Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Do zobaczenia - Witan

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Kosz / Konkurs z selkar.pl / Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
sujeczka
Adminka



Dołączył: 25 Cze 2005
Posty: 25915
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:34, 25 Gru 2010    Temat postu: Do zobaczenia - Witan

Do zobaczenia

Nazywam się Raim, mam siedemnaście lat, jestem Walkirią z potężnego klanu Dzieci Thora, mam starszego brata Marou i moją misją jest walka ze złem tego świata…
Otworzyłam oczy i westchnęłam zrezygnowana. To na nic. Powtarzanie w kółko tych słów wcale mi nie pomoże.
Zacisnęłam mocno ręce na książce, którą trzymałam w dłoniach. Nie zawracałam sobie głowy autorem, bardziej interesowało mnie to, o czym była. Książka przedstawiała historię człowieka, który nie cierpiał Świąt Bożego Narodzenia- dokładnie tak jak ja. Chociaż właśnie teraz był ten radosny okres, ja nie odczuwałam żadnej magii z nim związanej. A na cóż ten śnieg za oknem, malownicze drzewka, śpiewający kolędnicy oraz szczęśliwi ludzie, w kochającym, rodzinnym gronie?
Ja nigdy nie byłam zaakceptowana przez swoją rodzinę - wyjątkiem był tylko mój starszy brat. Ale nawet ta namiastka miłości nie wpływała na to, kim jestem.
Jestem Walkirią, która do tej pory nie przejawiła żadnych zdolności, świadczących o przynależności do Dzieci Thora.
Rolą Walkirii jest ochrona ludzkości przed Mrocznymi, wszystkimi stworzeniami należącymi do Ciemnej Armii. Jest nas całkiem sporo – jesteśmy w stanie chronić ludzkość, lecz nie ma nas tyle, byśmy nie ponosili żadnych ofiar. Jako Walkirie wszyscy jesteśmy silniejsi, szybsi i wytrzymalsi od zwykłych ludzi. Jednocześnie każdy klan posiada jakąś unikatową zdolność– w przypadku Dzieci Thora jest to władanie błyskawicą.
Ah, tak. Wspomniałam już chyba, że mnie jako jedyną ominął ten zaszczyt?
Jestem pierwszą Walkirią na całym świecie, która nie włada żadną magią. Rada Starszych parę lat temu doszła do wniosku, że identyfikuję się z ludźmi i dlatego nie mogę odkryć w sobie mocy. Właśnie z tego powodu, nakazali mi „poszukiwania swojego ducha”.
Prychnęłam pod nosem, ale ponownie zamknęłam oczy i mocno się skoncentrowałam.
Jestem Raim z klanu Dzieci Thora, od zawsze zabijam Mrocznych i opowiadam się za Jasną Stroną, mam starszego brata…
-Raim, Ciemna Armia!
Zaalarmowana nagłym krzykiem zerwałam się na nogi i szybko wybiegłam z biblioteki, w której się zaszyłam.
Jasne, pomyślałam z goryczą, dyskryminujcie mnie przez brak magii, ale wykorzystajcie mnie wtedy, gdy ktoś może umrzeć.
Biegnąc przez długi, ciemny korytarz zdusiłam w sobie myśli. Musiałam dotrzeć do zbrojowni, a nie wygrać konkurs na użalanie się nad sobą.
Do magazynu broni wbiegłam równocześnie z moim starszym bratem i kilkoma innymi Walkiriami. To było ogromne pomieszczenie, po brzegi wypełnione bronią, pachnące metalem i drewnem. Odruchowo chwyciłam dwie tonfy- srebrne pałki z ukrytym ostrzem- i ruszyłam w stronę wyjścia. To nie pierwszy raz, gdy wzywano nas do obrony miasta, więc bez problemu odnalazłam się w obecnej sytuacji. Gdy byłam już w drzwiach i chciałam wyjść z innymi ze zbrojowni , Mar zatrzymał mnie gwałtownym szarpnięciem.
-Naprawdę myślisz, że te kijki wystarczą Ci w zupełności? – spytał, patrząc się jakby widział mnie po raz pierwszy.
- Potrafię się nimi dostatecznie dobrze posługiwać, by mi wystarczyły – warknęłam na niego w odpowiedzi, zanim zdążyłam ugryźć się w język.
Chłopak spojrzał na mnie ze zgrozą w błękitnych oczach i oparł blade, poznaczone bliznami dłonie na moich ramionach.
-Posłuchaj Raim – zaczął z powagą patrząc mi prosto w oczy. – to nie jest atak pojedynczych Mrocznych. Stało się coś złego i przedostali się do tego świata. Jest ich mnóstwo, całe hordy. Możemy zginąć- ja, Ty i każda inna Walkiria. Wszyscy opowiadający się po Jasnej Stronie zostali powiadomieni o tej sytuacji i Rada stara się sprowadzić kogo tylko może. Dlatego weź jak najwięcej broni i walcz tak, jak nigdy dotąd. – powiedział twardo i szybkim ruchem zawrócił mnie ku broni.
Zarzucił pochwę z dodatkowym mieczem na plecy i odbiegł, nie sprawdzając czy posłuchałam jego rozkazu.
Przez chwilę czułam przerażającą pustkę w głowie.
Nazywam się Raim, mam siedemnaście lat… Potrząsnęłam głową i ruszyłam biegiem po broń.
Walcz tak, jak nigdy dotąd.

Padał śnieg, ulice zasnuwała ciemność i nigdzie nie można było dojrzeć tej magii świąt, którą wszyscy tak się cieszyli. Londyn 1889 roku nocą nie był zbyt bezpiecznym miejscem.
Dla ludzi, pomyślałam, nie dla Walkirii.
Ale w tej chwili każdy był zagrożony- czy to człowiek, czy Walkiria, czy jakiekolwiek inne stworzenie będące po Jasnej Stronie. Tyle że ludzie woleli pozostać w pozornie bezpiecznych czterech ścianach, zamiast zorientować się co niszczy ich miasto.
Ludzie nigdy nie byli w stanie zaakceptować rzeczywistości.
Ale my nie jesteśmy zwykłymi ludźmi. Zamiast chować się, wychodziliśmy i walczyliśmy. Walczyliśmy i ginęliśmy za naszą sprawę.
Biegłam razem z innymi Walkiriami, co chwila widząc błysk broni i słysząc ogłuszające wrzaski. Nie byłam w stanie się zorientować, które należały do moich ludzi, a które do Mrocznych.
Walcz tak, jak nigdy dotąd, powtórzyłam twardo w myślach, spraw by Mar miał powód do bycia z Ciebie dumnym.
Czułam, że żył. Wiedziałam to całą duszą i ciałem, ale nie byłam w stanie powstrzymać strachu wsiąkającego mi do serca. Sam powiedział, że dzisiejszej nocy każdy może zginąć. A co jeśli to on będzie tym co zginie? A co jeśli on teraz gdzieś leży i się wykrwawia? A co jeśli…
W chwili, gdy strach o brata ogłuszył mnie doszczętnie, zobaczyłam pędzącą na mnie kobietę z czerwonymi oczami i białymi włosami.
Mroczna.
Jakby przez sen wyciągnęłam sztylet i szykowałam się na natarcie, napięłam mięsnie nóg i zgięłam kolana, tak jak mnie uczono. Tak, jak robiłam to przez ostatnie lata. Potwór prawie do mnie dotarł, gdy nagle przede mną wyrósł ktoś i odparował atak. Człowiek pojawił się tak niespodziewanie, że zamarłam zaskoczona. Czułam się, jakbym dopiero co obudziła się z długiego snu. Ujrzałam błysk pazurów Mrocznej, dosięgających twarzy osłaniającego mnie mężczyzny. Człowiek niemalże równocześnie wbił miecz w klatkę piersiową Mrocznej i wyszarpnął go w momencie, kiedy osuwała się na ziemię. Była martwa.
A to ja miałam ją zabić.
Spojrzałam wściekła na mężczyznę i osłupiałam – złote włosy, niebieskie oczy i niesamowicie blada twarz, w tej chwili poorana pazurami potwora.
-Mar, nie musiałeś mnie osłaniać. Pokonałabym ją – powiedziałam słabo, patrząc na strużki krwi, płynące po twarzy brata.
Spojrzał na mnie poirytowany.
-Zgłupiałaś? Nie byłaś skupiona, nie odparowałabyś ciosu! Aż tak prosisz się o śmierć? Skoro masz zamiar tak walczyć i zmuszać innych do obrony siebie, idź gdzieś wyżej i strzelaj do Mrocznych z łuku. Inaczej będziesz tylko zawadzać – warknął, po czym natychmiast odbiegł.
Marou nigdy na mnie nie warczał. Był jedyną Walkirią, która mnie akceptowała, bez względu na to, czy posiadałam magię naszego klanu czy nie.
A skoro na mnie warczał, to znaczyło że było źle.
Bardzo, bardzo źle.
Zerwałam się do biegu i z nieprawdopodobną szybkością zaczęłam wspinać się po balustradach budynku, by dotrzeć na sam dach.
Dzięki Bogom,że chodzę w spodniach, pomyślałam w nagłym napadzie histerycznej wesołości, jak to dobrze, że jako Walkiria nie muszę chodzić w sukniach.
Chichocząc, zahaczyłam palcami o gzyms i podciągnęłam się. Będąc na dachu byłam w stanie strzelać do Mrocznych, będąc względnie bezpieczną. Wspięłam się jak najwyżej mogłam, po czym sięgnęłam po łuk i strzały.
Celowałam, strzelałam, sięgałam po kolejną strzałę. I tak w kółko, bez przerwy. Strzelałam do Mrocznych jak najcelniej potrafiłam, uśmiercając ich raz za razem. Lecz wiedziałam jedno – ze strzelaniem łączy się utrata strzał. Niedługo z powrotem będę musiała zejść na ziemię, by walczyć w bezpośrednim starciu z Mrocznymi.
W chwili gdy sięgałam po ostatnią strzałę, czułam tylko spokój i pewność tego, co musiałam zrobić. Naciągnęłam cięciwę, wycelowałam i puściłam strzałę. Chybiłam. Nie zabiłam Mrocznego, w którego strzelałam, lecz zatrzymałam na chwilę. Pomogłam Walkirii w zabiciu potwora, z którym się zmagała – nie odwróciła się i nie kiwnęła głową w podzięce.
-To wojna, nie czas na konwenanse – mruknęłam pod nosem.
Zbliżyłam się do krawędzi dachu, chwyciłam się gzymsu i zsuwałam się sprawnie coraz niżej i niżej, dopóki nie dotknęłam podłoża stopami. Chwyciłam za tonfy przytwierdzone do moich ud i wysunęłam ostrza.
Nie czas na zabawę w kotka i myszkę, pomyślałam, po czym rzuciłam się w wir walki.

