Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
5. Miasto Zagubionych Dusz
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 25, 26, 27  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Paranormal Romance / D / Dary Anioła & Diabelskie Maszyny / Dary Anioła
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
PinkMiracle
Szalona pisarka



Dołączył: 30 Lip 2010
Posty: 280
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 18:06, 27 Mar 2012    Temat postu:

Nie mogę się doczekać premiery! Te wszystkie cytaty sprawiają, że pożera mnie ciekawość. Mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze i J&C będą żyli długo i szczęśliwie Laughing . Znając życie jeszcze kilka razy przeczytam wszystkie części, zanim tą w końcu wydadzą Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
~~~Aly~~~
Szalona pisarka



Dołączył: 28 Gru 2010
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 19:54, 28 Mar 2012    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

ENJOY Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lola1190
Poczytująca



Dołączył: 21 Lis 2010
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Miasto Szkła :)

PostWysłany: Śro 20:42, 28 Mar 2012    Temat postu:

Jeeeeeeezu Najświętszy !
Dzięki dzięki dzięki !
Swoją droga miałam sie uczyć ale historia moze poczekac Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ven_detta
Wyjadacz kartek



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 4737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 20:58, 29 Mar 2012    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych] Wink

Tłumaczenie:
Cytat:
Część 1
ROZDZIAŁ 1: OSTATNIA RADA

Ile jeszcze zajmie wydanie wyroku, jak myślisz?" zapytała Clary. Nie miała pojęcia jak długo już czekali, ale czuła jakby minęło dziesięć godzin. W czarno-różowej puszystej sypialni Isabelle nie było zegarów, jedynie kupy ubrań, stosy książek, stery broni, próżność przelewająca się przez błyszczące podkłady, zużyte pędzelki i otwarte szuflady pełne koronkowej bielizny, cienkich rajstop i pierzastych boa. Miał on pewną estetykę kulis-La-Cage-aux-Folles (*musical), ale przez ostatnie dwa tygodnie Clary spędzała wystarczająco dużo czasu pośród tego brokatowego bałaganu, by zacząć uznawać go za kojący.

Isabelle, stojąc przy oknie z Churchem w ramionach, nieobecnie gładziła głowę kota. Church przyglądał się jej swoimi złowrogimi żółtymi oczami. Na zewnątrz, listopadowa burza była w swojej szczytowej formie, deszcz ściekał po oknach niczym przezroczysta farba. "Niedługo," odpowiedziała powoli. Nie miała makijażu, co sprawiało, że wyglądała młodziej, a jej ciemne oczy wydawały się większe.

"Prawdopodobnie pięć minut."

Clary, która siedziała na łóżku Izzy pomiędzy stosem czasopism i grzechoczącą stertą serafickich ostrzy, przełknęła głośno cierpki smak w gardle. Wrócę. Pięć minut.

To były jej ostatnie słowa, jakie skierowała do chłopca, którego kochała bardziej niż cokolwiek innego na świecie. Teraz myślała, że to mogła być ostatnia rzecz, jaką kiedykolwiek mu powie.

Clary pamiętała tą chwilę doskonale. Ogród na dachu. Czysta październikowa noc, gwiazdy lśniące lodowatą bielą na bezchmurnym czarnym niebie. Brukowe kafle pokryte czarnymi runami, schlapane posoką i krwią. Usta Jace'a na jej ustach, jedyna ciepła rzecz w drżącym świecie. Zapinanie pierścienia Morgensternów na jej szyi. Miłość, która porusza słońce i całą resztę gwiazd. Obracanie się, go odnaleźć, kiedy zabrała ją winda, wsysając ją w dół, w cienie budynku. Dołączyła do reszty w lobby, ściskając matkę, Luke'a, Simona, ale jakaś jej cząstka, jak zawsze, pozostała przy Jasie, unosząc się nad miastem na tym dachu, tylko ich dwoje w zimnym i lśniącym elektrycznym mieście.

Maryse i Kadir byli tymi, którzy wsiedli do windy, by dołączyć do Jace'a na dachu i obejrzeć pozostałości rytuału Lilith. Dziesięć minut później Maryse powróciła sama. Kiedy drzwi się otworzyły i Clary ujrzała jej twarz – białą, zastygłą i rozgorączkowaną – już wiedziała.

To, co stało się później, wydawało się snem. Tłum Nocnych Łowców w lobby rzucił się w stronę Maryse; Alec wyrwał się Magnusowi, a Isabelle zerwała się na nogi. Białe rozbłyski światła przecięły ciemność jakby flesze aparatów na miejscu zbrodni, jeden za drugim, serafickie noże rozświetliły ciemność. Rzucając się na przód, Clary słyszała historię w urywkach – ogród na dachu był pusty; Jace zniknął. Szklana trumna, w której zamknięty był Sebastian była stłuczona; wszędzie było rozbite szkło. Krew, wciąż świeża, skapywała z cokołu, na którym usytuowana była trumna.

Nocni Łowcy naprędce robili plany, by rozproszyć się i przeszukać teren budynku. Magnus tam był, jego dłonie skrzyły się błękitem, gdy zwrócił się do Clary, żeby spytać czy ma coś, co należało do Jace'a, by mógł go namierzyć. W otępieniu przekazała mu pierścień Morgensternów i wycofała się do kąta, by zadzwonić do Simona. Ledwie zdążyła zamknąć telefon, kiedy głos Nocnego Łowcy wybił się ponad resztę. "Namierzyć? To zadziała tylko wtedy, jeśli wciąż żyje. Przy takiej ilości krwi, jest mało prawdopodobne..."

To wydawało się być kroplą, która przepełniła czarę. Przedłużająca się hipotermia i szok zrobiły swoje i poczuła, że uginają się pod nią kolana. Jej matka złapała ją zanim uderzyła o ziemię. Po tym wszystko stało się ciemną plamą. Obudziła się następnego ranka w swoim łóżku w mieszkaniu Luke'a, siadając wyprostowana z walącym sercem, przekonana, że miała koszmar.

Kiedy wydostała się z łóżka, zanikające siniaki na jej ramionach i nogach świadczyły o czymś innym, podobnie jak brak pierścienia. Wrzucając na siebie dżinsy i bluzę z kapturem, ruszyła chwiejnym krokiem do salonu, w którym ujrzała siedzących Jocelyn, Luke'a i Simona z ponurymi minami. Nawet nie musiała pytać, ale i tak to zrobiła: "Znaleźli go? Wrócił?"

Jocelyn wstała. "Kochanie, wciąż jest zaginiony..."

"Ale nie martwy?" zapytała dziko Clary. "Nie znaleźli ciała?" Opadła na kanapę obok Simona. "Nie... nie jest martwy. Wiedziałabym."

Pamiętała Simona trzymającego jej dłoń, kiedy Luke mówił jej co wiedział: że Jace'a wciąż nie odnaleziono, podobnie jak Sebastiana. Złe wieści były takie, że krew na cokole okazała się Jace'a. Dobre wieści były takie, że było jej mniej niż myśleli; była zmieszana z wodą z trumny, co sprawiało wrażenie, że jest jej więcej niż było w istocie. Teraz uważali za całkiem możliwe, że udało mu się przeżyć, cokolwiek się wydarzyło.

