Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Lament - Maggie Stiefvater
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Paranormal Romance / LM / Lament
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
@lma
Zaczytana



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 3177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z opolskiego - Głubczyce

PostWysłany: Sob 11:18, 22 Sty 2011    Temat postu: Lament - Maggie Stiefvater



Utalentowaną szesnastoletnią harfistkę, Deirdre Monghan, która regularnie grywa na konkursach i różnych imprezach, dręczy niepokojący rodzaj tremy przed publicznymi występami. Ataki strachu paraliżują ją do tego stopnia, że czas tuż przed występem spędza najczęściej w toalecie. Prawda, że to kiepski sposób na rozpoczęcie romansu? A jednak…
Kiedy Deirdre przed jednym z festiwali ponownie nie może opanować swego lęku, z pomocą przychodzi jej tajemniczy chłopak Luke Dillon. Niespodziewanie Luke proponuje jej występ na scenie w duecie razem z nim. Od tego momentu w życiu Deirdre zaczyna pojawiać się czterolistna koniczyna, a ona sama rozwija niezwykłe zdolności, o których wcześniej nie miała pojęcia. Spotyka też dziwacznych ludzi, którzy wydają się pochodzić s z innego świata.
Jej najlepszy przyjaciel James, jej ukochana babcia oraz mama są się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, ponieważ Deirdre znalazła się na celowniku królowej pewnej magicznej krainy. Okazuje się, że Luke został przez nią wynajęty, aby zabić Deirdre, ale zamiast tego zakochał się w niej bez pamięci.
A Deidre? Ta nieśmiała dziewczyna odkrywa w końcu, że jako jedna z niewielu ma dar widzenia mieszkańców tajemniczej krainy.
Ta piękna i niebanalna opowieść, będąca debiutem pisarskim autorki, oddaje wiernie obraz celtyckiej baśni, którą przedstawiono w uwspółcześnionej wersji.

W sprzedaży od: 23 lutego
Cena: 29,90zł
Wydawnictwo: Illuminatio


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez @lma dnia Śro 11:35, 09 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tirindeth
Błądząca w książkowiu



Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 4056
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: UĆ

PostWysłany: Sob 11:22, 22 Sty 2011    Temat postu:

Znowu super przystojniak i nieśmiała dziewczyna? Ehh... może przeczytam, z kupieniem gorzej, za to okładka - tragedia :/ W ogóle nie pasuje to tematyki - ja bym pod taka okładką szukała jakiejś epickiej fantastyki, a nie paranormal o.O

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZjedzCota
Angel of books



Dołączył: 30 Sie 2009
Posty: 1984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nibylandii, a jakże

PostWysłany: Sob 12:39, 22 Sty 2011    Temat postu:

Temat jest taki sobie, trochę na bakier z oryginalnością. Tirindeth ma rację, okładka jest fatalna. Ten miecz pasuje tam jak wół do karety, a twarz dziewczyny rozciągnięta do nadnaturalnych rozmiarów. Raczej mnie nie zainteresuje. Na dodatek imię bohaterki jak zwykle dziewaczne Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zaszumiał_wiatr
Zatracona w świecie książek



Dołączył: 07 Sie 2010
Posty: 3714
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Sob 13:17, 22 Sty 2011    Temat postu:

Właśnie to imię, nawet nie potrafię go wymówić, a nawet przyjąć w myślach Wink Pewnie omijałabym je w tekście. Co do opisu, jakiś niezachwycający, okładka też średnia, nie podoba mi się, że miecz "wchodzi" modelce na brodę Razz Raczej nie przeczytam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Christie
Mól książkowy



Dołączył: 04 Gru 2010
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:39, 22 Sty 2011    Temat postu:

może przeczytam ze względu na klimat celtyckiej baśni - uwielbiam wszystko, co związane z Irlandią <3 temat dość oklepany, ale szczerze mówiąc, zachwyca mnie właściwie każda historia miłosna ;p

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Speechless
Uskrzydlona książkami



Dołączył: 28 Gru 2010
Posty: 879
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa | Białystok

PostWysłany: Sob 16:18, 22 Sty 2011    Temat postu:

Okładka jest beznadziejna. Opis taki średni i trochę nijaki. Imię głównej bohaterki rzeczywiście trudne do wymówienia i zapamiętania. Nie kupię i raczej nie przeczytam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Euphoria
Niemowlak książkowy



Dołączył: 21 Sty 2011
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:44, 22 Sty 2011    Temat postu:

Okładka...katastrofa, chociaż opis nie jest taki zły...może przeczytam ,ale wątpię w to ;d .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cassin'89
Zaczytana



Dołączył: 25 Lip 2010
Posty: 3204
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zachód ;D

