Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Cytaty :)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Paranormal Romance / TUW / Wampiry z Morganville
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ven_detta
Wyjadacz kartek



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 4737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 11:33, 03 Lis 2011    Temat postu: Cytaty :)

Stwierdziłam, że warto założyć taki temat, bo przez te wszystkie tomy, jakie przeczytałam, uzbierało się parę perełek Wink Mam nadzieję, że to zachęci do czytania tych, którzy jeszcze nie mieli styczności z tą serią, ale sama będę z chęcią tu zaglądać, żeby sobie przypominać co nieco z jednej z moich ukochanych serii Very Happy

Starałam się wybierać cytaty bez spoilerów, więc można śmiało czytać Wink Na razie tylko z księgi 1:


"- Ktoś nadal ma ochotę ci dowalić?
- Tak. - przyznała Claire i spojrzała na miseczkę, gdzie zostało już niewiele chili. - Chyba tak. Ale nie chodzi tylko o nią. Ona ma... przyjaciółki. A ja... nie. To miejsce zresztą w ogóle jest... no cóż, dziwne.
- Znam to - powiedziała Eve. - Och, wiem, co to znaczy mieszkać z dziwakami."


"- Poważnie - upierała się Claire. - Nie jestem dzieckiem!
- Jak tam sobie uważasz, mała - stwierdził Shane obojętnie. - Wyluzuj. To tylko znaczy, że nie będziesz musiała wysłuchiwać, ile seksu mnie ominęło.
- Powiem Michaelowi - ostrzegła Eve.
- O tym, ile seksu mnie ominęło? A proszę cię bardzo.
- Nie dostaniesz bekonu.
- A ty jajek. Obu wam nie dam."


"- Cholera, Claire. Uprzedzaj faceta, zanim znów postanowisz wykonać pad na twarz na podłogę. Miałbym szansę zachować się jak bohater i cię złapać."


"- Powiedz mi, że on nie rozmawia z Brandonem - jęknęła Claire.
- Hm... Okej. On nie rozmawia z Brandonem.
- Kłamiesz.
- Tak. Rozmawia z Brandonem. Słuchaj, niech Shane robi, co chce, dobra? Przez większość czasu nie jest tak głupi, na jakiego wygląda."


"- Krzyże? [Czy działają na wampiry ;P]
- Zdecydowanie.
- Dlaczego?
- Bo to podłe, pozbawione duszy, krwiopijcze demony?
- Tak samo jak mój nauczyciel wuefu w szóstej klasie podstawówki, a krzyża się nie bał.
- Bardzo śmieszne."


"- Claire chce piwa - mruknął.
- Claire idzie spać - stwierdził Michael i rzucił się na kanapę. - Suń się, człowieku. Aż tak bardzo cię nie lubię.
- Jaki wredny. Wczoraj w nocy inaczej mówiłeś."


"- Człowieku, mówię ci, jesteś bardzo ekonomicznym pijakiem. Trzy piwa? Moja dziewczyna z gimnazjum miała mocniejszą głowę.
- Twoja dziewczyna z gimnazjum... - Shane przerwał, nie dokończył zdania i mocno się zaczerwienił. Cokolwiek chciał powiedzieć, musiało być dosadne. - Claire, wynocha stąd. Denerwujesz mnie."


"- Racja. Popatrz, co to? - Shane wskazał palcem. Obróciła się na pięcie i spojrzała. Za jej plecami rozległ się brzęk tłuczonego szkła, a kiedy znów się obróciła, Shane otwierał tylne drzwi. - Proszę. Teraz możesz powiedzieć, że nie wiedziałaś, że ja to zrobię. Uwolnić się od zarzutów."


"- