Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Cytaty
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Paranormal Romance / XYZ / Zmierzch
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
sznurówka
Uwięziona w bibliotece



Dołączył: 29 Cze 2007
Posty: 7054
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:25, 06 Lip 2008    Temat postu:

Nie chyba, tyko na pewno Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuz@
Złodziejka książek



Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 33075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polanica | Wrocław

PostWysłany: Nie 12:14, 06 Lip 2008    Temat postu:

Wlasnie xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sznurówka
Uwięziona w bibliotece



Dołączył: 29 Cze 2007
Posty: 7054
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:13, 06 Lip 2008    Temat postu:

Trzeb, trzeba przeczytać Very Happy
Nie wiem jak komukolwiek Zmierzch może się nie podobać Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sznurówka dnia Nie 13:13, 06 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fida72
Książniczka



Dołączył: 25 Lis 2007
Posty: 603
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:09, 06 Lip 2008    Temat postu:

Mi się baaardzo podobał Very Happy
"Księżyc w nowiu" czeka na mnie na półce, ale opamiętuję się by go nie przeczytać bo potem nie mam "Zaćmienia".
A w ogóle - BOSKIE te cytaty Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Golden Rose
Gaduła



Dołączył: 14 Wrz 2005
Posty: 1131
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: po drugiej stronie lustra

PostWysłany: Pon 14:42, 07 Lip 2008    Temat postu:

Kilka cytatów z Księżyca w nowiu

Pierwszą podniosłam paczuszkę zawierającą prezent od Carlisle'a i Esme.
- Pozwól że cię wyręczę. - Edward zdarł ozdobny srebrny papier jednym zgrabnym ruchem, po czym oddał mi pudełko. Było białe.
- Jesteś pewien, że mogę sama unieść pokrywkę? - zażartowałam.
- str. 46

Ojciec żył w błogiej nieświadomości co do nocnych wizyt mojego lubego. Gdyby się dowiedział, dostałby pewnie udaru. - str. 47

Spoko. Alice i Edwarda widywałam w szkole i po szkole, a Carlisle'a w izbie przyjęć - na pewno miałam tam trafić jeszcze nie raz. - str. 53

"Wybudzenie się"
Czas przemija nawet wtedy, kiedy wydaje się to niemożliwe. Nawet wtedy, kiedy rytmiczne drganie wskazówki sekundowej zegara wywołuje pulsujący ból. Czas przemija nierówno - raz rwie przed siebie, to znów niemiłosiernie się dłuży - ale mimo to przemija. Nawet mnie to dotyczy. - str. 81

Aby dalej żyć, nie mogłam przestać wierzyć, że mój Towarzysz naprawdę istniał. Zbrojna w tę wiarę, byłam gotowa zmierzyć się z każdą odmianą cierpienia. - str. 102

Jedno było w tym cudowne: nie umarłam. Czułam potworny ból - promieniował z klatki piersiowej ku kończynom i czubkowi głowy - ale jakimś cudem go znosiłam. Mogłam z nim żyć.
Zauważyłam też, że to nie ból osłabł od września, tylko raczej ja sama stałam się
silniejsza.
Coś, z czym zetknęłam się w Port Angeles - może zombie, może halucynacje, może adrenalina - sprawiło, że nareszcie się wybudziłam.
Po raz pierwszy od czterech miesięcy nie wiedziałam, co może przytrafić mi się nazajutrz.
- str. 103

- Zrobiłem spaghetti - dodał Billy z powagą. - Według przepisu, który w naszej rodzinie przekazuje się z pokolenia na pokolenie. - str. 128

Wizyta w opustoszałym domu Cullenów
Zapomniane, przykurzone sprzęty - porzucone. Tak jak ja. - str. 139

Jacob i Bella świętują ukończenie remontu motorów i umawiają się na wspólną naukę dwa razy w tygodniu.
Wznieśliśmy toast.
- Za bycie odpowiedzialnym - oświadczył uroczyście - dwa razy w tygodniu.
- Za bycie nieodpowiedzialnym w pozostałe dni - dodałam.
Uśmiechnął się szeroko i przytknął swoją puszkę do mojej.
- str. 141

Nawet w najśmielszych marzeniach nie przypuszczałam, że ten motocykl to taki dobry pomysł.
Spełnił swoje zadanie. Udało mi się zachować skrajnie nieodpowiedzialnie, a łamiąc dane słowo, odzyskałam nieco godności osobistej.
I jeszcze te halucynacje! Rewelacja! Mogłam je teraz wywoływać na życzenie - a przynajmniej taką miałam nadzieję.
- str. 162

Przez chwilę obserwowałam Jacoba kątem oka. (...) nie wyglądała na szesnastolatka. (...)
Spostrzegł, że mu się przyglądam.
- Co? - zapytał, odrobinę zmieszany
- Nic, po prostu coś sobie dopiero uświadomiłam. Wiesz, jesteś całkiem przystojny.
Od razu pożałowałam swojej impulsywności. Mój komentarz mógł przecież zostać potraktowany jako zaproszenie do flirtu. Na szczęście Jacob wzniósł tylko oczy ku niebu.
- Musiałaś się mocno uderzyć w tę głowę - stwierdził.
- Mówię serio.
- W takim razie, dziękuję. Czy coś w tym stylu.
- Nie ma za co. czy coś w tym stylu.
- str. 164

Bella i Jacob
- Kanapa w naszym saloniku jest do twojej dyspozycji - przypomniałam.
Nareszcie się uśmiechnął.
- Tak, Billy zgłosi na policji, że mnie porwano, a tu okaże się, że porwał mnie sam pan komendant.
- str. 170

Jacob i Bella po pierwszej nie udanej próbie odnalezienia polanki Edwarda.
- Mam nadzieje, że jutro przyuważymy tego słynnego misia. Muszę przyznać, że się dziś srodze zawiodłem.
- Ja też - powiedziałam. - Tak marzyłam o tym, żeby coś nas zjadło. Szkoda. Ale może jutro nam się poszczęści.
- Niedźwiedzie nie jadają ludzi. Nie jesteśmy dostatecznie smaczni. - Jacob uśmiechnął się łobuzersko. - Oczywiście ty możesz stanowić wyjątek. Założę się, że jesteś bardzo smaczna.
- Piękne dzięki - mruknęłam, odwracając wzrok. Ktoś mi to już mówił.
- str. 171

Moje rozpaczliwe rozmyślania przerwał znajomy głos. To wołał mój nocny gość.
- Bella! - syknął. - Auć! Otwórz wreszcie to okno! Auć! Do jasnej cholery... (...)
- Co ty tu robisz? - wykrztusiłam.
Jacob kołysał się uczepiony wierzchołka rosnącego przed domem świerku. Od pasa w górę był nagi. Pod jego ciężarem drzewo przechyliło się sprężyście, tak że chłopak wisiał jakiś metr od parapetu - i jakieś sześć czy siedem metrów nad ziemią. To gałązki z czubka świerku drapały o szybę i tynk.
- Usiłuję... - Zmienił pozycję, żeby nie stracić równowagi. - Usiłuję dotrzymać swojej obietnicy.
Potrząsnęłam głową, żeby otrzeźwieć. To musiał być sen.
- Kiedy to mi obiecałeś, że popełnisz samobójstwo, rzucając się z naszego świerka?
- str. 237 mój ulubiony cytat Very Happy

- Musi się udać. Bello, przecież już wszystko wiesz. Opowiadałem ci o tym! Nie mogę ci zdradzić, o czym, ale ty możesz to sobie przypomnieć. Sama się domyślisz. Zgadnij, no, zgadnij!
Podparłam się na łokciu.
- Mam zgadnąć? Co mam zgadnąć?
- Co mi jest! Uwierz, znasz już odpowiedź!
Byłam taka zmęczona. Nie nadążałam za tokiem jego rozumowania.
Jacob zmarszczył czoło. Dopiero teraz dotarło do niego, że jest środek nocy i mogę mieć kłopoty z koncentracją.
- Czekaj, niech pomyślę, jaką ci dać podpórkę... - Zaciskając zęby, zerknął w sufit.
- Podpórkę?
Przydałaby się. Moje powieki same się zamykały.
- No, wiesz, wskazówkę. Jak w teleturnieju.
- str. 241

Coś było ze mną nie tak. Nie mogłam być normalna, skoro przyciągałam postacie z horroru. I skoro tak bardzo się do nich przywiązywałam, że kiedy odchodziły, nie mogłam normalnie funkcjonować. - str. 250

- Przykro mi, że nie jestem tym potworem, którego ci trzeba, Bello. Tylko krwiopijcy to równe chłopaki, co?
Zerwałam się, wyprowadzona z równowagi.
- Nie chodzi o to, kim jesteś, ale o to, co robisz!
- A co ja takiego niby robię? - obruszył się Jacob. Trząsł się z emocji.
Ni stąd, ni zowąd, usłyszałam głos Edwarda. Nieomal przysiadłam ze zdumienia.
- Ostrożnie - ostrzegł mnie aksamitny baryton. - Przesadziłaś. Musisz pomóc mu się uspokoić.
Co on bredził? Co oni obaj bredzili? Czy wszyscy mężczyźni mojego życia postradali dziś rozum?
- str. 259

Miłość jest ślepa. Im mocniej się kogoś kocha, tym bardziej irracjonalnie się postępuje. - str. 287

Rozmowa Mike'a z Bellą
- Chodzisz z tym dzieciakiem z rezerwatu? Z tym drugoklasistą?
- Jeśli z nim chodzę, to tylko do lasu. Spędzamy razem dużo czasu i tyle. To mój najlepszy kumpel.
- To twoja wersja. Nie wiem, czy wiesz, ale twój najlepszy kumpel jest w tobie na zabój zakochany.
- Życie jest skomplikowane - westchnęłam.
- Tak - mruknął. - A dziewczyny okrutne.
- str. 289

Moja miłość do Jacoba była niczym w porównaniu z tym, co czułam do Edwarda, ale przecież nadal zasługiwała na miano miłości. - str. 316


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sznurówka
Uwięziona w bibliotece



Dołączył: 29 Cze 2007
Posty: 7054
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:12, 07 Lip 2008    Temat postu:

Boskie Wink
Po ich przeczytaniu stwierdziłam, że jutro jeszcze raz przeczytam "Księżyc w nowiu" Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuz@
Złodziejka książek



Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 33075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polanica | Wrocław

PostWysłany: Pon 19:34, 07 Lip 2008    Temat postu:

Golden Rose napisał:

"Wybudzenie się"
Czas przemija nawet wtedy, kiedy wydaje się to niemożliwe. Nawet wtedy, kiedy rytmiczne drganie wskazówki sekundowej zegara wywołuje pulsujący ból. Czas przemija nierówno - raz rwie przed siebie, to znów niemiłosiernie się dłuży - ale mimo to przemija. Nawet mnie to dotyczy. - str. 81


Mój najukovhańszy cytat z całej serii..najprawdziwszy.

I reszta tez booooska jest Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Golden Rose
Gaduła



Dołączył: 14 Wrz 2005
Posty: 1131
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: po drugiej stronie lustra

PostWysłany: Wto 15:58, 08 Lip 2008    Temat postu:

Druga część cytatów z KwN, której mi się wczoraj nie chciało pisać Wink

Zamknąwszy znowu oczy, przycisnął wargi do mojej skroni. Jego aksamitny baryton pieścił moje uszy.
- "Śmierć, co wyssała miód twojego tchnienia, wdzięków twoich zatrzeć nie zdołała jeszcze" - wyszeptał.
- str. 381

Zresztą co z tego, że Alice była chętna mnie zmienić, co z tego, że nawet miała mnie zmienić, jeśli ten pomysł wzbudzał w Edwardzie takie obrzydzenie? Jeśli śmierć była w jego mniemaniu lepsza od życia z nieśmiertelną eks na karku? - str. 404

- Cii, cii, już dobrze, już dobrze - powtarzał Edward, prowadząc mnie ku najbardziej oddalonej od Gianny kanapie.
- To chyba atak histerii. Może powinieneś dać jej w twarz - zasugerowała Alice
. - str. 407

Trafiłam do nieba - w samym środku piekła. - str. 411

Alice i Edward
- Ach, to porshe 911... Muszę sobie chyba takie sprawić.
- Kupię ci na Gwiazdkę - obiecał jej brat.
Odwróciła się, żeby odwzajemnić uśmiech.
- Żółte - podpowiedziała.
- str. 413

Edward znowu trzymał mnie w ramionach, a wełniana peleryna skutecznie chroniła przed chłodem. Było mi więcej niż przyjemnie.
- Możesz się wreszcie zdrzemnąć - szepnął. - Game over.
- str. 414

Pierwsza dostrzegłam Jaspera, ale całkowicie mnie zignorował. Dla niego istniała tylko Alice. Chociaż nie uściskali się na powitanie, tak jak inne pary w hali przylotów, popatrzyli na siebie z taką czułością, że musiałam odwrócić wzrok. - str. 416 wybrałam ten cytat, bo jest po prostu uroczy.....

- Edward... - zaczęła Rosalie.
- Wiem, wiem - przerwał jej nieuprzejmie.
- Bella, śpisz? - spytała słodko dziewczyna.
- Nie, a co? - odezwałam się z wahaniem.
- Ciebie też chciałam przeprosić. - Rosalie unikała mojego wzroku. - Jest mi strasznie głupio. Bardzo to przeżywałam. Gdyby nie to, że jesteś taka dzielna... Przyczyniłabym się do śmierci własnego brata, a ty go uratowałaś. Dziękuję i jeszcze raz przepraszam. Czy kiedykolwiek mi wybaczysz?
- Oczywiście, że ci wybaczam - zapewniłam ją, chwytając się szansy na osłabienie nienawiści, jaką wampirzyca od zawsze mnie darzyła. - To nie twoja wina. To ja skoczyłam z tego durnego klifu.
- Każ jej to powtórzyć, jak będzie przytomna, Rosalie - zażartował Emmett.
- Jestem przytomna! - zaoponowałam bełkotliwie.
- str. 417

- Zanim cię poznałem, Bello, moje życie przypominało bezksiężycową noc. Mrok rozpraszały jedynie nieliczne gwiazdy przyjaźni i rozsądku. A potem pojawiłaś się ty. Przecięłaś to ciemne niebo niczym meteor. Nagle wszystko nabrało barw i sensu. Kiedy znikłaś, kiedy meteor skrył się za horyzontem, znów zapanowały ciemności. Otoczyła mnie czerń. Nic się nie zmieniło, poza tym, że twoje światło mnie poraziło. Nie widziałem już gwiazd. Wszystko straciło sens. - str. 433