PostWysłany: Sob 22:37, 22 Sty 2011    Temat postu:

Mi okładka też się nie podoba. Ale nawiązania do celtyckiej baśni już bardziej. Przeczytam, ale nie wiem czy kupię Wink
No i znam tą autorkę z serii "Shiver" - o wilkołakach czy zmiennokształtnych jest ta seria


A tutaj "Lament" okładka orginalna :


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agnnes
Błądząca w książkowiu



Dołączył: 14 Lip 2009
Posty: 4434
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów

PostWysłany: Nie 13:29, 23 Sty 2011    Temat postu:

A mnie zaciekawiła ta książka, to o celtyckiej baśni najbardziej Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justix
Książniczka



Dołączył: 11 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 22:10, 23 Sty 2011    Temat postu:

Opis nawet niezły, klimat celtyckie baśń, może być nawet ciekawe. Kupować tego nie zamierzam, ale jeśli znajdę w bibliotece na pewno po nią sięgnę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mariposa
Uskrzydlona książkami



Dołączył: 14 Lut 2011
Posty: 889
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:08, 04 Kwi 2011    Temat postu:

Przeczytałam recenzję i kusi mnie ta książka, zwłaszcza porównanie do "Królowej Lata". Ale "Drżenie" i tak ma pierwszeństwo Very Happy


Dla zainteresowanych link:
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
@lma
Zaczytana



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 3177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z opolskiego - Głubczyce

PostWysłany: Pią 11:26, 08 Kwi 2011    Temat postu:

"Lament" to debiut pisarski autorki, ale także jej pierwsza książka, która ukazała się w naszym kraju. Wróżki to wciąż rzadki temat na naszym rynku, nie jest tak "wyeksploatowany" jak w przypadku wampirów. Myślę, że ta pozycja powinna zaspokoić oczekiwania właśnie miłośników frapujących i niezwykle intrygujących stworzeń, jakimi są wróżki. Bo w tym temacie może się jeszcze dużo wydarzyć...

Szesnastoletnia Deirdre Monghan (nazywana przez bliskich jako Dee) to utalentowana harfistka, a przy tym bardzo nieśmiała, zamknięta w sobie normalna dziewczyna. Nie jest otoczona wianuszkiem przyjaciół, przeciwnie, ma tylko jednego, ale za to dobrego przyjaciela, Jamesa. Przed każdym występem przed dużą publiką Dee zjada trema, ma lęki i mdłości, ale do tego stopnia, że wizyta w toalecie jest jak rutyna. Właśnie przed ważnym występem trafia do łazienki, gdzie "ratuje" ją tajemniczy chłopak ze snu, Luke Dillon. Nieprawdaż, że oryginalnie się to zaczyna...? Występ konkursowy wykonują już razem, porywając tłum swoją muzyką i śpiewem...

Pojawienie się Luke'a w życiu Dee powoduje niemały zamęt. Przy nim dziewczyna się otwiera. Obecność chłopaka wpływa na Dee kojąco. Sprawia, że staje się ambitna, chce się wyróżniać, chce przestać być zwyczajna i niewidzialna. Luke działa na nią motywująco, a granie przed publiką nie wywołuje już mdłości a radość. Para zbliża się do siebie, ale Dee wie, że ten coś przed nią ukrywa.
Wraz z pojawieniem się Luke'a zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Dee odkrywa u siebie paranormalne zdolności jak przesuwanie przedmiotów czy widzenie cieni, które raczej cieniami nie są... I skąd się wzięły te czterolistne koniczynki? I czy miłość Dee i Luke skończy się równie tragicznie jak w pieśni "Lamencie elfiej panny"? "Lament" wciągnął mnie niemal od razu, choć początkowo raziły mnie "łazienkowe" przygody Dee. Z drugiej strony, ja przed każdym egzaminem ustnym przeżywałam podobnie (podobnie!). Czy jest przewidywalna? Niekoniecznie. Czy schematyczna? - Odrobinę.

Dzięki tej lekturze zainteresowałam się harfą i jej muzyką. Przyznam, że do tej pory uważałam skrzypce za najwspanialszy instrument, spod którego wypływa niebiańska wręcz muzyka. Dziś też zainteresowałam się harfą i mogę stwierdzić, że jest to równie piękny instrument, a wykonanie na harfie mojego ulubionego utworu "Canon i D Major" również wywołuje u mnie ciarki.