Dopiero będąc na dole, zrozumiałam rozmiar zniszczeń dokonanych przez Mrocznych. Wszędzie walały się trupy Walkirii i potworów, gdzieniegdzie trafiały się także zwłoki zwykłych ludzi. Nie zwracałam na to uwagi – płacząc za martwymi, nie uratuję żywych.
Zacięcie wirowałam z tonfami, tnąc na kawałki wszystkich napotkanych z Mrocznej Armii. Marou nazywał to Danse Macabre – podobno było to piekielnie niebezpieczne w moim wykonaniu.
Cięłam, siekałam, ćwiartowałam. Nie miałam magii, a walczyłam. Walczyłam i zwyciężałam.
Chciałam pokazać Marou, że nie trzeba mnie cały czas bronić, że można mi zaufać i być ze mnie dumnym.
Marou, pomyślałam spanikowana, od dawna nie widziałam już Marou.
Chociaż czułam ponownie ogarniający mnie strach, nie przestałam walczyć. Jednakże poczułam skutki poddania się emocjom- barczysty Mroczny ze zwierzęcym pyskiem i ogromnymi kłami, przejechał mi pazurami po plecach w momencie, gdy robiłam kolejny, błyskawiczny obrót, by przeciąć go w pół.
Krzyknęłam z bólu i upadłam na kolana. Potwór wykorzystał okazję i powalił mnie na plecy. Usiłował dostać się do mojej szyi, by przegryźć mi gardło – nie sądzę, by te jego ogromne kły miały być tylko do ozdoby. Szarpałam się z Mrocznym, usiłując go z siebie zrzucić. Wszystko na nic.
I chociaż byłam w śmiertelnym niebezpieczeństwie, w mojej głowie rozbrzmiewało cały czas jedno słowo.
Marou. Marou. Marou. Marou. Marou.
I tak bez końca, wciąż i wciąż, imię mojego brata pojawiało mi się w myślach.
Właśnie wtedy Mroczny unieruchomił mnie ostatecznie i rzucił mi się do gardła. W ułamku sekundy, przemknęło mi tylko „przepraszam, Marou” i zamknęłam oczy w oczekiwaniu na śmierć.
Nie zginęłam.
Wciąż czułam pulsujący ból, rozchodzący się z rany na plecach, lecz ciężar Mrocznego próbującego mnie zabić zniknął niespodziewanie.
Poderwałam się automatycznie, próbując nie zważać na ból.
I zobaczyłam najgorszą rzecz, jaką kiedykolwiek widziałam:
Marou padający na ziemię, obok trupa Mrocznego z odciętą głową.
Nie wiedziałam jakim cudem, to wszystko rozegrało się tak szybko, lecz natychmiast zaczęłam iść przez resztki zakrwawionego śniegu w stronę brata.
Oddychał, żył.
I wykrwawiał się na śmierć.
Gdy padłam obok niego na kolana, świat przestał dla mnie istnieć. Nie płakałam, nie wylałam nawet jednej łzy.
Lecz nic się nie liczyło- ani ginący ludzie, ani walczące Walkirie, ani zabijani Mroczni.
Istniał tylko Marou i to, że nie jestem go w stanie uratować.
Byłam bezsilna.
Wesołych Świąt, Raim, pomyślałam nagle.
Jego bladą, zakrwawioną twarz wykrzywiał bolesny grymas, a z oczu ciekły łzy.
Cierpiał, cierpiał tak jak nigdy w życiu, a ja nie mogłam mu pomóc. W chwili, gdy jego ból był najsilniejszy, chwycił mnie za dłoń tak mocno, że poczułam pękające kostki. Nie obchodziło mnie to.
Przyłożyłam swoje czoło do niego i milczeniem odprowadzałam go na drugą stronę. Nie mówiłam żadnych pocieszających słówek, nie miały sensu. I on, i ja wiedzieliśmy, że to jego koniec.
Nagle wziął płytki, świszczący oddech, a ja zamarłam w oczekiwaniu.
-Do zobaczenia w Walhalli.
Tylko tyle.
Żadnej wzruszającej przemowy, jak bardzo mnie kocha i żebym się nie martwiła. Lecz to, co powiedział wydając ostatnie tchnienie, bardziej do niego pasowało.
Oderwałam swoją głowę od jego i spojrzałam na jego twarz z wciąż otwartymi, błękitnymi oczami.
-Do zobaczenia.
Przymknęłam jego powieki i stanęłam na równe nogi.
I właśnie w tej chwili do mnie dotarło, że otaczają mnie tylko i wyłącznie Walkirie, a po Mrocznych nie ma najmniejszego śladu.
Posłałam najbliżej pytające spojrzenie najbliżej stojącego mnie mężczyzny. Łzy znaczyły ścieżkę na jego zakrwawionej twarzy.
-Uciekli. Nie mam pojęcia czemu.
Kiwnęłam głową i ruszyłam przed siebie.

Nazywam się Raim, mam siedemnaście lat i nie należę już do Dzieci Thora. Po śmierci mojego brata uciekłam z Londynu i odcięłam się od Walkirii. Zgodnie z Prawem, po odejściu zostałam skazana na wygnanie.
Nie jestem już Walkirią
, powiedziałam do siebie w duchu.
Święta Bożego Narodzenia są okresem, którego już nigdy nie polubię.
Porzuciłam smętne myśli i narzuciłam ukradziony komuś plecak na ramię. Pod męskimi ubraniami chowałam swój mały, podręczny arsenał broni.
Nawet jeśli już nie mogę podawać się za Walkirię, to nie mam najmniejszego zamiaru porzucić walki z Mrocznymi.
Westchnęłam pod nosem i chyłkiem wysunęłam się z stodoły przynależnej do jakiegoś gospodarstwa.
Gdy wyszłam na drogę przez pola, poczułam się bezpiecznie. Ludzie mogą mnie wziąć za każdego – w tej chwili wyglądałam jak młody chłopaczek z plecakiem na ramieniu i w za dużych ubraniach.
Mogę być każdym, lecz nie Walkirią, pomyślałam z satysfakcją.
To właśnie wtedy wyrósł przede mną wysoki mężczyzna i z ogromną siłą uderzył mnie w kark.
Ostatnią rzeczą, którą zobaczyłam były jego czerwone oczy i czarne włosy.
A potem nie było już nic.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Witan
Szalona pisarka



Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:12, 26 Gru 2010    Temat postu:

na swoje usprawiedliwienie, że coś jest niejasnego w tych moich dość badziewnych wypocinach mam tylko to, że to jest prolog całej historii ;c

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justix
Książniczka



Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 12:43, 26 Gru 2010    Temat postu:

Witan napisał:
na swoje usprawiedliwienie, że coś jest niejasnego w tych moich dość badziewnych wypocinach mam tylko to, że to jest prolog całej historii ;c


Prolog? Czyli będzie kontynuacja? Masz zamiar zamieścić ją na forum?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Witan
Szalona pisarka



Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:32, 26 Gru 2010    Temat postu:

kontynuacja powoli powstaje. ale nie wiem czy wstawię ją na forum bo nie wiem czy jest sens pisać.
sama nie wiem czy mam do tego tak zwaną "smykałkę". co prawda znajomi mi mówią, że fajne, ale znajomi to znajomi, nie zawsze bywają szczerzy w takich przypadkach xd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justix
Książniczka



Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 13:37, 26 Gru 2010    Temat postu:

Jasne że wstaw. Z chęciom przekonałabym się co będzie dalej.

I nie masz się co martwić czy masz tak zwaną ,,smykałkę", bo tu się zgadzam z twoimi znajomymi i moim zdaniem masz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Witan
Szalona pisarka



Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:43, 26 Gru 2010    Temat postu:

+ o ile można, prosiłabym o jakąś konstruktywną krytykę, co poprawić, co jest dobrze, etc etc...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuz@
Złodziejka książek



Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 33075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polanica | Wrocław

PostWysłany: Pon 17:11, 27 Gru 2010    Temat postu:

Całkiem dobre opowiadanie, chociaż nie w moim stylu. Trochę za dużo walki jak dla mnie, ale ogólniem dobrze napisane i szybko się czyta. Trochę mało czuć ducha świat, ale są ,więc warunek spełniony Smile.
Pisz dalszą część, bo ciekawi mnie co będzie dalej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lenalee
Pożeraczka książek



Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 9553
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Baker Street 221B

PostWysłany: Pon 18:18, 27 Gru 2010    Temat postu:

Zawsze służę konstruktywną krytyką. Wink Najpierw wypiszę błędy. Nie będzie ich dużo, bo gdybym miała wypisać wszystkie, byłoby ich dość sporo. Skopiowałam sobie tylko te, które - moim zdaniem - najbardziej rzucają się w oczy.

Cytat:
Właśnie z tego powodu, nakazali mi „poszukiwania swojego ducha”.


Wywaliłabym przecinek.

Cytat:
-Naprawdę myślisz, że te kijki wystarczą Ci w zupełności?


Rozpoczynając dialog, po myślniku zawsze robi się spację. Nie ma tak, że raz się robi, a raz nie. Ma być i koniec. Wink

Cytat:
-Posłuchaj Raim – zaczął z powagą patrząc mi prosto w oczy. – to nie jest atak pojedynczych Mrocznych.