- Urok, który na mnie rzuciłaś, nigdy nie osłabnie - szepnął. - Więź, która nas łączy, jest niezniszczalna. Nigdy nie trać w nie wiary. - str. 441

Głosowanie dotyczące przemiany Belli w wampira w domu Cullenów
- Emmett?
- Za, jak najbardziej za! - uśmiechnął się szeroko. - Jeszcze nadarzy się okazja, żeby dokopać temu całemu Demetriemu.
- str. 450 - Very Happy kocham Emmetta

- Charlie zaraz przyjdzie sprawdzić, co to za hałasy. Ech... - Edward posmutniał. - Lepiej już sobie pójdę.
Serce zamarło mi w piersi. Nie uszło to jego uwadze.
- Co, mam się schować w szafie, jak nakryty na gorącym uczynku kochanek?
- str. 457

Tak długo, jak był przy mnie, jak tulił mnie do siebie, byłam gotowa stawić czoła każdemu i wszystkiemu.
Ściągnąwszy łopatki, wyszłam naprzeciw przeznaczeniu, z przeznaczonym sobie mężczyzną u boku.
- str. 475


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuz@
Złodziejka książek



Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 33075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polanica | Wrocław

PostWysłany: Wto 21:31, 08 Lip 2008    Temat postu:

Boskie, jak zawsze Wink
Jak cała seria Smile
Ubóstwaiam ten 1 xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kinga.mackowiak
Książniczka



Dołączył: 27 Sty 2007
Posty: 742
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:05, 21 Lip 2008    Temat postu:

tak ten 1 najlepszy Very Happy
może się poświęcę i przepisze rozmowe B. E. z Zaćmienia ale narazie nic nie obiecuje
Cytat:
Cii, cii, już dobrze, już dobrze - powtarzał Edward, prowadząc mnie ku najbardziej oddalonej od Gianny kanapie.
- To chyba atak histerii. Może powinieneś dać jej w twarz - zasugerowała Alice. - str. 407

z tego co pamiętam to było tutaj jeszcze zdanie o tym jak Edward wtedy na nią spojrzał, teraz mam pożyczony KwN i nie mogę przepisać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Golden Rose
Gaduła



Dołączył: 14 Wrz 2005
Posty: 1131
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: po drugiej stronie lustra

PostWysłany: Pon 10:09, 21 Lip 2008    Temat postu:

A ja mam też mnóstwo cytatów z Zaćmienia tylko że na swoi komputerze.. może kiedyś tam wkleje

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Green Lady
Gaduła



Dołączył: 24 Lis 2007
Posty: 1017
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Czw 8:45, 24 Lip 2008    Temat postu:

Wszystko ze "Zmierzchu""

- Nie zbliżyłaś sie do rozwiązania zagadki nawet o milimetr - naigrawał sie.
- Żadnych pająków?
- Żadnych.
- Zero radioaktywności?
- Nic z tych rzeczy.
- Cholera - westchnęłam ciężko.
- Kryptonitu też nie stosuję - zachichotał.

- Niedźwiedzie? - powtórzyłam.
- To Emmett gustuje w grizzly - rzucił niby od niechcenia, choć musiał martwić sie, czy to mnie nie wystraszy.
[...]
- Najlepsza pora na niedźwiedzie to według Emmetta właśnie wczesna wiosna. Dopiero co przebudziły się ze snu zimowego, więc są bardziej drażliwe. - Przymknął oczy, wspominając jakieś wesołe wydarzenie.
- Ach nie ma jak rozdrażniony grizzly. Ubaw po pachy. - Pokiwałam głową ze znawstwem.

- A to dopiero - mruknął Edward. - Lew zakochał się w jagnięciu. - Spuściłam wzrok, drżąc z ekscytacji na dźwięk tego najcudowniejszego ze słów.
- Biedne, głupie jagnię - westchnęłam.
- Chory na umyśle lew masochista.

- Jeśli twoja siostra ma zamiar jeszcze kiedyś potraktować mnie jak lalkę Barbie, nigdy więcej nie przyjdę już do was w odwiedziny - warknęłam. - Nie jestem świnką morską dla kosmetyczek-amatorek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Golden Rose
Gaduła



Dołączył: 14 Wrz 2005
Posty: 1131
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: po drugiej stronie lustra

PostWysłany: Czw 9:50, 24 Lip 2008    Temat postu:

Green Lady -> pierwszy cytat i dwa ostatnie już były Smile

Zaćmienie

Bella dostała list z Uniwersytetu z Alaski
Charlie uśmiechnął się tajemniczo. Obróciłam kopertę i posłałam mu oburzone spojrzenie.
- Jest otwarty.
- Byłem ciekawy.
- Komendant policji czytający cudzą korespondencję? Jestem w szoku. Według prawa federalnego to przestępstwo.
- Nie gadaj tyle, tylko czytaj.
- str. 21

- Co jest? - spytał Edward.
- Nabijasz się ze mnie. Ja i Dartmouth?
- Sądzę, że spodobałoby ci się w New Hampshire. A dla mnie mają tam szeroką ofertę kursów wieczorowych i dużo bogatych w zwierzynę lasów w okolicy. To idealne miejsce dla takiego miłośnika przyrody jak ja.
Nie mogąc się powstrzymać, uśmiechnął się łobuzersko.
– str. 27

Bella zgodziła się pomóc Angeli wypisywać zaproszenia
- Naprawdę, mogłabyś? Byłabym ci strasznie wdzięczna. To co, kiedy mogę do ciebie wpaść z kopertami?
- Wolałabym się spotkać u ciebie, jeśli nie masz nic przeciwko. Swojego domu mam po dziurki w nosie, a Charlie zniósł wczoraj wieczorem mój szlaban.
- Żartujesz! - ucieszyła się Angela. - Myślałam, że to był wyrok bezterminowy.
- Jestem tym jeszcze bardziej zaskoczona niż ty. Byłam pewna, że mi nie popuści przynajmniej do końca roku.
- Super! Musimy to jakoś uczcić!
- Jestem za. Boże, nareszcie będę mogła trochę się rozerwać!
- Jakieś propozycje? - zachęciła Alice.
Podejrzewałam, że jej pytanie jest tylko grzecznościowe, bo to ona była zawsze skarbnicą pomysłów - i to pomysłów tak ekstrawaganckich, że nawet ja, w gorącej wodzie kompana, wolałam większość z nich nie wcielać w życie.
- Nie wiem, co ci chodzi po głowie, Alice - powiedziałam - ale wątpię, żeby Charlie wyraził na to zgodę.
- To zniósł ten szlaban, czy nie?
- Sądzę, że pewne ograniczenia nadal mnie obowiązują - na przykład zakaz opuszczania kraju.
Angela i Ben wzięli to za dobry żart, ale Alice, rozczarowana wygięła usta w podkówkę.
- str. 42

Bella i Edward
- Powinnam cię przeprosić, ale wcale nie jest mi przykro.
- A mi powinno być przykro, że tobie nie jest przykro, ale też nie jest mi przykro.
- str. 47

Edward patrząc na zepsute radio samochodowe - prezent od Emmetta, Jaspera i Rosalie
- Co ty z nim najlepszego zrobiłaś? - spytał Edward z udawanym przerażeniem.
- Nie chciało dać się wyjąć z deski rozdzielczej - wyjaśniłam.
- Więc musiałaś je ukarać?
- Wiesz, że mam dwie lewe ręce do takich rzeczy. Tak jakoś samo wyszło.
- str. 49