Dużą zaletą są bohaterowie. Zwłaszcza James, który jest niesamowicie zabawny, sarkastyczny, oddany i służący zawsze pomocą i dobrą radą. Wszystko potrafi obrócić w żart, a przy tym ma sporo dystansu do samego siebie i świata. Bardzo polubiłam go. Dee zmienia się, z początku zagubiona, nieśmiała, potem już odważna i skłonna do poświęceń. Luke natomiast, to opanowany, iście rycerski, zrównoważony chłopak z nieciekawą przeszłością (dosłownie!), zawsze pojawiający się w odpowiednim momencie i odpowiednim czasie. Cieszę się, że autorka nie zrobiła z niego kolejnego męskiego bohatera "macho". To jest normalny facet. Każdego z bohaterów można polubić, nawet ci "źli" zostali ciekawie nakreśleni. Niestety, jestem nieco zawiedziona, że niektórzy bohaterowie dostali tylko funkcję "małej rólki", np. ojciec głównej bohaterki. Jego pojawienie wywołało u mnie zdziwienie, że ta postać w ogóle istnieje, a gdy już się pojawił to kompletnie nic nie wniósł nowego. Jak dla mnie autorka mogła w ogóle nie wprowadzać nowego bohatera. Tak samo niektóre wątki nie zostały w pełni wyjaśnione, pewnie w drugiej części autorka nieco rozwieje te tajemnice. Przynajmniej mam taką nadzieję.

Wróżki Maggie Stiefvater nie są dobre, miłe, wręcz przeciwnie, są mroczne, okrutne, niebezpieczne. Feje to fascynujące i nieprzewidywalne stworzenia, jestem ciekawa na co je jeszcze stać. Najciekawsze i najwspanialej przedstawione to Una i Brendan, które choć psotne i nieprzewidywalne, to pomocne. Opisy baśniowego wręcz świata były wspaniałe, wyborne. Autorka nieźle poradziła sobie obsadzając wróżki w nasz świat, przy czym wciąż niewidoczny dla ludzkiego oka. Naprawdę można uwierzyć, że gdzieś tam w naszym świecie czają się wróżki.

Czyta się naprawdę szybko. Styl autorki jest przyjemny, wplata też zabawne dialogi i sarkastyczny dowcip. Stworzyła niezwykle klimatyczną i tajemniczą atmosferę, co sprawia, że nie jest to kolejna książka z paranormal romance podobna do innych. Leciutka, czarująca fabuła, nasuwa jednak skojarzenie do "Królowej Lata" Melissy Marr. Obie książki przedstawiają świat wróżek jako mroczny ale i figlarny świat. W końcowym rozrachunku wygrywa jednak "Lament", ze względu na poprowadzenie akcji i końcową scenę. "Lament" jest bardziej mroczny, a świat bardziej skomplikowany i równie złożony.

Książka jest pięknie wydana, ma piękne motywy wróżek zdobiące każdą rozpoczynającą się księgę. Sama okładka jest piękna, na żywo prezentuje się wspaniale. Warto wspomnieć, że okładkę stworzyli twórcy okładki "Wschodzącego Księżyca" Keri Arthur.

Na końcu książki jest zapowiedź do drugiego tomu "Ballada", którą Wydawnictwo planuje wydać na lato. "Ballada" skupi się jednak na przyjacielu Dee - Jamesie. Będzie to też ostatnia część tej serii, więc mamy do czynienia z dylogia, a nie ciągnącą się w nieskończoność serii.

Styl autorki jest wspaniały, czytanie sprawiało prawdziwą przyjemność, a nie męczarnię, pomimo tego że narracja była pierwszoosobowa. To wspaniała zabawa dla miłośników paranormalnych historii z miłością w tle z bajkowym klimatem. Jeśli jesteś zainteresowany historią wróżek we współczesnym świecie, to ta książka jest dla Ciebie. Jeśli kochasz baśniowy klimat i legendy, to również bez zastanowienia powinieneś sięgnąć po te pozycję i potraktować jako lekturę obowiązkową.

Ocena ogólna: 8/10


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tirindeth
Błądząca w książkowiu



Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 4056
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: UĆ

PostWysłany: Pią 12:18, 08 Kwi 2011    Temat postu:

@lma, już pisałam na Twoim blogu, ale napiszę i tu - recenzja bardzo dobra, a po książkę sięgnę chętnie, bo mi się kojarzy z moją kochaną Trylogią Mistrza Zagadek. Mam nadzieję, że się nie zawiodę :]

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tirindeth dnia Pią 12:18, 08 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zaszumiał_wiatr
Zatracona w świecie książek



Dołączył: 07 Sie 2010
Posty: 3714
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Pią 14:42, 08 Kwi 2011    Temat postu:

Właśnie kończę "Żelaznego króla" o podobnej tematyce, ale widzę, że także i fabule! Jak tylko skończę to wstawię recenzję, ale coś mi się wydaje znajome...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
@lma
Zaczytana



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 3177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z opolskiego - Głubczyce

PostWysłany: Pią 16:14, 08 Kwi 2011    Temat postu:

zaszumiał_wiatr, aż tak podobne? Smile
Całe szczęście dla Maggie, bo to ona pierwsza napisała i wydała książkę Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Silje
Wyjadacz kartek



Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 4795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Śro 13:24, 04 Maj 2011    Temat postu:

Moja recenzja: Very Happy

Pamiętacie te piękne opowieści z dzieciństwa o elfach i wróżkach, o zaklętych księżniczkach i miłości silniejszej niż śmierć? Pamiętacie te czasy, kiedy nie było rzeczy niemożliwych? Zwykły patyk zmieniał się wówczas w czarodziejską różdżkę, a kilka połączonych ze sobą liści w koronę. Jeśli chcecie przeżyć wielką, magiczną i romantyczną przygodę, to dobrze trafiliście.

„Lament” to w zasadzie typowy przedstawiciel paranormal romance, nie sposób nie zauważyć tu kilku klasycznych już schematów pojawiających się wcześniej, takich jak tajemniczy chłopak, czy trójkąt miłosny. Jednak pomimo tego, co nieuniknione, na każdym kroku jesteśmy zaskakiwani rozwiązaniami całkowicie nowymi i oryginalnymi.

Zacznijmy od głównej bohaterki; to szesnastoletnia dziewczyna o oryginalnym imieniu Deirdre. Czy jest typową przedstawicielką swojej grupy społecznej, czyli przeciętną uczennicą amerykańskiego liceum? Otóż nie. To utalentowana harfistka odnoszącą spore sukcesy w dziedzinie muzyki. Na jednym z konkursów poznaje Luke’a - tajemniczego chłopaka o mrocznej przeszłości. Dlaczego wzbudził moją aprobatę? Ponieważ nie jest kolejnym ponurym i obrażonym na cały świat zbuntowanym nastolatkiem, a wesołym, pełnym życia młodzieńcem, który od samego początku stara się zaimponować Dee. No i gra na flecie. Chłopak motywuje Deirdre do odważniejszej, bardziej wirtuozowskiej gry, chwilę później postanawiają wykonać duet.
Od tego czasu zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a wszystkie zdają się mieć związek z magicznymi stworzeniami rodem z mitologii – fejami.

O wróżkach napisano już wiele. W literaturze młodzieżowej istoty te stały się niemal tak popularne jak wampiry, czy anioły. Przyjęło się różne tłumaczenie ich oryginalnej nazwy – faeries. Oprócz tej najczęściej spotykanej – wróżek spotykamy się z elfami, piksami, czy wreszcie nomenklaturą przyjętą w polskim tłumaczeniu „Lamentu” – fejami.
Książka pani Stiefvater wyróżnia się spośród innych utworów o podobnej tematyce swoim niezwykłym, oryginalnym i fascynującym światem przedstawionym. Cechy magicznych istot, obrzędy, rytuały i zwyczaje zaczerpnięte są wprost z celtyckiego oraz germańskiego folkloru dając nam wrażenie autentyzmu wszelkich nadprzyrodzonych elementów, z którymi mamy do czynienia w trakcie czytania.

Co mnie szczególnie urzekło w „Lamencie”, to fakt, że świat fejów nie jest jedynie dodatkiem do opisu zwykłego, codziennego życia nastolatki. Gdzie tam! Magia wypływa z każdej strony powieści, zalewa nas cudownym wrażeniem baśniowości, wciąga wewnątrz wykreowanego świata i hipnotyzuje wyartykułowaną za pomocą liter muzyką. Cała fabuła, mimo, że osadzona w świecie dobrze nam znanej rzeczywistości, jest podporządkowana jakiemuś wyższemu porządkowi. Wszystkie elementy z dwóch różnych światów łączą się w jedną, harmonijną całość, a czytelnik wkrótce zdaje sobie sprawę z tego, że zamiast podążać dobrze sobie znaną ścieżką, wpadł w zasadzkę elfiej muzyki i pochłonięty dzikim tańcem zapomniał się w tym niezwykłym świecie.
Same feje budzą skrajne emocje; od strachu i niechęci, poprzez ciekawość, aż po szczerą sympatię. Wielkie gratulacje za stworzenie tak bogatego i ciekawego przekroju przez całą Faerię.

Autorka bardzo umiejętnie buduje napięcie w powieści, dzięki czemu trudno się oderwać od lektury. Wszystko zaczyna się niewinnie, ale z czasem każdy aspekt opisywanej przygody robi się coraz bardziej mroczny, niebezpieczny. Razem z bohaterką wnikamy w świat fejów, odczuwamy strach z domieszką zauroczenia. Wszystko to prowadzi do naprawdę spektakularnego, gorzko-słodkiego finału, który tylko zaostrzył mój apetyt na poznanie dalszych losów wykreowanego świata.