To samo ze spacją, plus to powinnaś zacząć z dużej litery, skoro wcześniejsze zdanie zakończyłaś kropką.

Cytat:
Dlatego weź jak najwięcej broni i walcz tak, jak nigdy dotąd. I – powiedział twardo i szybkim ruchem zawrócił mnie ku broni. II


Po dotąd nie powinno być kropki, ponieważ za myślnikiem znajduje się czasownik oznaczający mowę. Mówić, oznajmiać, szeptać, krzyczeć. Przy każdym tego typu czasowniku takie coś ma miejsce. Słowa wypowiadane przez bohatera (oznaczyłam I, żebym mogła łatwiej to wytłumaczyć) nie kończą się kropką, a II część dialogu rozpoczyna się małą literą, jeżeli występuje tam czasownik oznaczający mowę (przykładowe wymieniłam wyżej). Wink

Cytat:
Tyle że ludzie woleli pozostać w pozornie bezpiecznych czterech ścianach, zamiast zorientować się co niszczy ich miasto.


Przecinek przed że.

Cytat:
Nie byłam w stanie się zorientować, (...)


Można stawiać zaimki przed czasownikami i jest to poprawne, aczkolwiek w tym wypadku, gdy czyta się to zdanie, brzmi to niezbyt ciekawie.

Cytat:
(...)spraw by Mar miał powód do bycia z Ciebie dumnym.


Przecinek przed by.

Cytat:
napięłam mięsnie nóg i zgięłam kolana, tak jak mnie uczono.


Brak polskiego znaku.

Cytat:
A skoro na mnie warczał, to znaczyło że było źle.


Znów brak przecinka przed że.

Cytat:
Dzięki Bogom,że chodzę w spodniach, pomyślałam (...)


Brak spacji przed że.

Cytat:
Będąc na dachu byłam w stanie strzelać do Mrocznych, będąc względnie bezpieczną.


Powtórzenie, bardzo nieładne powtórzenie. W Twoim tekście wystąpiło kilka powtórzeń, ale wybrałam tylko to jedno.

Cytat:
Nie zabiłam Mrocznego, w którego strzelałam, lecz zatrzymałam na chwilę.


Tutaj fajnie by było, gdyby po zatrzymałam pojawił się zaimek go.

Cytat:
(...)nie sądzę, by te jego ogromne kły miały być tylko do ozdoby.


Powszechnie pisze się (i mówi również) dla ozdoby.

Wiesz... mam mieszane uczucia co do Twojego opowiadania. Nie było złe, ale... Kurcze, nie chciałabym Ci napisać nic niemiłego, ale prawda jest taka,że niezbyt mi się podobało. Trochę nudnawe niestety, podczas czytania czekałam tylko, aż dobrnę do końca. Opowiadania o walkach są zdecydowanie nie dla mnie, chyba, że ktoś takie pomysły potrafi dobrze wykorzystać. Rzadko to się zdarza, a nawet, jeżeli pomysł jest dobrze wykorzystany, to i tak nieczęsto takie opowiadania przypadają mi do gustu. Tutaj pomysł był bardzo ciekawy: Walkirie, które walczą dla dobra ludzkości. Rzeczywiście brzmi fajnie, ale gdy czyta się to opowiadanie, już takie fajne nie jest. Wink Przyznam jednak, że w momencie, gdy...

Cytat:
...umierał brat Raim...


ścisnęło mi się serce. To był wzruszający moment w Twoim opowiadaniu, naprawdę wzruszający. Wink

Zuu napisała, że mało czuć ducha świąt, a ja w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy jakiekolwiek święta w ogóle tu występują. Wink
Jak już napisałam wcześniej, nie było źle, powodzenia w pisaniu dalszej części.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZjedzCota
Angel of books



Dołączył: 30 Sie 2009
Posty: 1984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nibylandii, a jakże

PostWysłany: Wto 17:45, 28 Gru 2010    Temat postu:

