, a ja ani razu nie miałam wrażenia, że nie rozumiem zachowania bohaterów, czy też sposobu w jaki się wyrażali. Drugą z zalet jest nadzwyczaj dobrze rozwinięta fabuła. Bogata w szczegóły, cały czas się rozwijająca. Mamy też tutaj przepis na dobrze zarysowany główny wątek.

Po raz kolejny doświadczyłam dziwnego wrażenia, że żaden z wątków pobocznych nie wybija się przed ten główny, a w pewien sposób one wszystkie ze sobą współgrają. Przeplatają się, a wynik tego wszystkiego jest niesamowity! Podczas lektury ani razu nie czułam się zawiedziona, że akurat w tym momencie dana sytuacja została przerwana, a na swoje pytania nie uzyskałam odpowiedzi. Po prostu wiedziałam, że to nastąpi. Kiedyś.

Końcówka książki wprowadziła mnie w prawdziwe oszołomienie. Praktycznie do tamtego momentu nie zastanawiałam się nawet nad tym, czy pisarka zastosuje takowy wybieg. Prawie wszystkie tajemnice zostały wyjaśnione, a zagadki odkryte. Brakowało tylko finału, w którym… wszystko od nowa się pomieszało, a na mój język wstąpiło kilka nowych pytań. Ostatnie trzy rozdziały dają mi praktycznie nadzieję, że pani Gier jeszcze kiedyś wróci do tej serii.

„ – Gotowa? -Wyszeptał. - Gotowa, jeśli i ty jesteś gotów. – Odpowiedziała.”*

Chociaż „Trylogia Czasu” nie jest antyutopią, to gdyby ktoś się mnie zapytał jaka seria dała radę zawładnąć moim sercem po emocjach, które przyszły wraz z „Igrzyskami śmierci”, gdzie tą trylogię przeczytawszy, nie potrafię się z nią pożegnać już od paru lat, powiedziałabym że to właśnie ten cykl To. Jest. Właśnie. To. Zadziwiające, ponieważ czytałam tyle wspaniałych książek, o których potrafię mówić bez końca. Takie „Imię wiatru” na przykład, albo „Kate Daniels”, a to tylko dwie serie … Prawdą jest, że chociaż „Zieleń szmaragdu” to wspaniała książka, jest ona także typową młodzieżówką, a takowe powieści już od pewnego czasu mają u mnie pod górkę. Więc dlaczego? Dlaczego tak bardzo pokochałam świat wymyślony przez niemiecką pisarkę, Kerstin Gier? Nie mam pojęcia. Wiem jedno. Te książki mają coś w sobie, co sprawia, że je czytając ,uśmiecham się . Sądzę, że jest to kolejna ponad czasowa powieść, którą da się kochać przez wieki.

Ocena: 10/10


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tombraiderka009
Zaczytana



Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 3336
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: WILDWOOD

PostWysłany: Śro 13:23, 04 Kwi 2012    Temat postu:

Świetna recenzja, Blair Wink Chociaż czytałam już "Zieleń.." to i tak po twojej recce zachęciłaś mnie żebym przeczytała ją znowu. Co prawda niestety nie będę mogła teraz, bo mam inne książki, które czekają już z miesiąc na przeczytanie Razz Ale kiedyś na pewno powrócę do "Trylogii Czasu" Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Fantasy, thrillery, przygodowe / Trylogia Czasu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 7 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island