„Jeśli spośród muzyki elfów da się wyróżnić jakiś instrument, to jest to zazwyczaj właśnie
harfa.” *
Czyli parę słów o harfie i muzyce. Podoba mi się, że muzyka odgrywa tak wielką rolę w powieści. Opisy melodii, teksty pieśni pojawiają się dosyć często i umiejętnie budują atmosferę prezentowanych wydarzeń. To dzięki muzyce fejowie żyją i funkcjonują, muzyka jest ich całym światem i te emocje da się odczuć na łamach powieści.
Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie spostrzegła pewnej nieścisłości. Nie wiem na jakim instrumencie dokładnie grała Dee, ale klasyczna harfa waży około 30 kilogramów i osiąga wysokość 170 centymetrów, w związku z czym nie da się jej tak po prostu nosić pod pachą jak robiła to bohaterka. Harfa celtycka, o której mowa w treści, jest jeszcze potężniejsza. Wink

„Lament” to powieść, która przypadnie do gustu wszelkim miłośnikom przygody i romansu, ale także osobom pragnącym całkowicie oderwać się od rzeczywistości i zanurzyć się w świecie pełnym magii i muzyki. To pozycja dla wszystkich miłośników elfów oraz dla tych, którzy dopiero chcą je poznać.

------
* Wird Sikes, „Elfy. Brytyjskie gobliny, walijski folklor, elfia mitologia, legendy i tradycje”, tłum. Marek Skowerski, wyd. Armoryka, 2010, s. 88


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Silje dnia Śro 13:26, 04 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sujeczka
Adminka



Dołączył: 25 Cze 2005
Posty: 25915
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 8:12, 09 Maj 2011    Temat postu:

Macie czasem tak, że już po samym zerknięciu na wydanie książki wiecie, że bardzo się Wam spodoba? Ja mam tak niezwykle rzadko, ale w przypadku „Lamentu” właśnie tak było – kiedy tylko książka znalazła się w moich rękach i spojrzałam na jej świetną, magiczną okładkę, poczułam, że lektura będzie równie dobra. Gdy przekartkowałam książkę, zauważyłam, że przed rozpoczęciem każdej księgi znajduje się śliczny obrazek, a że kartkowałam ją od tyłu, na samym końcu doszłam do jednej z pierwszych stron, na której to znajduje się obrazek przedstawiający bramę porośniętą pięknymi kwiatami, który sprawia, że od razu masz ochotę ją przekroczyć... Zaczęłam więc czytać prolog, potem rozdział pierwszy i drugi... i nawet nie zauważyłam kiedy, a historia ta całkowicie mnie pochłonęła.

Deidre ma szesnaście lat, jest dziewczyną nieśmiałą, spokojną, sama określa zaś siebie na początku książki jako „niewidzialną”. Od razu jednak muszę Was uspokoić, bo chociaż wydaje się, że tak jest, to jednak Dee nie jest typową bohaterką paranormali – wiecznie narzekającą i użalającą się nad sobą, bojaźliwą fajtłapą, która próbując ratować sytuację sprawia, że jest 15 razy gorzej. Od samego początku książki widać, że w cichej i skromnej Deidre tkwi spory potencjał, który tylko czeka na impuls, pozwalający nam zobaczyć jej drugą twarz – dziewczynę zabawną, odważną, umiejącą postawić na swoim, walczącą o swoich bliskich i o swoje przekonania. A przy okazji taką, która posiada różne paranormalne moce... Very Happy

A wszystkie te zmiany rozpoczynają się w dniu kolejnego konkursu, w którym Deidre, jako utalentowana harfistka, bierze udział. Dziewczyna jak zawsze bardzo się stresuje i podczas dość nieprzyjemnej sytuacji – gdy wymiotuje w toalecie, zastaje ją chłopak z jej snów – Luke Dillon. I mimo że Deidre od początku czuje, że jest w nim coś niezwykłego i niebezpiecznego, to zaczyna się do niego zbliżać, zwłaszcza, że on sam od razu pokazuje, że nie jest mu obojętna. A swoją znajomość zaczynają naprawdę świetnie – spektakularnym duetem, który zachwyca całą publikę... i to także tę nie z tego świata.