Mało świąteczne, ale czuję kilmaty Tolkiena, a zwłaszcza jego "Legendy o Sigurdzie i Gudrun", zwłaszcza, gdy wspomniasz o Walhalli. Nie przeszkadzało mi, że jest dużo walki, wręcz przeciwnie. Muszę Ci pogratulować, bo Twoje opisy walk były dynamiczne i chociaż niewiele było bezpośrenich opisów starć, to wyszło świetnie. Tematy tych świętecznych opowiadań coraz bardziej mnie zaskakują - w zyciu bym nie pomyślała, że mnożna połączyć nordyckie mity i Boże Narodzenie. Gratuluje świetnego tekstu i ciekawa jestem opowiadania, skoro to jest tylko prolog.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ven_detta
Wyjadacz kartek



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 4737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Śro 13:52, 29 Gru 2010    Temat postu:

Jak zwykle, nie będę się doszukiwać błędów, bo sama nie jestem w tym najlepsza ;P tylko ogólnie: podobało mi się Twoje opowiadanie, bo było takie inne od wszystkich - akcja, walka, mitologia - szybko się czytało i naprawdę przyjemnie. Święta są wspomniane, ale nie czuje się ich w ogóle, co w sumie też ma znaczenie, bo wydają się być taką błahostką na tle tego wszystkiego, co się dzieje.
Bardzo ciekawy prolog, mam nadzieję na dalszą część Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martycja
Zatracona w świecie książek



Dołączył: 25 Cze 2007
Posty: 3562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Inowrocław

PostWysłany: Czw 14:12, 30 Gru 2010    Temat postu:

Opowiadanie niewiele ma z Gwiazdką wspólnego, co nie zmienia faktu, że jest bardzo ciekawe Smile Jeszcze nie czytałam niczego o Walkiriach Very Happy

Jedyne co mnie trochę nie pasowało, to ostatni akapit xD
Tzn. ja wiem, że to było nagłe, niespodziewane i poważne, ale ja się uśmiałam xD
No bo wyobraźmy sobie taką sytuację: "Główny bohater o sobie opowiada i nagle spada na niego fortepian" The End Very Happy Very Happy Very Happy

Teraz jak przeczytałam, że to prolog, to spojrzałam na to w zupełnie innym świetle Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Witan
Szalona pisarka



Dołączył: 03 Gru 2010
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:32, 30 Gru 2010    Temat postu:

Primo, Lenalee, dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję, za te przecinki i dialogi i spacje i wszystko. Chociaż lubię pisać, to przecinki od zawsze i jak widać na zawsze pozostaną moim głównym wrogiem. ale jak to zwykł mówić mój dziadek "tak oto upadają imperia."

Secundo, czas na małe tłumaczenie. Trudno mi było pisać o świętach i ich klimacie, bo nigdy ich nie lubiłam. Pod tym względem jestem podobna do mojej bohaterki - nie lubię świąt, chociaż ja z całkowicie innych powodów niż ona. ;p

Tertio, Martycja, wyjątkowo mnie rozśmieszyłaś tym:
Cytat:
No bo wyobraźmy sobie taką sytuację: "Główny bohater o sobie opowiada i nagle spada na niego fortepian" The End Very Happy Very Happy Very Happy

W sumie trafne określenie i właśnie tak może się wydawać. Dzięki bogu, że uwzględniłam iż to jest prolog, bo inaczej nie wiem jakby to było odbierane ;p

+ dziękuję wszystkim za komentarze i całą krytykę, bo naprawdę (!) to mi pomogło. i zmotywowało mnie do pisania... ;p


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Witan dnia Czw 21:33, 30 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sujeczka
Adminka



Dołączył: 25 Cze 2005
Posty: 25915
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:19, 01 Sty 2011    Temat postu:

Nie czuć za bardzo w tym opowiadaniu ducha świąt, ale czytało się je naprawdę dobrze Very Happy Są opisy, jest akcja, nie było nudno Wink Mimo że to nie są do końca moje klimaty, to i tak się wkręciłam Very Happy I czekam na ciąg dalszy Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Kosz / Konkurs z selkar.pl / Archiwum Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island