"Ale co się wydarzyło?" zapytała.

Luke pokręcił głową, jego niebieskie oczy były posępne. "Nikt tego nie wie, Clary."

Miała uczucie, jakby zamiast krwi w jej żyłach popłynęła lodowata woda. "Chcę pomóc. Chcę coś zrobić. Nie chcę tu tylko siedzieć, kiedy Jace zaginął."

"O to bym się nie martwiła," odparła ponuro Jocelyn. "Clave chce cię widzieć."

Niewidzialny lód popękał w stawach i ścięgnach Clary, kiedy wstała. "W porządku. Wszystko jedno. Powiem im wszystko, co chcą wiedzieć, jeśli znajdą Jace'a."

"Powiesz im wszystko, co chcą wiedzieć, ponieważ mają Miecz Prawdy." W głosie Jocelyn wyczuwało się rozpacz. "Och, kochanie. Tak mi przykro."

Część 2
I teraz, po dwóch tygodniach nużących zeznań, po wezwaniu mnóstwa świadków, po tym jak trzymała Miecz Prawdy z tuzin razy, Clary siedziała w sypialni Isabelle i czekała aż Clave zadecyduje o jej losie. Nie mogła zapomnieć tego uczucia, jakiego doznawała trzymając Miecz Prawdy. To było jakby malutkie haczyki zostały wpięte w skórę, wyciągając z ciebie prawdę. Klęczała trzymając go, wewnątrz kręgu Mówiących Gwiazd i słyszała swój własny głos mówiący Radzie wszystko: jak Valentine przywołał Anioła Razjela i jak przejęła kontrolę nad Aniołem, wymazując imię Valentine’a na piasku i wpisując swoje w jego miejsce. Powiedziała im jak Anioł zaoferował jej jedno życzenie, a ona użyła go, by wskrzesić Jace'a z martwych; powiedziała im jak Lilith zawładnęła Jacem i planowała użyć krwi Simona, by wskrzesić Sebastiana, brata Clary, którego Lilith uważała za syna. Znak Kaina Simona wykończył Lilith i wydawało im się, że wykończył również Sebastiana, nie stanowił dłużej zagrożenia.

Clary westchnęła i otworzyła swój telefon, by sprawdzić godzinę. "Siedzą tam już godzinę," powiedziała. "Czy to normalne? A może to zły znak?"

Isabelle upuściła Churcha, który wydał zawodzący dźwięk. Podeszła do łóżka i usiadła przy Clary. Isabelle wyglądała nawet szczuplej niż zwykle – podobnie jak Clary, straciła na wadze w ciągu ostatnich dwóch tygodni – ale była elegancka jak zawsze, w wąskich czarnych spodniach i dopasowanym aksamitnym podkoszulku. Tusz do rzęs był rozmazany dookoła oczu Izzy, co powinno ją upodobnić do szopa pracza, ale sprawiło tylko, że wyglądała jak francuska gwiazda kina. Wyciągnęła ramiona, a jej runiczne bransolety z elektrum zadzwoniły melodyjnie. "Nie, to nie jest zły znak," odparła. "To po prostu oznacza, że muszą wiele przedyskutować." Przekręciła pierścień Lightwoodów na palcu. "Wszystko będzie dobrze. Nie złamałaś Prawa. To najważniejsze."

Clary westchnęła. Nawet ciepłe ramię Isabelle tuż przy jej własnym nie mogło stopić lodu w jej żyłach. Wiedziała, że technicznie nie złamała żadnego Prawa, ale wiedziała także, że Clave było na nią wściekłe. Wskrzeszanie umarłych było nielegalne w świecie Nocnych Łowców, ale nie kiedy uczynił to Anioł; niemniej jednak, to była tak wielka sprawa, że poprosiła o życie Jace'a, razem z nim ustalili, że nie powiedzą o tym nikomu.

Teraz to się wydało i wstrząsnęło Clave. Clary wiedziała, że będą chcieli ją ukarać, choćby dlatego, że jej wybór miał tak katastrofalne skutki. W pewnym sensie chciała, by ją ukarali. Połamali jej kości, wyrwali paznokcie u rąk, pozwolili Cichym Braciom przeorać jej mózg swoimi ostrymi myślami. Coś jak układ z diabłem – jej własny ból za bezpieczny powrót Jace'a.

"Przestań," powiedziała Isabelle. Przez chwilę Clary nie była pewna czy mówiła do niej czy do kota. Chuch robił to, co zwykle robił, kiedy zostawał upuszczony – leżał na plecach z łapami w górze, udając martwego, by wywołać poczucie winy w swoich właścicielach. Ale wtedy Isabelle odgarnęła swoje czarne włosy na bok, piorunując ją wzrokiem, i Clary zrozumiała, że to ona dostała reprymendę, nie kot.

"Co mam przestać?"

"Rozmyślać chorobliwie o wszystkich tych strasznych rzeczach, które mają ci się przydarzyć albo chciałabyś, żeby się przytrafiły, ponieważ ty żyjesz, a Jace... zaginął." Głos Isabelle zaciął się niczym płyta gubiąca rytm. Nigdy nie mówiła o Jasie jako martwym czy nawet zaginionym... ona i Alec odrzucali takie możliwości. Isabelle nie robiła Clary wyrzutów za trzymanie tak wielkiego sekretu czy zrobienie czegokolwiek, chociaż nieumyślnie, co doprowadziło do tej sytuacji. Przez cały ten czas, Isabelle była właściwie jej zagorzałym obrońcą. Spotykała się z Clary każdego dnia pod wejściem na Salę Rady i trzymała ją mocno za ramię, kiedy ta maszerowała, mijając piorunujące ją wzrokiem grupki szepczących Nocnych Łowców. Czekała przez niekończące się przesłuchania Rady, rzucając ostre spojrzenia każdemu, kto ośmielił się spojrzeć krzywo na Clary. Clary była zdumiona. Ona i Isabelle nigdy nie były specjalnie blisko, obie były dziewczynami, które lepiej czuły się w towarzystwie chłopców niż innych żeńskich towarzyszek. Ale Isabelle nie odstępowała jej boku. Clary była równie skonsternowana, co wdzięczna.

"Nic nie mogę na to poradzić," odparła Clary. "Gdybym mogła iść na patrol... gdybym mogła zrobić cokolwiek... myślę, że wtedy nie byłoby tak źle."

"No nie wiem." Isabelle wydawała się zmartwiona. Przez ostatnie dwa tygodnie ona i Alec byli wyczerpani i poszarzali na twarzach od szesnastogodzinnych patrolów i poszukiwań. Kiedy Clary dowiedziała się, że zabroniono jej patrolowania czy szukania Jace'a w jakikolwiek sposób, nim Clave zadecyduje co zrobić z faktem, że przywróciła go do życia, wykopała dziurę w drzwiach swojej sypialni. "Czasem to się wydaje takie daremne," dodała Isabelle.

Lód zatrzeszczał w kościach Clary. "To znaczy, że uważasz, że on nie żyje?”

"Nie, nie uważam tak. Raczej myślę, że nie ma mowy, by dalej byli w Nowym Jorku."

"Ale patrolują też inne miasta, tak?" Clary położyła dłoń na gardle, zapominając, że nie ma tam już pierścienia Morgensternów. Magnus wciąż próbuje namierzyć Jace'a, chociaż żadne namierzanie dotąd nie zadziałało."

"Oczywiście, że patrolują." Isabelle sięgnęła zaciekawiona i dotknęła delikatnego srebrnego dzwonka, który teraz wisiał na szyi Clary zamiast pierścienia. "Co to?"

Clary się zawahała. Dzwonek był podarunkiem od Królowej Seelie. Nie, to nie do końca tak. Królowa nie daje podarunków. Dzwonek miał zawiadomić Królową Seelie, że Clary potrzebuje jej pomocy. Clary uświadomiła sobie, że jej dłoń sięga ku niemu coraz częściej, kiedy dni przemijały bez wieści o Jasie. Jedyne, co powstrzymywało Clary, to świadomość, że Królowa Seelie nigdy nie daje niczego bez oczekiwania czegoś potwornego w zamian.

Zanim Clary zdołała odpowiedzieć Isabelle, drzwi się otworzyły. Obie dziewczyny usiadły prosto, Clary ściskając jedną z różowych poduszek Izzy tak mocno, że zdobiące ją kryształy górskie wbiły się w skórę jej dłoni.

Część 3
"Hej." Szczupła sylwetka wkroczyła do pokoju i zamknęła drzwi. Alec, starszy brat Isabelle, ubrany był w strój członka Rady – czarną szatę ozdobioną srebrnymi runami narzuconą na dżinsy i czarną koszulkę z długim rękawem. Cała ta czerń sprawiła, że jego blada skóra wyglądała jeszcze bladziej, a jego krystaliczno-niebieskie oczy na bardziej niebieskie. Miał proste czarne włosy, jak jego siostra, ale krótsze, przycięte na wysokości szczęki. Usta zacisnął w cienką linię.

Serce Clary przyspieszyło. Alec nie wyglądał na uradowanego. Jakiekolwiek miał wieści, nie były one dobre.

To Isabelle się odezwała. "Jak poszło?" zapytała cicho. "Jak brzmi wyrok?"

Alec usiadł w krześle przy toaletce okrakiem, by spojrzeć na Isabelle i Clary ponad oparciem. W innych okolicznościach byłoby to zabawne – Alec był bardzo wysoki, miał długie nogi i sposób, w jaki się niewygodnie wygiął w krześle sprawił, że wyglądało jak mebel dla lalek.

"Clary," powiedział. "Jia Penhallow ogłosiła wyrok. Zostałaś oczyszczona z wszelkich zarzutów. Nie złamałaś żadnego z Praw i Jia uważa, że już zostałaś wystarczająco ukarana."

Isabelle wypuściła głośno powietrze i się uśmiechnęła. Przez chwilę uczucie ulgi przebiło się przez cienką warstwę lodu, pokrywającego uczucia Clary. Nie zostanie ukarana, zamknięta w Cichym Mieście, uwięziona gdzieś, skąd nie mogła pomóc Jace'owi. Luke, który reprezentował wilkołaki w Radzie, był obecny podczas wygłaszania wyroku i obiecał powiadomić o nim Jocelyn jak tylko posiedzenie dobiegnie końca, ale Clary i tak sięgnęła po telefon; perspektywa przekazania matce dla odmiany dobrych wieści była zbyt kusząca.

"Clary," odezwał się Alec, kiedy otworzyła telefon. "Zaczekaj."

Spojrzała na niego. Pomimo dobrych wiadomości, wyraz jego twarzy wciąż był poważny jak u grabarza. Pod wpływem nagłego przeczucia, Clary odłożyła telefon na łóżko. "Alec... co jest?"

"To nie twój wyrok zajął Radzie tyle czasu," powiedział Alec. "Dyskutowali o czymś jeszcze."

Lód powrócił. Clary zadrżała. "Jace?"

"Nie do końca." Alec pochylił się, przerzucając ramiona przez oparcie krzesła. "Wczesnym rankiem dotarł raport z moskiewskiego Instytutu. Zabezpieczenia nad Wyspą Wrangla zostały wczoraj przebite. Wysłali oddział do ich naprawy, ale brak tak istotnego zabezpieczenia przez tak długi czas... to jest priorytetem Rady."

Zabezpieczenia – które służyły, jak zrozumiała Clary, jako pewnego rodzaju magiczne ogrodzenie – otaczały Ziemię, umieszczone tam przez pierwsze pokolenie Nocnych Łowców. Nie bez trudności, mogły być omijane przez demony, lecz zatrzymywały sporą większość z nich, zapobiegając zalaniu świata przez masowe inwazje demonów. Zapamiętała co mówił jej Jace, jakby to było lata temu: Kiedyś świat narażony był jedynie na małe wtargnięcia demonów, które można było łatwo powstrzymać. Ale już nawet za mojego życia, ich ilość zaczęła wzrastać.

"Cóż, to straszne," powiedziała Clary. "Ale nie widzę w tym związku z..."

"Clave ma swoje priorytety," przerwał jej Alec. "Szukanie Jace'a i Sebastiana było sprawą pierwszorzędną przez ostatnie dwa tygodnie. Ale szukali już wszędzie i nie ma po nich śladu nawet w jednej podziemnej spelunie. Żadne z zaklęć namierzających Magnusa nie zadziałało. Elodie, kobieta, która wychowała prawdziwego Sebastiana Verlaca, potwierdziła, że nikt nie starał się z nią skontaktować. To i tak było mało prawdopodobne. Żaden ze szpiegów nie odnotował niezwykłej aktywności wśród znanych nam członków starego Kręgu Valentine'a. Nawet Cisi Bracia nie byli w stanie rozgryźć jaki tak naprawdę rytuał miała zamiar przeprowadzić Lilith, albo czy się on powiódł. Zgodni są tylko co do tego, że Sebastian – oczywiście oni nazywają go Jonathanem, kiedy o nim mówią – porwał Jaceia, ale to już wiedzieliśmy.

"Więc?" odezwała się Isabelle. "Co to oznacza? Więcej poszukiwań? Więcej patroli?"

Alec pokręcił głową. "Nie rozważają zwiększenia poszukiwań," odparł cicho. "Nie one są już najważniejsze. Przez dwa tygodnie nie znaleźli niczego. Oddziały specjalne sprowadzone z Idrisu są odsyłane do domu. Sprawa z zabezpieczeniami jest teraz pierwszorzędna. Nie wspominając, że Rada jest w trakcie delikatnych negocjacji, aktualizowania Prawa, by umożliwiało im wymianę członków Rady, ustanawiania nowego Konsula i Inkwizytora, określania nowych warunków traktowania Podziemnych – nie chcą zostać od tego odwiedzeni."

Clary wbiła w niego wzrok. "Nie chcą, by zaginięcie Jace'a odwiodło ich od zmieniania kupy głupich Praw? Poddają się?"

"Nie poddają się..."

"Alec," rzuciła ostro Isabelle.

Alec wziął wdech i ukrył twarz w dłoniach. Miał długie palce, podobnie jak Jace, i były pobliźnione tak jak Jace'a. Znak Wzroku Nocnych Łowców zdobił wierzch jego prawej dłoni. "Clary, tobie... nam... zawsze chodziło o szukanie Jace'a. Clave chodzi o szukanie Sebastiana. Jace'a też, ale przede wszystkim Sebastiana. On jest zagrożeniem. To on zniszczył zabezpieczenia Alicante. To on jest seryjnym mordercą. Jace jest..."

"Po prostu zwykłym Nocnym Łowcą," powiedziała Isabelle. "Umieramy i znikamy przez cały czas."

"On zyskuje więcej za bycie bohaterem Wojny o Dary Anioła," powiedział Alec. "Ale koniec końców, Clave stawia sprawę jasno: Poszukiwania będą trwały, ale teraz to gra na zwłokę. Czekają na ruch Sebastiana. W międzyczasie dla Clave jest to sprawa trzeciorzędna. Jeśli w ogóle. Oczekują, że powrócimy do normalnego życia.

Normalnego życia? Clary nie mogła w to uwierzyć. Normalne życie bez Jace'a?

"To samo powiedzieli nam kiedy zginął Max," powiedziała Izzy, w jej czarnych oczach nie było łez, ale płonęły gniewem. "Że otrząśniemy się szybciej z żałoby, jeśli wrócimy do normalnego życia."

"To wydaje się być całkiem dobrą radą," powiedział Alec zza palców.

"Powiedz to tacie. Czy chociaż wrócił z Idrisu na posiedzenie?"

Alec potrząsnął głową, opuszczając ręce. "Nie. Jeśli to cię pocieszy, na posiedzeniu sporo ludzi otwarcie przemawiało za tym, by poszukiwania Jace'a kontynuowane były na najwyższych obrotach. Magnus, oczywiście, Luke, Konsul Penhallow, nawet Brat Zachariasz. Ale koniec końców, to i tak nie wystarczyło.

Clary przyglądała się uważnie Alecowi. "Alec," odezwała się. "Niczego nie czujesz?"

Alec wytrzeszczył oczy, ich błękit pociemniał i przez chwilę Clary przypomniała sobie chłopca, który nienawidził jej, kiedy po raz pierwszy przybyła do Instytutu, chłopca obgryzającego paznokcie i noszącego dziurawe swetry, wiecznie obrażonego na cały świat. "Wiem, że jesteś zdenerwowana, Clary," zaczął ostro, "ale jeśli sugerujesz, że Iz i ja troszczymy się o Jace'a mniej od ciebie..."

"Nie," wtrąciła Clary. "Chodzi mi o waszą więź parabatai. Czytałam o rytuale w Kodeksie. Wiem, że bycie parabatai wiąże was ze sobą. Możesz wyczuć pewne sprawy związane z Jacem. Sprawy, które pomagają wam w walce. W takim razie chyba chodzi mi o to... możesz wyczuć czy on wciąż żyje?"

Część 4
"Clary." Isabelle wydawała się zmartwiona. "Myślałam, że ty nie..."

"On żyje," odpowiedział Alec ostrożnie. "Myślałaś, że funkcjonowałbym w ten sposób, gdyby nie żył? Coś jest na pewno poważnie nie tak. Tyle jestem w stanie wyczuć. Ale on wciąż oddycha."

"Czy 'nie tak' może oznaczać, że jest uwięziony?" zapytała cicho Clary.

Alec spojrzał w kierunku okien, na taflę szarego deszczu. "Możliwe. Nie umiem tego wyjaśnić. Nigdy czegoś takiego nie czułem."

"Ale żyje."

Alec spojrzał jej w oczy. "Jestem tego pewien."

"W takim razie pieprzyć Radę. Znajdziemy go sami," powiedziała Clary.

"Clary... gdyby to było możliwe... nie sądzisz, że już byśmy..." zaczął Alec.

"Wcześniej robiliśmy to, co Clave chciało, żebyśmy robili," wtrąciła Isabelle. "Partole, poszukiwania. Są inne sposoby."

"Masz na myśli sposoby, które są wbrew Prawu," powiedział Alec. W jego głosie słychać było wahanie. Clary miała nadzieję, że nie powtórzy znów motta Nocnych Łowców dotyczącego Prawa: Sed lex, dura lex . "Surowe Prawo, lecz Prawo." Nie wydawało jej się, by mogła to znieść.

"Królowa Seelie zaproponowała mi przysługę," powiedziała Clary. "Na imprezie z fajerwerkami w Idrisie." Wspomnienie tamtej nocy, jaka była wtedy szczęśliwa, sprawiło, że jej serce skurczyło się na moment i musiała przerwać, by odzyskać oddech. "I sposób na skontaktowanie się z nią."

"Królowa Jasnego Dworu nie daje niczego za darmo."

"Wiem o tym. Dług biorę na siebie." Clary pamiętała słowa wróżki, która przekazała jej dzwonek. Zrobiłabyś wszystko, żeby go uratować. Bez względu na cenę, bez względu na dług, jaki miałabyś wobec Piekła czy Nieba, czyż nie? "Chcę po prostu, by jedno z was ze mną poszło. Nie jestem dobra w tłumaczeniu mowy wróżek. Będąc przy mnie moglibyście chociaż zminimalizować potencjalne straty. Ale jeśli jest coś, co ona może zrobić..."

"Ja z tobą pójdę," zgodziła się od razu Isabelle.

Alec spojrzał ponuro na siostrę. "Już rozmawialiśmy z Jasnym Dworem. Rada dokładnie ich przesłuchiwała. A oni nie mogą kłamać."

"Rada zapytała ich czy wiedzą gdzie jest Jace i Sebastian," powiedziała Clary. "Nie czy zechcieliby ich poszukać. Królowa Seelie wiedziała o moim ojcu, wiedziała o przywołanym i uwięzionym przez niego aniele, znała prawdę o krwi mojej i Jace'a. Myślę, że niewiele jest rzeczy na świecie, o których ona nie ma pojęcia."

"To prawda," powiedziała Isabelle, nieco bardziej ożywionym głosem. "Wiesz, że musisz zapytać faerie o konkretne rzeczy, by wyciągnąć z nich przydatne informacje, Alec. Bardzo ciężko ich przesłuchiwać, nawet jeśli są zmuszeni mówić prawdę. Jednak przysługa to co innego."