Edward trzymając voucher na dwa dowolne bilety lotnicze - prezent od Esme i Carlisle'a
Nie wiedzieć kiedy, w jego ręku znalazła się sztywna kartka papieru, którą zaczął się teatralnie wachlować. - str. 50 hihi już to sobie wyobrażam Very Happy

Bella z Renee
Zaśmiała się, a potem szerokim gestem wskazała na białe piaski plaży i błękitną taflę oceanu.
- Nawet to nie zachęca cię do przeprowadzenia się do domu swojej matki-wariatki?
Z teatralnym przerysowaniem otarłam sobie pot z czoła. Po czym udałam, że wyżymam sobie włosy.
- Do wysokiej wilgotności można się przyzwyczaić - przyrzekła mi.
- De deszczu i zimy też - odparowałam.
- str. 69

Nie wzięłam na Florydę wiele bagażu, ale mój ukochany uparł się, że odniesie mi torbę do pokoju. Charlie powitał nas w drzwiach.
- No jesteście już, nareszcie! - zawołał uradowany. - I jak było? Ładne to Jacksonville?
- Strasznie tam wilgotno. I pełno robali.
- Renee nie przekonała cię do studiów na University of Florida?
- Próbowała, ale wolę pić wodę, niż ją wdychać.
- str. 70

Edward i Bella pisząc na kartce
- Nie mogłem pozwolić ci wyjechać samej. Z twoim pechem nawet czarna skrzynka samolotu by się nie zachowała.
Nie to miałam na myśli - nawet mi do głowy nie przyszło, że mogłabym pojechać sama. Chodziło mi o to, że powinniśmy byli zostać razem w Forks. Ale pociągnęłam ten wątek, bo odpowiedź Edwarda nieco mnie zirytowała. To już nawet nie mogłam wsiąść do samolotu bez narażania życia pozostałych pasażerów? Bardzo zabawne.
- Powiedzmy, że z powodu mojego pecha nasz lot naprawdę miałby zakończyć się tragicznie. Ciekawe, jak byś temu zaradził, gdybyś mi towarzyszył?
- A jaka byłaby przyczyna katastrofy?
Starał się teraz maskować to, że chce mu się śmiać.
- Piloci upili się do nieprzytomności.
- Łatwizna. Przejąłbym stery.
No tak, a czego się spodziewałam? Spróbowałam inaczej.
- Oba silnik eksplodowały i spadamy już korkociągiem ku ziemi.
- Zaczekałbym, aż znaleźlibyśmy się dostatecznie nisko, a potem zrobiłbym dziurę w ścianie kadłuba i wyskoczył na zewnątrz, mocno cię trzymając. Po wszystkim podkradlibyśmy się do wraku i udawali dwójkę największych szczęściarzy w historii lotnictwa.
Zatkało mnie.
- str. 86

- Naprawdę się cieszę, że Edward cię nie zabił - wyznał mi Emmett. - Dzięki tobie zawsze się coś dzieje. - str. 89

Nie martw się, już niedługo wrócę, żebyś za bardzo się nie stęskniła. Zaopiekuj się moim sercem - zostawiłem je przy tobie. - str. 91

Bella próbując przysunąć jeden magnes do drugiego
- Same widzicie - powiedziałam na głos (było ze mną naprawdę niedobrze, skoro mówiłam do przedmiotów). - To wcale nie jest takie straszne, prawda?
Stałam tak kilka sekund jak idiotka, nie będąc w stanie przyznać się sama przed sobą, że nie mam żadnego wpływu na prawa fizyki. Wreszcie z westchnieniem przykleiłam magnesy z powrotem do lodówki, tym razem kilkanaście centymetrów od siebie.
- I po co kłótnie? - mruknęłam pod nosem.
Nadal było stosunkowo wcześnie, postanowiłam jednak wyjść z domu jak najszybciej - zanim przedmioty miały zacząć odpowiadać na moje pytania.
- str. 92

Jacob i Bella
- Dlaczego mimo wszystko Sam tak bardzo nienawidzi Cullenów? Dlaczego chciałby, żebym ja też ich nienawidziła?
Westchnął.
- To jest właśnie jedna z tych dziwnych rzeczy.
- Jacob, ja jestem ekspertem od dziwnych rzeczy.
- str. 115

Alice i Bella
Wyciągnęła rękę po telefon, ale nie oddałam go jej, tylko wybrałam kolejny numer. Zauważyła jaki.
- Nie sądzę, żeby miał przy sobie komórkę.
- No to nagram się mu na pocztę.
Włączyła się już po czterech sygnałach. Nie usłyszałam nagranego powitania.
- Doigrałeś się - powiedziałam w słuchawkę, starannie wymawiając każde słowo. - Miarka się przebrała. To, co zastaniesz po powrocie do domu, da ci bardziej w kość niż całe stado niedźwiedzi grizzly.
Zamknęłam telefon i wręczyłam jego właścicielce.
- Skończyłam na dziś.
Uśmiechnęła się.
- Ten cały kidnaping coraz bardziej mi się podoba.
- str. 140

- Tak się cieszę, że wróciłeś.
- Uwielbiam do ciebie wracać.
- Uwielbiam cię witać.
- str. 171


Edward
- Dlaczego to zawsze ja muszę być tą stroną, która zachowuje się odpowiedzialnie? - jęknął. – str. 176

Jacob i Bella przy ognisku
- Robi się późno - szepnęłam do Jacoba.
- Zostań jeszcze trochę. Najlepsze dopiero przed nami.
- Co, masz zamiar połknąć krowę w całości?
- Nie, to zostawiam sobie na wielki finał.
- str. 218

Przy ognisku podczas opowiadania quileuckich legend
Każdy wilk był inny, ponieważ każdy był ucieleśnieniem innej duszy i swoim wyglądem odpowiadał charakterowi tego, kogo krył w swoim wnętrzu.
- Czyli Sam ma czarną sierść, bo jest czarnym charakterem? - zażartował Quil, uśmiechając się szelmowsko.
Sam nie pozostał Quilowi dłużny.
- A to, że ty masz sierść koloru czekolady, oznacza pewnie, że jesteś taki słodki.
- str. 225

Alice, Bella, Edward
- A przy okazji, muszę przyznać, że wybrałaś dla mnie świetny prezent. Dzięki.
- Przecież nic ci jeszcze nie kupiłam!
- Wiem. Ale kupisz.
- Niesamowite - mruknął Edward. - Jak taka mała osóbka może być tak irytująca?
- To wrodzony talent - zaśmiała się Alice.
- str. 239

Z kuchni na nasze spotkanie wyszedł Emmett. Ten z pewnością nie był podłamany. Nigdy nic go nie ruszało.
- Kogóż my tu mamy? - Uśmiechnął się na mój widok. - Wagarujemy?
- Ja też jestem na wagarach - przypomniał mu Edward. - I Alice.
Emmett zaśmiał się.
- Tak, ale to dla Belli pewnie pierwszy raz. Może ominie ją coś ważnego.
Edward wywrócił tylko oczami i podszedł do kanapy.
- str. 252

Jasper, Edward i Alice
- Alice powiedziała mi, że widziała w swoich wizjach Carlisle'a i jego rodzinę. Nie wierzyłem, że można być wampirem i funkcjonować w taki sposób, ale udzielił mi się jej optymizm. No i poszliśmy do nich dołączyć.
- Tak, tak. A oni o mało nie umarli ze strachu - wtrącił Edward, zanim jego brat zaczął kolejne zdanie. - Sama pomyśl, Bello, jak to wyglądało. Mnie i Emmetta nie ma w domu, bo jesteśmy akurat na polowaniu, a tu ładuje im się do domu dwójka obcych wampirów: facet cały pokryty bitewnymi bliznami i jakiś narwany chochlik, który zna imiona domowników i wiele innych szczegółów, i dopytuje się, który pokój może zająć! Kiedy wróciłem, wszystkie moje rzeczy były w garażu!
Alice wzruszyła ramionami.
- Z twojego pokoju był najładniejszy widok.
Edward dał jej sójkę w bok.
- str. 269

- To dlatego nowonarodzeni są tacy silni. Są pełni ludzkiej krwi - swojej własnej krwi. Tę zalegającą w tkankach zużywają bardzo powoli. Tak jak mówił Jasper, jej zapasy wyczerpują się mniej więcej po roku.
- I ja też będę taka silna?
Uśmiechnął się.
- Silniejsza ode mnie.
- Silniejsza od Emmetta?
Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Od Emmetta też. Wiesz co, wyświadcz mi przysługę i po swojej przemianie poproś go, żeby posiłował się z tobą na rękę. Przytrzemy mu nosa.
Zaśmiałam się. Nie mogłam wyobrazić sobie tej sceny.
- str. 281

Edward pomógł mi wysiąść, a i Emmett, zaintrygowany, podniósł głowę. Kiedy zobaczył, że przyciskam do piersi ranną dłoń, szeroko się uśmiechnął.
- Czyżbyś się znowu potknęła, Bello? – spytał.
Zmroziłam go wzrokiem.
- Nie, Emmett. Tym razem dałam wilkołakowi w twarz.
Na chwilę zbiłam go z pantykału, ale zaraz wybuchnął tubalnym śmiechem.
- str. 304

- Co to za zakład? Hej! Chcę wiedzieć! - zaprotestowałam.
- Takie tam dziecinne zabawy - wyjaśnił oględnie. - Emmett i Jasper kochają hazard.
- Jak ty mi nie powiesz, to Emmett mi powie.
Westchnął ciężko.
- Założyli się o to, ile razy w ciągu pierwszego roku... podwinie ci się noga.
- Och. - Zrozumiałam, co ma na myśli, i przeszedł mnie zimny dreszcz. - O to, ilu ludzi zabiję, tak?
- Tak - przyznał z niechęcią. - Rosalie uważa, że twój wybuchowy temperament przeważy szalę na korzyść Jaspera.
Zakręciło mi się w głowie.
- Skąd u niego takie przekonanie, że... popełnię jakiś błąd?
- Gdybyś miała problemy z dostosowaniem się do naszego stylu życia, pewnie poczułby się dużo lepiej. Ma dość bycia czarną owcą rodziny.
- Jasne. Rozumiem. Cóż, skoro ma go to uszczęśliwić, to mogę się dopuścić kilku morderstw, czemu nie.
Nie byłam sarkastyczna, tylko rozhisteryzowana.
- str. 304

- Za kim się tak rozglądałaś?
- Za Alice. Jest gdzieś tu jeszcze?
- Poszła sobie, gdy tylko wręczono jej dyplom. (...)
- Martwisz się o nią?
- Eee...
- Wyjawisz mi, co zrobiła, żeby zagłuszyć przed tobą swoje myśli?
Rzucił mi podejrzliwe spojrzenie.
- Tłumaczyła słowa "Glory, glory, hallelujah" na arabski. A kiedy skończyła, zaczęła od początku, tyle że przeszła na koreański język migowy.
- str. 317

Jacob
- Próbowaliśmy namówić Setha, żeby został w La Push z dwójką naszych najmłodszych, bo sam też jest jeszcze smarkacz, ale to straszny uparciuch: stawiał się i stawiał. No to mamy dla niego inne zadanie - będzie robił za telefon komórkowy. - str. 362

Edward i Bella
Zmienił ton głosu na oskarżycielski.
- Czy zauważyłaś, że mnie dyskryminujesz? Bo ja tak.
- Ja cię dyskryminuję? Gdzie? Kiedy?
Skrzywił się.
- Wszyscy mogą ci dawać, co chcą - nie masz do nich żadnych pretensji. Wszyscy z wyjątkiem mnie. Marzyłem o tym, żeby sprawić ci coś z okazji ukończenia szkoły, ale powstrzymałem się, bo wiedziałem, że będziesz na mnie zła. To nie fair. Czy możesz mi wyjaśnić, skąd to się i ciebie bierze?
- To proste. - Rozłożyłam ręce. - Jesteś dla mnie ważniejszy niż wszyscy inni. I dałeś mi siebie samego. Na samo to sobie nie zasłużyłam, a co dopiero na jakieś prezenty od ciebie. Tylko jeszcze bardziej zakłócają równowagę.
- str. 366

Pochyliłam się ku niemu, wtulając się w jego bok, z głową przyciśniętą do zgięcia jego pachy. Pewnie czułabym się podobnie u boku Dawida dłuta Michała Anioła, tyle że tamten marmurowy posąg nie odpowiedziałby mi żadnym gestem. - str. 389

- Wiesz, o czym marzę.
- O zawarciu związku małżeńskiego - powiedziałam, wymawiając każde słowo z osobna, jakbym się ich brzydziła.
- Tak. - Uśmiechnął się szeroko. - To na początek.
Zaskoczył mnie. Po mojej pokerowej minie nie zostało ani śladu.
- To dopiero początek?
- Cóż... - zamyślił się teatralnie. - Jeśli zostaniesz moją żoną. wszystko, co moje, stanie się twoje - takie, na przykład, fundusze na czesne... Nie będzie problemów z Dartmouth.
- Coś jeszcze? Skoro już pleciesz głupoty?
- str. 391

Obdarzał mnie uśmiechami tak długo, aż wreszcie poddałam się z gniewnym mruknięciem.
- Czyli już nic nie wskóram. Nie prześpisz się ze mną. dopóki się nie pobierzemy.
- Z technicznego punktu widzenia nigdy się z tobą nie prześpię.
Wywróciłam oczami.
- Świetny dowcip.
- str. 404

- Wiesz, nie musisz się zgadzać na wszystko, o co prosi cię Alice - powiedział Edward.
- O nic się nie martw. Obiecuję, że nie zostawię cię samego przed ołtarzem, niezależnie od tego, co z tego wyjdzie.
- Tym się nie przejmuję. Chcę po prostu, żebyś podczas ceremonii czułą się komfortowo.
(...)
- Cóż, nawet jeśli jej nie ustąpisz, to nadal możemy wymigać się od pompy. Tylko najbliższa rodzina. Emmett załatwi sobie papiery duchownego przez Internet.
- str. 417

Jake i Bella
- Jeśli mnie poprosisz, żebym cię pocałował, to nie będzie miał powodu mnie atakować. Sam tak powiedział.
- Tylko nie czekaj na moją prośbę ze wstrzymanym oddechem, bo się udusisz. Albo nie, zmieniłam zdanie: wstrzymuj go sobie na zdrowie.
- str. 424

Na zewnątrz rozległ się wysoki jęk, jęk skargi.
- A co mam zrobić? - warknął Edward w odpowiedzi, zbyt zdenerwowany, by pamiętać o dobrych manierach. - Mam ją nieść przez las przy takiej pogodzie? I nie wiem, do czego mógłbyś się jej przydać. No, chyba że skoczysz po przenośny grzejnik.
Nagłe wycie zagłuszyło na moment nawałnice. Zakryłam uszy dłońmi. Edward nastroszył brwi.
- To nie było konieczne - wycedził. - A ten pomysł jest najgorszy z możliwych - powiedział głośniej.
- Lepszy niż twoje - odezwał się Jacob. Drgnęłam, zaskoczona dźwiękiem jego ludzkiego głosu. - "Chyba że skoczysz po przenośny grzejnik"! Też mi coś! Nie jestem bernardynem!
- str. 434

- A to nasze tymczasowe przymierze kiedy dobiegnie końca? - spytał Jacob. - O świcie? Czy zaczekamy do końca bitwy?
Obaj się zamyślili.
- O świcie - zdecydowali jednocześnie i zaraz parsknęli śmiechem.
- No to dobranoc - powiedział Edward. - Ciesz się chwilą.
Na kilka minut zapadła cisza. Edward cicho jęknął.
- To tylko taki zwrot. Nie traktuj tego tak dosłownie.
- Przepraszam - szepnął Jacob. - Ale wyjść byś mógł - zapewnić nam odrobinę prywatności.
- Jacob, czy mam pomóc ci zasnąć?
- Spróbować zawsze warto - mruknął mój przyjaciel, niezrażony. - Ciekawe, kto by wtedy wyszedł?
- Te, wilk, nie podjudzaj mnie. Moja cierpliwość kiedyś się skończy.
Jacob zdusił w sobie wybuch śmiechu.
- Wolałbym się teraz nie ruszać, jeśli nie masz nic przeciwko.
- str. 447

- Jeśli nie masz nic przeciwko, Bella, wrócę do śpiwora. - Jacob wyminął nas i wsunął się do mumii. - Zamierzam trochę pospać. W nocy nie za bardzo miałem kiedy.
- Sam się w to wpakowałeś - przypomniał mu Edward.
- Nie mówię, że to nie była najlepsza noc w moim życiu, tylko że się nie wyspałem. Myślałam już, że Bella nigdy nie przestanie, tyle nadawała.
- Cieszę się, że ci się podobało - oświadczył Edward.
Jacob otworzył oczy.
- A tobie nie? - spytał ze złośliwym uśmieszkiem.
- Najgorsza noc mojego życia to nie była, jeśli na to liczyłeś.
- Ale z pierwszej dziesiątki już tak, co?
W zadowoleniu mojego przyjaciela było coś perwersyjnego.
- Być może.
Usatysfakcjonowany, Jacob przymknął powieki.
- Jednakże - ciągnął Edward - gdybym mógł zamienić się wczoraj z tobą miejscami, nie byłaby to, bynajmniej, jedna z dziesięciu najlepszych nocy w moim życiu.
Jacob spojrzał na niego spode łba, po czym usiadł sztywno, napinając mięśnie.
- Wiesz co, ten namiot jest chyba za mały dla naszej trójki.
- Zgadzam się w całej rozciągłości.
- str. 451

Z piersi Setha znowu dobył się odgłos, który przywodził mi na myśl pogardliwy śmiech. Edward nadal był spięty, ale w odpowiedzi nieco się rozpogodził i wyciągnął przed siebie rękę, ściskając dłoń w pięść. Szczerząc ostre zębiska, wilk odbił od niej nos, jak by przybijał piątkę.
- Nie ma jak praca zespołowa - mruknął Edward.
- str. 489

- On jest dla ciebie jak narkotyk. - Nie wypominał mi tego, po prostu stwierdził fakt. - Widzę, że nie potrafisz już bez niego żyć. Już za późno. Związek ze mną byłby dla ciebie zdrowszy. Nie byłbym twoim narkotykiem, tylko twoim powietrzem, twoim słońcem.
Kącik moich ust wygiął się w smutnym półuśmiechu.
- Wiesz, że nawet kiedyś tak o tobie myślałam? Że jesteś moim słońcem, moim osobistym słońcem? Odganiałeś dla mnie chmury.
Westchnął.
- Z chmurami sobie radzę, ale nie mogę wlaczyć z zaćmieniem.
- str. 527

"Gdyby wszystko przepadło, a on jeden pozostał, to i ja istniałabym nadal. Ale gdyby wszystko zostało, a on zniknął, wszechświat byłby dla mnie obcy i straszny, nie miałabym z nim po prostu nic wspólnego" Fragment Wichrowych Wzgórz - str. 536

Edwar i Bella
- Czekam na wyjaśnienia - oznajmił w końcu. - I lepiej, żeby to nie miało nic wspólnego ze mną.
Co za bezsensowne żądanie, pomyślałam. Wszystko w moim świecie miało coś z nim wspólnego.
- str. 544


- Dałbyś spokój, Jacob. Długo jeszcze będziesz to przeżywał?
Leah miała mnie po dziurki w nosie.
Zacisnąłem zęby. (...)
- Wiesz co, Leah, idź, skocz z klifu - doradziłem jej, wskazując przepaść u swoich stóp.
- str. 546

- Rzygać mi się od tego chce. Wyobrażasz sobie, jak się z tym czuję? Ja nawet nie lubię twojej Belli, a przez ciebie muszę tak rozpaczać nad jej odejściem, jakbym sama była w niej zakochana. Nie dociera do ciebie, że to może być dla mnie niesmaczne? Wczoraj śniło mi się, że się z nią całuję! I co ja mam według ciebie zrobić? - str. 547

- Skoro denerwują cię sny o całowaniu Belli... - powiedziałem powoli, starannie akcentując każde słowo - ...to jak sądzisz, jak nam, chłopakom, podoba się to, że musimy patrzeć na Sama twoimi oczami? Emily wystarcza, że musi radzić sobie z twoją fiksacją. Wierz mi, banda nastolatków śliniących się na widok jej narzeczonego nie jest jej potrzebna do szczęścia. - str. 547


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Golden Rose dnia Czw 10:10, 24 Lip 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Green Lady
Gaduła



Dołączył: 24 Lis 2007
Posty: 1017
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Czw 12:03, 24 Lip 2008    Temat postu:

Jak tego tyle jest, to ciężko jest wyłapać, co już było, a co nie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sznurówka
Uwięziona w bibliotece



Dołączył: 29 Cze 2007
Posty: 7054
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:35, 27 Lip 2008    Temat postu:

Zaćmienie

Charlie i Bella
„-I co, Edward boi się konkurencji? – spytał z sarkazmem Charlie.
Zmroziłam go wzrokiem.
-Edward jest poza wszelką konkurencją.”
– str. 19

Bella i Edward
„Bello, błagam.
Spojrzałam prosto w jego złote oczy.
-O co dokładnie mnie błagasz?
-Błagam cię, żebyś w sposób świadomy unikała niebezpieczeństwa. Przez wzgląd na mnie. Będę dokładał wszelkich starań, żeby cię chronić, ale przydałaby mi się twoja pomoc.
-Popracuję nad tym – przyrzekłam.
-Czy ty w ogóle wiesz, jaka jesteś dla mnie ważna? Czy masz choćby mgliste pojęcie, jak bardzo cię kocham?
Przycisnął moją głowę do swojej piersi.
-Wiem, jak bardzo kocham ciebie – odpowiedziałam.
-Porównujesz jedno drzewko z całym lasem.
Wywróciłam oczami, ale nie mógł tego zobaczyć.
-To nie możliwe.
Pocałował mnie we włosy i znowu westchnął.”
– str. 39