W takim razie z jakiego? Z Faerii, krainy, którą zamieszkują feje, czyli wróżki, elfy i inne istoty tego pokroju, pasjonujące się muzyką i atrakcyjnymi, młodymi ludźmi, a gdy posiadają oni jeszcze jakieś inne niezwykłe talenty... to tym lepiej dla fejów. I właśnie to wszystko sprawia, że ich bezwzględna i zazdrosna Królowa zaczyna interesować się Deidre, co doprowadza naszą bohaterkę i jej bliskich do wielu tragicznych, ale też i pasjonujących wydarzeń... o których nic więcej nie powiem, żeby nie psuć Wam czytania Smile

Powiem za to, że autorka w świetny sposób ukazała fejów. Część z nich była całkiem sympatyczna i pomocna, ale zdecydowana większość przerażająca i niebezpieczna. I ze wstydem przyznaję, że momentami nawet się bałam xD Ale cóż, była noc, ja byłam sama w mieszkaniu, w książce był akurat podobny fragment, a przenikanie fejów do naszego świata zostało opisane przez autorkę naprawdę sugestywnie, więc chyba jestem usprawiedliwiona xD

Dużą rolę w powieści odgrywa oczywiście wątek miłosny, który mimo tego, że jest trochę schematyczny, bardzo mi się spodobał. Czuć od niego powiew świeżości, a autorka na szczęście nie przedobrzyła przy opisie uczucia łączącego bohaterów, więc śledzi się go ze sporym zainteresowaniem...

Może między innymi ze względu na ukochanego Deidre. Luke jest bowiem facetem, jakich w paranormalach nie ma zbyt wielu, bo nie jest to ani niegrzeczny chłopiec ani cierpiący romantyk. Podobało mi się to, że mimo swojej naprawdę ciężkiej i wciąż niedającej mu spokoju przeszłości, potrafi żartować i żyć chwilą. Jest zwyczajnym facetem z poczuciem humoru i nutką (noo... może trochę więcej niż nutką xD) tajemniczości. I ma w sobie coś takiego, co przyciąga i budzi sympatię.

Spodobał mi się także najlepszy przyjaciel Deidre. James jest zabawny, pomocny i mógłby być podawany za wzór przyjaciela. Babcia, mama, ciotka i koleżanka z pracy Deidre zostały przedstawione dość dokładnie, jednak jej tata... cóż, równie dobrze mogłoby go nie być, bo nie wniósł zupełnie nic do powieści. I może na tle tych dobrze zarysowanych charakterów pozostałych postaci, brak jakiegokolwiek u niego, aż tak bardzo mnie raził?

Przebieg akcji i to, jak (prawie) wszystkie elementy, także te, na które nie zwracałam zbytniej uwagi, ułożyły się w logiczną i pasjonującą całość, zrobiło na mnie naprawdę pozytywne wrażenie. Tak jak i styl autorki, który jest lekki i przyjemny.

Jedyny zarzut, jaki mam to to, że zabrakło epilogu, który podsumowałby całą tę historię i zakończył pewne niewyjaśnione wątki... ale mam nadzieję, że w takim razie odpowiedzi na nie znajdziemy w drugiej części.

Dla wszystkich osób tęskniących za baśniowym klimatem okraszonym nutką grozy, pragnących poznać interesujących bohaterów i chcących zagłębić się w porywającej fabule i ciekawym wątku miłosnym, „Lament. Intryga Królowej Elfów” będzie książką idealną. Jest to taka historia, którą chce się czytać i o której nie chce się zapomnieć... i do której pewnie nie raz będzie się wracało Smile Polecam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tirindeth
Błądząca w książkowiu



Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 4056
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: UĆ

PostWysłany: Nie 10:42, 22 Maj 2011    Temat postu:

Czym jest muzyka? Czy tylko sekwencją pojedynczych dźwięków łączących się w pełen utwór, plejadą nut, które mają nas oczarować, wabić, przyciągać niczym magnes? Niewątpliwie tak. Ale muzyka to także emocje. To zaklęte w dźwiękach najskrytsze uczucia i marzenia. Najprawdziwsza magia dusz.

Deirdre jest szesnastoletnią harfistką, która poza talentem muzycznym ma także talent do stresowania się ponad miarę. Każdy jej występ, odpowiednio zaaranżowany przez despotyczną matkę, zaczyna się mdłościami i ucieczką do toalety. Deirdre jest wrażliwa i delikatna, a przy tym niezwykle interesująca. Ale czy ma pojęcie, kim jest tak naprawdę?