"A związane z nią potencjalne zagrożenie jest dosłownie nieograniczone," powiedział Alec. "Gdyby Jace się wiedział, że pozwalam Clary iść do Królowej Seelie, to by..."

"Nie obchodzi mnie to," odparła Clary. "On by to dla mnie zrobił. Nie zaprzeczysz. Gdybym ja zaginęła..."

"Spaliłby do fundamentów cały świat, aż mógłby wygrzebać cię z jego popiołów. Wiem," powiedział Alec znużonym tonem. "Do diabła, myślisz, że ja nie chcę spalić w tej chwili całego świata? Po prostu próbuję być..."

"Starszym bratem," powiedziała Isabelle. "Rozumiem."

Alec wyglądał, jakby walczył o opanowanie. "Gdyby coś ci się stało, Isabelle... po Maxie i Jasie..."

Isabelle wstała, przecięła pokój i otoczyła Aleca ramionami. Ich ciemne włosy, dokładnie tego samego koloru, zmieszały się, kiedy Isabelle szeptała coś do ucha brata; Clary obserwowała ich z odrobiną zazdrości. Zawsze chciała mieć brata. I teraz miała. Sebastiana. To jak chcieć szczeniaczka na domowe zwierzątko, a zamiast tego dostać piekielnego ogara. Patrzyła jak Alec z uczuciem odgarnia włosy swojej siostry, potakując i wypuszczając ją z objęć. "Wszyscy powinniśmy iść," powiedział. "Ale będę musiał przynajmniej powiedzieć Magnusowi o tym, co zamierzamy zrobić. Byłoby nie fair, gdybym tego nie zrobił."

"Chcesz skorzystać z mojego telefonu?" zapytała Isabelle, proponując mu wysłużony różowy przedmiot.

Alec pokręcił głową. "Czeka na dole wraz z resztą. Będziesz musiała też podsunąć Luke'owi jakąś wymówkę, Clary. Jestem pewien, że spodziewa się, że wrócisz z nim do domu. I mówi, że twoja mama bardzo to wszystko przeżywa."

"Obwinia się o istnienie Sebastiana." Clary wstała. "Mimo że przez te wszystkie lata myślała, że nie żył."

"To nie jej wina." Isabelle zdjęła ze ściany swój złoty bicz i owinęła go sobie wokół przegubu, żeby wyglądał na rządek błyszczących bransoletek. "Nikt jej nie obwinia."

"To nigdy nie ma znaczenia," powiedział Alec. "Nie kiedy obwiniasz samego siebie."

W ciszy, cała trójka ruszyła korytarzami Instytutu, dziwnie zapełnionymi przez innych Nocnych Łowców, których część należała do jednostek specjalnych, wysłanych z Idrisu, by opanować sytuację. Żaden z nich nie patrzył na Isabelle, Aleca czy Clary ze specjalnym zaciekawieniem. Początkowo Clary czuła się pod ostrzałem spojrzeń – i tak często słyszała szeptane słowa "córka Valentine’a" – że zaczynała nienawidzić przychodzenie do Instytutu, ale teraz stała przed Radą już tyle razy, że przestała być atrakcją.

Zjechali na dół windą; nawa Instytutu jasno oświetlona zarówno czarodziejskim światłem, jak i zwykłymi świecami, była wypełniona członkami Rady i ich rodzinami. Luke i Magnus siedzieli w ławce kościelnej, pogrążeni w rozmowie; obok Luke’a stała wysoka, niebieskooka kobieta, która wyglądała zupełnie jak on. Zakręciła włosy i pofarbowała je na mysi brąz, ale Clary wciąż potrafiła ją rozpoznać – siostra Luke’a, Amatis.

Magnus wstał na widok Aleca i podszedł, by z nim porozmawiać; Izzy rozpoznała kogoś po drugiej stronie ław i jak zwykle czmychnęła bez słowa wyjaśnienia. Clary poszła przywitać się z Lukiem i Amatis; obydwoje wyglądali na zmęczonych, a Amatis ze współczuciem poklepywała Luke'a po ramieniu. Luke wstał i uściskał Clary, kiedy ją zobaczył. Amatis pogratulowała Clary bycia ułaskawienia przez Radę, a ona przytaknęła; czuła się częściowo nieobecna, jakby większa jej część była całkiem otępiała, podczas gdy reszta odpowiadała na autopilocie.

Kątem oka widziała Magnusa i Aleca. Rozmawiali, Alec pochylał ku Magnusowi w sposób, w jaki pary często wydawały się wyginać ku sobie podczas rozmowy, zamknięci w swoim własnym świecie. Cieszyła się widząc ich szczęśliwych, ale to też bolało. Zastanawiała się czy ona kiedykolwiek to odzyska albo czy nawet tego zechce. Pamiętała głos Jace'a: Nawet nie chcę nikogo prócz ciebie.

Część 5
"Ziemia do Clary," powiedział Luke. "Chcesz iść do domu? Twoja matka nie może się doczekać aż cię zobaczy i bardzo by chciała pogadać z Amatis, zanim ta wyjedzie jutro do Idrisu. Pomyślałem, że możemy zjeść obiad. Ty wybierasz restaurację." Próbował ukryć troskę w jego głosie, ale Clary i tak ją słyszała. Niewiele ostatnio jadła, a jej ubrania zaczynały wisieć na niej coraz luźniej.

"Nie bardzo mam nastrój do świętowania," odpowiedziała. "Nie, kiedy Rada odbiera priorytet sprawie poszukiwania Jace'a."

"Clary, to nie oznacza, że przestaną go szukać," powiedział Luke.

"Wiem. Po prostu... to tak jak mówią, że poszukiwania i misja ratunkowa jest teraz poszukiwaniem ciał. Tak to brzmi." Przełknęła ślinę. "W każdym razie, myślałam, żeby skoczyć na obiad to Taki z Isabelle i Alekiem," powiedziała. "Po prostu... zrobić coś normalnego."

Amatis spojrzała w kierunku drzwi. "Dość mocno pada na zewnątrz."

Clary poczuła jak jej usta rozciągają się w uśmiechu. Zastanawiała się czy wygląda fałszywie, jak czuła. "Nie stopnieję."

Luke dał jej do ręki trochę pieniędzy, wyraźnie zadowolony, że będzie robić coś tak normalnego jak wypad z przyjaciółmi. "Tylko obiecaj, że coś zjesz."

"Okej." Poprzez poczucie winy, zdołała częściowo uśmiechnąć się do niego zanim się odwróciła.

Magnusa i Aleca nie było w miejscu, w którym stali przed chwilą. Rozglądając się wokół, Clary dostrzegła znajome długie czarne włosy Izzy w tłumie. Stała przy ogromnych podwójnych drzwiach Instytutu, rozmawiając z kimś, kogo Clary nie mogła zobaczyć. Clary skierowała się w stronę Izzy; w miarę jak się zbliżała, z zaskoczeniem rozpoznała Aline Penhallow. Jej lśniące czarne włosy były ścięte stylowo tuż nad ramionami. Obok Aline stała chuda dziewczyna o jasnozłotych włosach, które skręcały się w kędziory; miała je zaczesane do tyłu i widać było, że końcówki jej uszu są lekko spiczaste. Nosiła szatę członka Rady, a kiedy Clary podeszła bliżej, zobaczyła, że oczy dziewczyny były lśniące w niezwykłym niebiesko-zielonym kolorze, który sprawił, że palce Clary zatęskniły do jej ołówków Prismacolor po raz pierwszy od dwóch tygodni.

"To musi być dziwne uczucie, że twoja mama została nowym Konsulem," mówiła Isabelle do Aline, kiedy dołączyła do nich Clary. "Nie, żeby Jia była dużo lepsza od... Hej, Clary. Aline, pamiętasz Clary."

Obie dziewczyny skinęły sobie głowami. Clary kiedyś weszła na Aline całującą Jace'a. To był straszny czas, ale to wspomnienie już nie bolało. Czułaby ulgę, wchodząc na Jace'a całującego kogokolwiek innego w tej chwili. Przynajmniej to by znaczyło, że żyje.

"A to jest dziewczyna Aline, Helen Blackthorn," powiedziała Isabelle z naciskiem. Clary spiorunowała ją wzrokiem. Czy Isabelle miała ją za idiotkę? Poza tym, pamiętała jak Aline mówiła jej, że pocałowała Jace'a tylko w ramach eksperymentu, by sprawdzić czy jakikolwiek chłopak byłby w jej typie. Widocznie odpowiedź była negatywna. "Rodzina Helen prowadzi Instytut w Los Angeles. Helen, to jest Clary Fray."

"Córka Valentine’a," powiedziała Helen. Wyglądała na zdziwioną i trochę jakby pod wrażeniem.

Clary drgnęła. "Staram się o tym za dużo nie myśleć."

"Wybacz. Rozumiem twoje powody." Helen oblała się rumieńcem. "Przy okazji, głosowałam za tym, by Rada podtrzymała priorytet w sprawie poszukiwania Jace'a. Przykro mi, że zostaliśmy przegłosowani."

"Dzięki." Nie chcąc o tym rozmawiać, Clary zwróciła się do Aline. "Gratuluję, że twoja mama została Konsulem. To musi być dość ekscytujące."

Aline wzruszyła ramionami. "Jest teraz o wiele bardziej zajęta." Zwróciła się do Isabelle. "Wiedziałaś, że twój tata zgłosił swoją kandydaturę na stanowisko Inkwizytora?"

Clary poczuła jak Isabelle zastyga w bezruchu u jej boku. "Nie. Nie, nie wiedziałam."

Część 6
"Zaskoczyło mnie to," dodała Aline. "Myślałam, że był dość zaangażowany w prowadzenie tego Instytutu..." urwała, spoglądając za Clary. "Helen, myślę, że twój brat stara się zrobić tam największą kałużę roztopionego wosku. Może chciałabyś go powstrzymać."

Helen wypuściła powietrze poirytowana, wymamrotała coś o dwunastoletnich chłopcach i zniknęła w tłumie, akurat kiedy Alec z niego wychodził. Uściskał Aline na powitanie – Clary zapominała czasami, że Penhallowowie i Lightwoodowie znali się od lat – i spojrzał w tłumie na Helen. "To twoja dziewczyna?"

Aline przytaknęła. "Helen Blackthorn."

"Słyszałem, że ta rodzina ma we krwi trochę krwi faerie," powiedział Alec.

Ach, pomyślała Clary. To wyjaśniało spiczaste uszy. Krew Nefilim była dominująca, a dziecko faerie i Nocnego Łowcy również byłoby Nocnym Łowcą, ale czasami krew faerie dawała o sobie znać na dziwne sposoby, nawet przez kilka pokoleń pod rząd.

"Troszeczkę," powiedziała Aline. "Słuchaj, chciałabym ci podziękować."

Alec wyglądał na szczerze zdumionego. "Za co?"

"Za to, co zrobiłeś w Sali Anioła," odpowiedziała Aline. "Jak pocałowałeś Magnusa. To dało mi impuls, którego potrzebowałam, by powiedzieć moim rodzicom... ujawnić się wtedy. A gdybym tego nie zrobiła, nie wydaje mi się, by miała odwagę powiedzieć cokolwiek, gdy spotkałam Helen."

"Och." Alec spłoszył się, jakby nigdy nie zastanawiał się nad tym, jaki wpływ miały jego czyny na kogokolwiek poza jego najbliższą rodziną. A twoi rodzice... przyjęli to spokojnie?"

Aline przewróciła oczami. "Oni w pewnym sensie to ignorują, jakby miało minąć, jeśli nie będziemy o tym mówić." Clary pamiętała co powiedziała jej Isabelle o tym, co Clave myśli o swoich członkach, którzy są homoseksualistami. Gdy to się zdarza, nie mówi się o tym. "Ale mogło być gorzej."

"Mogło być zdecydowanie gorzej," odparł Alec, a ponury ton jego głosu sprawił, że Clary spojrzała na niego nagle.

Twarz Aline przybrała współczujący wyraz. "Wybacz," powiedziała. "Jeśli twoi rodzice nie są..."

"Nie przeszkadza im to," powiedziała Isabelle trochę za ostro.

"Cóż, w każdym razie. Nie powinnam była nic teraz mówić. Nie, kiedy Jace zaginął. Musicie być wszyscy zmartwieni." Wzięła głęboki wdech. "Wiem, że zapewne ludzie zdążyli nagadać wam głupot o nim. Jak to mają w zwyczaju, kiedy tak naprawdę nie wiedzą co powiedzieć. Ja po prostu... chciałabym wam coś powiedzieć." Odsunęła się niecierpliwie od przechodnia i zbliżyła do Lightwoodów i Clary, zniżając głos. "Alec, Izzy... pamiętam jak kiedyś przybyliście odwiedzić nas w Idrisie. Miałam trzynaście lat, a Jace... chyba dwanaście. Chciał zobaczyć Las Brocelind, więc pewnego dnia wzięliśmy konie i pojechaliśmy tam. Oczywiście, zgubiliśmy się. Brocelind jest nieprzenikniony. Ściemniało się, drzewa się zagęściły, a ja byłam przerażona. Myślałam, że tam zginiemy. Ale Jace nigdy się nie bał. Nigdy nie wątpił, że znajdziemy drogę powrotną. Zajęło to godziny, ale ją znalazł. Wyciągnął nas stamtąd. Byłam taka wdzięczna, ale on tylko spojrzał na mnie jak na wariatkę. Jakby to było oczywiste, że znajdzie wyjście. Nie było opcji porażki. Chodzi o to... on znajdzie drogę powrotną do was. Wiem to."