Charlie rozmawia z Bellą o antykoncepcji.
„Zwiesił głowę.
Jestem twoim ojcem. To mój obowiązek. Pamiętaj, że jestem równie zawstydzony co ty.
-Nie żartuj, bardziej ode mnie się nie da, zresztą mniejsza o to – spóźniłeś się o jakieś dziesięć lat. Ubiegła cię mama.”
– str. 60

Jacob i Bella
„-Nie słyszy mnie. Nie słyszy moich myśli – pośpieszyłam z wyjaśnieniem. – Jestem wyjątkiem, mutantem. Nie wiemy, czemu akurat ja.
-Ciekawe... – mruknął.
-No – przytaknęłam, ale moje samozadowolenie szybko znikło. – Pewnie to znaczy, że coś jest nie tak z moim mózgiem.
-To chyba jest oczywiste dla każdego kto cię zna – zażartował.
-Piękne dzięki.”
- str. 119

Bella i Edward

„Pocałował mnie delikatnie i zaśmiał się cicho.
-Obiecałaś mi coś gorszego od ataku stada grizzly, a fundujesz mi takie powitanie? Powinienem częściej doprowadzać cię do gorączki.
-Daj mi minutkę, to się rozkręcę – zaproponowałam, znowu go całując.”
– str. 171

Bella rozmawia z Edwardem o La Push.

„-Nie o to chodzi – szepnęłam. – Nie jestem tam już mile widziana.
-Co się stało? Przejechałaś komuś kota? – spytał żartobliwym tonem.”
– str. 175

Edward
„-Jeśli o mnie chodzi, możesz mi częściej robić sceny zazdrości. Jesteś taka urocza, kiedy mnie wypytujesz o rywalki. Nie wiedziałem, że to może być takie przyjemne.
Chociaż mnie nie widział, spojrzałam na niego spode łba.
-Późno już – powtórzył, tym razem bez śladu zażenowania. Jego cichy baryton pieścił moje uszy. – Śpij, skarbie. Niech ci się przyśni coś miłego. I nie przejmuj się – tylko ty obudziłaś moje serce. Już zawsze będzie należeć tylko do ciebie. Śpij, moja jedyna miłości.
To powiedziawszy, zaczął nudzić moją kołysankę. Wiedząc, że wkrótce poddam się jej sile, posłusznie przymknęłam powieki i wtuliłam się w jego chłodny tors.”
– str. 179

Edward i Bella rozmawiają w kuchni
„-O czym tak szepczecie? – zainteresowal się ojciec.
Przyszedł do kuchni z pustą miską po popcornie.
Byłam przerażona. Kiedy smacznie sobie spał, w pokoju obok buszował obcy wampir! Panika ścisnęła moje gardło. Stałam sparaliżowana, nie będąc w stanie Charliemu odpowiedzieć – wpatrywałam się tylko w niego szeroko otwartymi oczami.
Zamiast zaniepokoić się moim stanem, uśmiechnął się promiennie.
-Widzę, że chyba przeszkodziłem wam w sprzeczce. Już sobie idę.
Odłożywszy miskę do zlewu, wyszedł, nie przestając się uśmiechać.”
– str. 183

„-Nie zostawimy cię samej ani na sekundę – przyrzekł Edward pod domem. – Ktoś zawsze będzie w pobliżu: Emmett, Alice, Jasper...
Westchnęłam.
-To idiotyczne. Tak się wynudzą, że sami mnie w końcu zabiją.
-To nie jest zabawne, Bello.
Przez całe popołudnie Charliemu dopisywał dobry humor – widział, że nie mam ochoty rozmawiać ze swoim chłopakiem, i mylnie to interpretował.
Zabrałam się za przygotowywanie obiadu, Edward wyszedł tymczasem pod jakimś pretekstem na zewnątrz, żeby rozejrzeć się po okolicy. Ojciec uznał, że to dobry moment na przekazanie mi najświeższych wiadomości.
-Znowu dzwonił Jacob – poinformował mnie, ledwie zamknęły się drzwi za Edwardem.
-Dziękuję za informację.
Postawiłam przed nim pełny talerz, nie zmieniając wyrazu twarzy.
-Nie bądź taka Bello. Miał taki zrozpaczony głos.
-Płaci ci za takie gadki, czy zgłosiłeś się na ochotnika?”
– str. 189

„Koło mojego motoru stał drugi, nieznany mi pojazd. Teoretycznie też by motocyklem, ale tylko teoretycznie, bo nie miałabym śmiałości tak go nazwać. Był wielki, opływowy, srebrny i z pewnością bardzo szybki. Mój własny wyglądał przy nim jak dziecięcy trójkołowy rowerek, w dodatku mocno używany.
-A to co?! – wykrztusiłam.
-Nic – mruknął Edward.
-Duże to „nic”.”
– str. 210

„Z westchnieniem odrzuciłam włosy na plecy i założyłam kask, a następnie wsadziłam ręce w nadstawione przez Edwarda rękawy. Zapiąwszy za mnie główny zamek błyskawiczny, zrobił krok do tyłu, by móc zobaczy mnie w całej okazałości.
Czułam się jak pękata wiejska szynka obwiązana ciasno sznurkiem.”
str. 212

U Cullenów w domu.
„Edward wywrócił tylko oczami i podszedł do kanapy. Rzucił Carlisle’owi gazetę.
-Widziałeś? Nie wykluczają już, że to może być seryjny zabójca.
Carlisle westchnął.
-Ci dwaj deliberują nad tym od samego rana.
Wskazał głową dwóch specjalistów w studio CNN.
-Nie możemy tego dłużej tolerować.
-Jedźmy do Seattle jeszcze dziś – zaproponował Emmett z entuzjazmem. – Straszliwie się nudzę.
Z piętra dobiegł czyjś głośny syk.
-Jak można być taką pesymistką? – mruknął Emmett.”
– str. 253

Edward i Bella
„I jak ci poszło na egzaminach? – spytał mnie po drodze.
-Historia była łatwa, ale nie jestem pewna co do matmy. Wydawało mi się, że to co piszę, ma sens, a to chyba zły znak.” – str. 282

Bella i Jacob
„-Nienawidzę cię, Black.
-To dobrze. Zawsze to jakieś gorące uczucie.”
– str. 295

Bella i Jacob
„Naprawdę mi przykro, że sobie tak rozwaliłaś tę dłoń – odezwał się. Zabrzmiało niemal szczerze. – Następnym razem, kiedy będziesz się chciała na mnie rzucić, zaopatrz się lepiej w kij baseballowy albo łom.
-Obyś nie żałował, że mi to doradziłeś – mruknęłam.”
– str. 297