Przed występem konkursowym nasza bohaterka, pchana przez mdłości w kierunku ustronnego miejsca, zostaje odnaleziona przez chłopaka, jakiego widziała w swoich snach. Czy to nie dziwne, że nagle wytwór wyobraźni pojawia się tuż obok? Owszem, zwłaszcza, gdy ten wytwór jest niesamowicie przystojnym, tajemniczym młodzieńcem, który przybywa damie „na ratunek”. W toalecie, chciałoby się zauważyć! I od tego momentu chłopak przejmuje niepisane zadanie opiekowania się Deirdre, między innymi proponując jej wspólny występ w konkursie muzycznym. Bohaterka pozwala się poprowadzić przez nieznajomego flecistę, uwierzyć w swoje zdolności i... zakochać się w nim.

Ale czy miłość do tajemniczego chłopca, który nie ma zamiaru zdradzić jej swej przeszłości może być bezpieczna? Dlaczego wraz z pojawieniem się Luke’a Dillona, nagle ułożony świat Dee wywraca się do góry nogami? I w końcu, co oznacza czterolistna koniczynka, spotykana przez bohaterkę na każdym kroku, oraz zapach tymianku unoszący się w powietrzu w najmniej oczekiwanym momencie? Myślę, że aby poznać odpowiedzi na te pytania, należy sięgnąć po Lament!

Z tytułu i opisu powieści wiemy, co się ma wydarzyć – podstępna Królowa elfów z jakiegoś bliżej nieznanego powodu chce zniszczyć Deirdre, a w tę rozgrywkę zostają zamieszani jej bliscy oraz najlepszy przyjaciel James. Na domiar tego sama bohaterka odkrywa w sobie przedziwne moce, a jedną z nich jest możliwość widzenia elfiego ludu. Lecz czy to jej pomoże poznać sekrety Luke’a oraz uratować siebie i rodzinę od gniewu Królowej?

Pisarski debiut Maggie Stiefvater jest intrygujący i wciągający zarazem. Pełna magii i niepewności historia przyciąga i wabi swoją pieśnią. Połączenie mitów o fejach i elfach z obrazem współczesnej rzeczywistości tworzy interesującą fabułę godną miana dobrej, pełnej smaku opowieści paranormalnej.

Akcja rozwija się powoli, nabierając tempa w drugiej połowie książki. Struktura dzieła opiera się na podziale treści w sześć części, każdą opatrzoną fragmentami różnych pieśni. Narracja dzieła jest pierwszoosobowa, z perspektywy głównej postaci. To typowy zabieg w powieściach dla młodzieży, mający najpewniej na celu przyciągnąć czytelnika, zespolić go z uczuciami bohatera. Jedynie prolog został stworzony w typie narratora wszechwiedzącego. Bardzo ważna dla powieści jest także muzyka. Nie przypadkowo Dee jest harfistką, a Luke flecistą. Ich muzyka łączy dwoje obcych sobie ludzi. Staje się wizytówką powieści, a słowa pięknych ballad przytoczone w tekście pozwalają nam wyobrazić sobie, jak mogłaby brzmieć miłosna pieśń tych dwojga.

Myślę, że także nie można pominąć pięknej oprawy – okładka w żywym, soczystym kolorze zieleni przyciąga wzrok czytelnika, podobnie jak dziewczęca twarz o tajemniczym spojrzeniu. Dodatkowo każda część historii opatrzona jest rysunkiem, podobnie jak karta tytułowa. Całość tworzy baśniową oprawą dla baśniowej historii, co odkrywamy z każdą kolejną stroną książki.

Jeśli miałabym określić bohaterów, mogę z całą mocą podkreślić, że przyjaciel Dee mnie oczarował. James to typ wyluzowanego chłopaka z ciętym językiem i niesamowitym humorem. Umiał rozśmieszyć mnie do łez, a przy tym wzruszał swoją niezłomną postawą najlepszego przyjaciela. Tacy ludzie to niewątpliwie rzadkość. Deirdre zaś to interesująca osóbka, sprawiająca wrażenie zagubionej, dzięki czemu Luke stał się idealnym kandydatem do roli jej towarzysza w przygodach, jakie przeżywali na kartach powieści. Jedyne, co mnie zadziwiło to fakt, jak szybko dziewczyna pogodziła się z nową rzeczywistością – jakby była przygotowana na ewentualność, w której istnieją magiczne stworzenia. Niemniej cała trójka młodych postaci to silnie zarysowane sylwetki pełne wdzięku. A to niezwykle silny atut dzieła pani Stiefvater.

Lament. Intryga Królowej Elfów mogę ocenić jako książkę bardzo dobrą, dając ocenę 8/10. Dlaczego? Minusem może być fakt, że powieść jest krótka, zmieściła się na niecałych trzystu dwudziestu stronach. Ponadto zakończenie mnie nieco... zasmuciło? Mimo to szczerze polecam lekturę wszystkim fanom powieści fantasy i paranormal, a także tym, którzy uwielbiają elfy i podobne im istoty. Przy tej lekturze nie można mówić o nudzie! I oczywiście z niecierpliwością czekam na drugi tom przygód bohaterów – Balladę. Taniec Mrocznych Elfów, poświęconą postaci mojego ulubieńca – Jamesa. Mam nadzieję, że sequel mnie powali na kolana!