Clary wydawało się, że jeszcze nigdy nie widziała płaczącej Izzy i teraz wyraźnie starała się nie rozpłakać. Jej oczy były podejrzanie duże i błyszczące. Alec wpatrywał się w swoje buty. Clary poczuła jak cierpienie kiełkuje wewnątrz niej, ale zdusiła je; nie była w stanie myśleć o dwunastoletnim Jasie, nie mogła myśleć o nim zagubionym w ciemnościach, inaczej myślałaby o nim teraz, zagubionym gdzieś, potrzebującym jej pomocy, oczekującym na jej przybycie i załamałaby się. "Aline," odezwała się, widząc, że ani Izzy, ani Alec nie są w stanie mówić. "Dziękuję."

Aline uśmiechnęła się nieśmiało. "Mówię serio."

"Aline!" To była Helen, jej dłoń była mocno zaciśnięta na przegubie młodszego chłopca z rękami pokrytymi niebieskim woskiem. Musiał bawić się świecami w ogromnych kandelabrach, które zdobiły brzegi nawy. Wyglądał na dwanaście lat z figlarnym uśmiechem i takimi samymi szokująco zielono-niebieskimi oczami jak u jego siostry, lecz jego włosy były ciemnobrązowe.

"Jesteśmy z powrotem. Powinniśmy spadać, zanim Jules zdewastuje całe to miejsce. Nie wspominając o tym, że nie mam pojęcia gdzie się podziewają Tibbs i Livvy."

"Oni jedzą wosk," podsunął chłopiec – Jules – pomocnie.

"O Boże," jęknęła Helen i spojrzała na nich przepraszająco. "Nie przejmujcie się mną. Mam szóstkę młodszych sióstr i braci, i tylko jednego starszego. To istne zoo."

Jules spojrzał od Aleca do Isabelle i Clary. "Ile wy macie rodzeństwa?" zapytał.

Helen zbladła. Isabelle odpowiedziała, zadziwiająco spokojnym głosem, "Jest nas trójka."

Oczy Julesa zatrzymały się na Clary. "Ty nie wyglądasz podobnie."

"Nie jestem z nimi spokrewniona," odpowiedziała. "Nie mam rodzeństwa."

"Żadnego?" Ton chłopca był niedowierzający, jakby powiedziała mu, że nie ma błonę między palcami u stóp. "To dlatego jesteś taka smutna?"

Clary pomyślała o Sebastianie, z jego lodowato jasnymi włosami i czarnymi oczami. Gdyby tylko, pomyślała. Gdybym nie miała brata, nic z tego by się nie przydarzyło. Przeszył ją lekki dreszcz nienawiści, ogrzewając jej zlodowaciałą krew. "Tak," powiedziała miękko. "Dlatego jestem smutna."


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez ven_detta dnia Nie 21:43, 13 Maj 2012, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusia.dorota
Książniczka



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kraina bez czasu

PostWysłany: Pią 16:04, 30 Mar 2012    Temat postu:

Znowu muszę Ci podziękować ven_detta Smile Tłumaczenie jest świetne. Ciekawie się ich losy toczą, szkoda mi Clary, jednak najbardziej Jace.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ven_detta
Wyjadacz kartek



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 4737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 17:42, 30 Mar 2012    Temat postu:

Patusia, nie ma sprawy, dla mnie to czysta przyjemność Wink Wrzuciłam 3 część Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Młoda90
Ciekawski umysł



Dołączył: 23 Cze 2011
Posty: 1298
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice: Oświęcim/Kraków

PostWysłany: Pią 17:59, 30 Mar 2012    Temat postu:

ven_detta wielkie dzięki za tłumaczenie Smile. Co kolejną część jest coraz ciekawiej, z chęcią przeczytałabym już książkę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MUlka
Zaczytana



Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 3292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: DJA

PostWysłany: Pią 18:29, 30 Mar 2012    Temat postu:

Smile nie pamiętam kiedy ostatnio Alec tak dużo mówił Wink
to może być na serio fajna część, taka mroczna, nieprzewidywalna ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusia.dorota
Książniczka



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kraina bez czasu

PostWysłany: Pią 22:17, 30 Mar 2012    Temat postu:

Szkoda, że Alec w książce tak mało mówi, jak zauważyłaś Mulka, zawsze jest go mało, w pierwszych częściach mnie trochę zraził, bo bym jak to w 3 części ujęła Clary: "przypomniała sobie chłopca, który nienawidził jej, kiedy po raz pierwszy przybyła do Instytutu, chłopca obgryzającego paznokcie i noszącego dziurawe swetry, wiecznie obrażonego na cały świat." Zaczęłam darzyć go sympatią, kiedy zaczął się umawiać z Magnusem. Właśnie ciekawe czemu nie powiązali z poszukiwaniami Aleca, przecież, by odszukać Willa, Jem użył jakiegoś runu(sorki jeżeli coś pomieszałam). Smile
Co do przetłumaczonych przez ven_detta fragmentów, dzieje się co raz ciekawiej, choć Clary zachowuję sie jakby wpadła w depresję, mam nadzieję, że w tej części po zniknięciu Jace, nie będzie się tak nad sobą użalać jak Bella nad Edwardem... Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
daria
Książniczka



Dołączył: 18 Lut 2012
Posty: 577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: p-ń

PostWysłany: Sob 7:13, 31 Mar 2012    Temat postu:

ven_detta dzięki za tłumaczenie, takie perełki umilają oczekiwanie Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kada113
Zatracona w świecie książek



Dołączył: 17 Gru 2009
Posty: 3650
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:10, 31 Mar 2012    Temat postu:

Ven, jesteś świetna! No nareszcie może będzie coś więcej o parabatai!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Młoda90
Ciekawski umysł



Dołączył: 23 Cze 2011
Posty: 1298
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice: Oświęcim/Kraków

PostWysłany: Sob 16:22, 31 Mar 2012    Temat postu:

Z forum wydawnictwa:

(Przy okazji wykrystalizował się już plan do końca roku, choć niektóre książki mogą ukazać się wcześniej, inne troszkę później, ale nadal w tym roku.)
...

WRZESIEŃ
Cassandra Clare City of Lost Souls


No to sobie poczekamy Sad.