Bella i Edward rozmawiają przez telefon

„-Tak jestem już w domu. Przyjedziesz po mnie?
-Będę za kilka minut. Czy coś się stało?
-Chcę, żeby Carlisle obejrzał moją dłoń. Chyba trzeba ją nastawić.
W saloniku zapadła głucha cisza. Ciekawa byłam, kiedy Jacob wpadnie do kuchni. Uśmiechnęłam się złośliwie, wyobrażając sobie, jak nieswojo musi się czuć.
-Jak do tego doszło? – zapytał Edward wypranym z emocji głosem. Starał się chyba nie wyciągnąć pochopnych wniosków.
-Uderzyłam Jacoba – wyjaśniłam.
-Ach, tak. No to dobrze. – Wydawał się być jeszcze bardziej zadowolony niż Charlie. – Szkoda tylko, że zrobiłaś przy tym sobie krzywdę.
-Szkoda tylko, że jemu nie zrobiłam przy tym krzywdy.
-Tym to już ja się zajmę – zaoferował się.
-Miałam nadzieję, że tak powiesz.”
– str. 300

Bella i Jacob
„-Czekam – oznajmiłam.
-Świetnie – mruknął.
Mimo to sięgnął jednocześnie do tylnej kieszeni dżinsów i wyciągnął z niej związany rzemieniem, luźno pleciony woreczek z wielobarwnego materiału. Położył mi go na dłoni.
-Jest śliczny – powiedziałam. – Dziękuję.
Westchnął.
-Bella, prezent jest w środku.
-Och.”
– str. 332

Edward
„-Czy mogłabyś, chociaż na tę jedną noc, zapomnieć o wszystkim prócz tego, że jesteśmy razem? – zaapelował, wspomagając się siłą rażenia swoich niesamowitych oczu. – Jakoś nigdy nie mam dość takich chwil. Są mi potrzebne jak powietrze. Tylko ty i ja.” – str. 385

Edward daje Belli kryształowe serduszko
„-Pomyślałem sobie – ciągnął – że nada się na symbol mojej osoby, bo jest takie twarde i zimne. – Zaśmiał się. – A w słońcu, tak jak ja, mieni się wszystkimi kolorami tęczy.
-Zapomniałeś o najbardziej oczywistej cesze, która was łączy – wtrąciłam. – Jest piękne.
-Moje własne jest równie ciche – stwierdził. – I tak, jak to tu, należy do ciebie.
Poruszyłam ręką, żeby serduszko zamigotało.
-Dziękuję. Dziękuję za oba.”
– str. 389

Bella, Jacob i Edward

„Boże, Bella, jesteś jak lodówka – pożalił się.
-P-p-przepraszam.
-Spróbuj się rozluźnić – doradził mi, czując, że znowu mam atak drgawek. – Rozgrzejesz się w okamgnieniu. Oczywiście najlepiej byłoby, gdybyś wyskoczyła z ciuchów.
Edward warknął.
-To potwierdzono naukowo – zaczął się bronić Jacob. – Jedna z podstawowych zasad survivalu.”
– str. 436

„Edward podniósł z ziemi kurtkę i otulił nią tę, którą miałam już na sobie.
-To Jacoba – zaoponowałam.
-Jacob ma futro.”
– str. 450

„Patrzyłam na ich dwoje jak urzeczona. Jasper potarł sobie lewe przedramię.
-Nic mu nie jest? –szepnęłam.
-To nic takiego, swędzą go tylko resztki jadu.
-Ktoś go ugryzł? – przeraziłam się.
-Chciał być wszędzie naraz. Byle tylko Alice nie miała nic do roboty. – Edward pokręcił głową. – Alice nie potrzebuje taryfy ulgowej.
-Nadopiekuńczy głupek – skomentowała, krzywiąc się.”
– str. 501

Bella i Jacob
„-Znasz tę historię z Biblii? – spytał znienacka, wciąż wczytując się w pusty sufit. – Tę z królem i dwiema kobietami, które kłócą się o dziecko?
-Jasne. Król Salomon
-Zgadza się, król Salomon – powtórzył. – Rozkazał rozciąć dziecko na pół... ale to był tylko taki test. Żeby zobaczyć, kto odstąpi swoją część, byle tylko ocalić malucha.
-Tak, pamiętam.
Spojrzał wreszcie na mnie.
-Bella, już cię nie będę próbował rozciąć na pół.”
– str. 525

Edward
„-Dlaczego? – powtórzył niskim, męskim głosem. – Kocham cię, Pragnę cię. Tu i teraz.” – str. 543


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sznurówka dnia Śro 11:45, 30 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Golden Rose
Gaduła



Dołączył: 14 Wrz 2005
Posty: 1131
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: po drugiej stronie lustra

PostWysłany: Pon 10:11, 28 Lip 2008    Temat postu:

aaaaa Very Happy super Razz dzięki sznurówko

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Green Lady
Gaduła



Dołączył: 24 Lis 2007
Posty: 1017
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Pon 12:39, 28 Lip 2008    Temat postu:

Ta rozmowa przez telefon jest świetna i z tą kurtką Jacoba i futrem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuz@
Złodziejka książek



Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 33075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polanica | Wrocław

PostWysłany: Pon 18:09, 28 Lip 2008    Temat postu:

Sznuuu boskie te cytaty Wink
A ten ostatni jest jednym z moich najukochanszych z całej serii Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sznurówka
Uwięziona w bibliotece



Dołączył: 29 Cze 2007
Posty: 7054
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:12, 28 Lip 2008    Temat postu:

Ten ostatni kocham Razz I jeszcze ten o serduszku Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kinga.mackowiak
Książniczka



Dołączył: 27 Sty 2007
Posty: 742
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:04, 30 Lip 2008    Temat postu:

świetne cytaty
mój najukochańszy ten drugi od góry
i ten ostatni też boski^^
z niektórych nieźle się uśmiałam Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Independent
Poczytująca



Dołączył: 22 Gru 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk ;p

PostWysłany: Wto 21:16, 23 Gru 2008    Temat postu:

no wiecie co ?
chciałam wam tu wypisać coś co mam na kompie, ale wszystkie tu już są.
genialne są te cytaty. mogę czytać i czytać i czytać ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuz@
Złodziejka książek



Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 33075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polanica | Wrocław

PostWysłany: Wto 21:30, 23 Gru 2008    Temat postu:

U mnie na opisie na gg i na pb dominują cytaty z sagi xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sujeczka
Adminka



Dołączył: 25 Cze 2005
Posty: 25915
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:34, 23 Gru 2008    Temat postu:

Tak sobie czytam te cytaty i aż mi się chce spierniczać znowu książki czytać Razz. A niedawno robiłam to po raz kolejny xD.
A poza tym, zmuszają mnie do sprzątania ;P. Muszę chyba udać ból głowy/brzucha/nogi/pleców czy jeszcze czegoś innego, to może pozwolą mi w spokoju czytać Razz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuz@
Złodziejka książek



Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 33075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polanica | Wrocław

PostWysłany: Wto 21:36, 23 Gru 2008    Temat postu:

Dlatego ja nie czytam cytatów -po filmie i tak mam juz wystarczajaca chec do przeczytania Zmierzchu xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
panna_nierealna
Uskrzydlona książkami



Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 807
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 21:27, 25 Gru 2008    Temat postu:

Wszystkie cytaty są genialne, ale przy tym płakałam, poprostu nie wierzyłam..
" - wynosimy się z Forks, Bello.
Spokojnie, tylko spokojnie. Przecież brałaś tę opcję pod uwagę. Zaakceptowałaś ją. A może, mimo wszystko, warto było spróbować się potargować? "

Mój brat stwierdził, że jestem od tej całej serii uzależniona...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez panna_nierealna dnia Czw 21:27, 25 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Paranormal Romance / XYZ / Zmierzch Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Następny
Strona 2 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island