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Illuminatio, za co serdecznie dziękuję!

źródło: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blood_
Książniczka



Dołączył: 27 Gru 2010
Posty: 553
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk i okolice...

PostWysłany: Pon 18:59, 23 Maj 2011    Temat postu:

W końcu przeczytałam.
W swoich recenzjach napisałyście chyba już wszystko, więc cóż mi pozostało?
Książka cudowna, wydanie prześliczne.
Aż miło było 'wkraczać' w kolejną księgę...
Nie mogę się już doczekać drugiej części, a tą pokochałam.
Nigdy temat faerii itp. mnie nie interesował, ale po 'Żelaznym Królu' i 'Lamencie' mam zamiar kupić inne książki o podobnej tematyce Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zaszumiał_wiatr
Zatracona w świecie książek



Dołączył: 07 Sie 2010
Posty: 3714
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Pon 19:06, 23 Maj 2011    Temat postu:

Do dziewczyn, które przeczytały także ŻK - czy fabuła lub świat przedstawiony w "Lamencie" są podobne do tych w książce pani Kugawy? Po opisie do takiego doszłam wniosku, ale po przeczytaniu Waszych recenzji, nie jestem już do końca pewna.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blood_
Książniczka



Dołączył: 27 Gru 2010
Posty: 553
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk i okolice...

PostWysłany: Pon 22:05, 23 Maj 2011    Temat postu:

Moim zdaniem są to zupełnie dwa różne światy. Ten JK był taki bardziej jak ze snów.
Sama fabuła jak się uprzeć to może trochę przypominać ŻK, ale książka i tak jest jedyna w swoim rodzaju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tirindeth
Błądząca w książkowiu



Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 4056
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: UĆ

PostWysłany: Wto 9:21, 24 Maj 2011    Temat postu:

zaszumiał_wiatr napisał:
Do dziewczyn, które przeczytały także ŻK - czy fabuła lub świat przedstawiony w "Lamencie" są podobne do tych w książce pani Kugawy? Po opisie do takiego doszłam wniosku, ale po przeczytaniu Waszych recenzji, nie jestem już do końca pewna.


No nie, Żelazny dzieje się w innej krainie, a Lament we współczesności. W Lamencie są tylko fejowie i elfy, w Żelaznym różne inne postaci. ponadto dzieło Kagawy jest bardziej epickie, napisane z rozmachem, wielką przygodą, Lament nie do końca wpisuje się w taki schemat, to tbardziej paranormal z odrobiną fantasy, zaś Żelazny to typowe epickie fantasy Wink Mam nadzieję, że pomogłam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zaszumiał_wiatr
Zatracona w świecie książek



Dołączył: 07 Sie 2010
Posty: 3714
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Wto 16:55, 24 Maj 2011    Temat postu:

O taką właśnie różnicę mi chodziło, dzięki Tirin Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
RoseHathaway
Książniczka



Dołączył: 25 Mar 2011
Posty: 569
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hogwarts School <3

PostWysłany: Czw 18:53, 26 Maj 2011    Temat postu:

Hmm... po przezytaniu recenzji sujeczki, Silje, @lmy i Tirindeth, zupełnie zgłupiałam i po prostu nie napiszę recki, bo w tych jest wszystko napisane. Właśnie, świetne opinie dziewczyny! Smile
Dodam tylko od siebie- okładka jak dla mnie bardzo ładna, na żywo wygląda lepiej niż w kompie Smile Właściwie to bohaterka nie ma rudych włosów, ale graficy... cóż oni są jacy są Razz
Ogólnie bardzo dobra książka. Zupełnie nie podobna do "Żelaznego Króla" Julii Kagawy. to zupełnie dwie inne historie, a ta jest wciągająca i oryginalna.
Szczerze, to nigdy nie lubiłam czytać o elfach i takich właśnie tematach, ale ta powieść oraz JK zachęciła mnie do takich książek. Niebanalne, miło się je czyta. Akcja świetna, główni bohaterowie również Very Happy Szczególnie James. Smile
Oceniam książkę na 9,5/10. Czegoś zabrakło, ale i tak świetna, polecam w 100% ! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Silje
Wyjadacz kartek



Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 4795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 19:38, 26 Maj 2011    Temat postu:

No co Wy wszystkie z tym Jamesem. Ja jestem zdecydowanie team Luke! Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Paranormal Romance / LM / Lament Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island