Trzeba trzymać kciuki, aby się im nic nie zmieniło na inny późniejszy termin.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MUlka
Zaczytana



Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 3292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: DJA

PostWysłany: Sob 17:39, 31 Mar 2012    Temat postu:

uuuu no to poczekamy sobie Sad
nie liczyłam na maj, bo wiadomo wtedy wychodzi Książę, ale aż wrzesień ? to już jest chamów !!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ven_detta
Wyjadacz kartek



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 4737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Sob 18:35, 31 Mar 2012    Temat postu:

No kuuurde... :/ Poważnie zaczynam rozważać kupno oryginału - jedyne, co mnie powstrzymuje to fakt, że później i tak pewnie kupiłabym polskie wydanie, więc zapłaciłabym 2x więcej za tą książkę xD Ale naprawdę zaczyna mnie to już wkurzać!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuz@
Złodziejka książek



Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 33075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polanica | Wrocław

PostWysłany: Sob 18:39, 31 Mar 2012    Temat postu:

Tak mnie kusiło Twoje tłumaczenie Ven, ale jak zobaczyłam datę premiery to stwierdziłam, że poczekam z czytaniem tego...wrzesień..pff Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PinkMiracle
Szalona pisarka



Dołączył: 30 Lip 2010
Posty: 280
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 20:35, 31 Mar 2012    Temat postu:

ven_detta dzięki za tłumaczenie Wink

Wrzesień? Jak tak dalej pójdzie, to nie wytrzymam do premiery i ściągnę mbooka, o ile będzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusia.dorota
Książniczka



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kraina bez czasu

PostWysłany: Sob 23:03, 31 Mar 2012    Temat postu:

Ja raczej też nie będę czekała, przeczytam ebooka, a potem i tak kupię książkę. Razz Szkoda, że tak długo, ale cóż nic się nie poradzi. Trzeba czekać na więcej fragmentów. Takie książki to trochę jak narkotyki, jeżeli zaczniesz brać nie możesz skończyć, nie wiem, co będzie jak się seria skończy. Smile Ona przenosi w inny świat, trochę już się zżyłam z bohaterami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosemary
Wpatrzona w książki



Dołączył: 28 Lis 2010
Posty: 2637
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Sob 23:06, 31 Mar 2012    Temat postu:

Wrzesień??? To chyba jakiś żart. Nie spodziewałam się maja, ale to już przesada. A w wakacje tak cudownie czytałoby się tę książkę!! Mam nadzieję, że jakimś cudem wyjdzie wcześniej :/

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Silencie
Mól książkowy



Dołączył: 06 Mar 2012
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:24, 01 Kwi 2012    Temat postu:

Wrzesień?! Cóż, liczyłam na nieco szybszą premierę, początek wakacji lub coś koło tego. No nic, musimy jakoś wytrzymać. Nie mogę się już doczekać premiery!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
daria
Książniczka



Dołączył: 18 Lut 2012
Posty: 577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: p-ń

PostWysłany: Pon 6:41, 02 Kwi 2012    Temat postu:

patusia.dorota napisał:
Ja raczej też nie będę czekała, przeczytam ebooka

A jest? Wydawało mi się, że nie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martyna.
Książniczka



Dołączył: 15 Paź 2010
Posty: 677
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: POZnan*

PostWysłany: Pon 7:53, 02 Kwi 2012    Temat postu:

daria napisał:
patusia.dorota napisał:
Ja raczej też nie będę czekała, przeczytam ebooka

A jest? Wydawało mi się, że nie.

Teraz nie ma, bo jeszcze w US nie było premiery. Około tydzień po premierze w necie pojawiają się ebooki po angielsku, a znając determinację pewnej ekipę ludzi (tłumaczenie Mechanicznego Księcia ukazało się zaledwie miesiac po premierze US), to około czerwca będziemy już mogli czytać sobie bardzo dobre nieoficjalne tłumaczenie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Martyna. dnia Pon 7:53, 02 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
InexpensiveBrain
Poczytująca



Dołączył: 27 Mar 2012
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cleveland

PostWysłany: Pon 12:49, 02 Kwi 2012    Temat postu:

Ven wielkie dzięki. Kurczę, ale emocje... Tylko czekać tak długo. Aż do września! Straszne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusia.dorota
Książniczka



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kraina bez czasu

PostWysłany: Pon 14:00, 02 Kwi 2012    Temat postu:

Martynciaaa napisał:
daria napisał:
patusia.dorota napisał:
Ja raczej też nie będę czekała, przeczytam ebooka

A jest? Wydawało mi się, że nie.

Teraz nie ma, bo jeszcze w US nie było premiery. Około tydzień po premierze w necie pojawiają się ebooki po angielsku, a znając determinację pewnej ekipę ludzi (tłumaczenie Mechanicznego Księcia ukazało się zaledwie miesiac po premierze US), to około czerwca będziemy już mogli czytać sobie bardzo dobre nieoficjalne tłumaczenie.

Dokładnie, chodziło mi o to, ze potem przeczytam. Smile Nie będzie mi się chciało czekać do września Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiedzma
Poczytująca



Dołączył: 30 Gru 2010
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kobylanka

PostWysłany: Pon 15:52, 02 Kwi 2012    Temat postu:

Szczerze mam ochotę napisać kilka nieocenzurowanych słów do wydawnictwa mag, za to, że na takie świetne książki trzeba czekać kilka miesięcy i nie mówie tutaj tylko o powieściach Cassandry. Do września?!- To ja raczej nie wytrzymam i albo sobie kupie orginał i będę ślęczeć ze słwonikiem, albo przeczytam nieoficjalne tłumaczenia, a wydawnictwu mag każe pocałowac się w cztery litery za ich lenistwo i brak zorganizowania się.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ven_detta
Wyjadacz kartek



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 4737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pon 20:03, 02 Kwi 2012    Temat postu:

I wrzuciłam 4 część Wink

Ja chyba też przeczytam ebooka, jak tylko wyjdzie po premierze w USA :/ Chociaż to nie to samo, co trzymać w ręku książkę, ale jakoś trzeba sobie radzić Very Happy

A tak dla osłody (albo żeby jeszcze bardziej Was podenerwować Cool) CC ujawniła kilka ciekawostek o 5 części Wink:
- jest powód, dlaczego ząb Jace'a jest wyszczerbiony: walka z demonem,
- Jace biegający nago z rogami jelenia na głowie - prawdziwa historia (wplątane w to były wróżki), wspomni o tym Clary w CoLS,
- nikt nie chronił Przyziemnych przed demonami przed Nocnymi Łowcami, ponieważ demony nie odkryły wtedy jeszcze naszego świata,
- Idris został ukryty, kiedy narodziła się rasa Nocnych Łowców,
- można wzywać anioły, tak jak wzywa się demony - to będzie wspomniane w CoLS (chyba, że chodzi o raise - w sensie wychowywać, ale chyba nie Razz),
- Clary dostała swoje zaklęcia ochronne od znanego wszystkim czarownika,
- w CoLS będą fragmenty z punktu widzenia Sebastiana, co pozwoli lepiej go zrozumieć,
- Magnus będzie rzucał sporo zaklęć w CoLS, by naprawić problem z Jacem,
- Simon ugryzie Izzy, ale cytat [i]"Za każdym razem, kiedy się widzimy, lądujemy w łózku... I wiem, że ja to zacząłem/zaczęłam, nie winię cię... ale może powinniśmy *porozmawiać*." nie jest o nich, choć spędzą trochę czasu w łóżku, rozmawiając. CC nie chciała zdradzić czy chodzi o Izzy i Jordana,
- Magnus pachnie jak drzewo sandałowe.

źródło: [link widoczny dla zalogowanych]

Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Paranormal Romance / D / Dary Anioła & Diabelskie Maszyny / Dary Anioła Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 25, 26, 27  Następny
Strona 13 z 27

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island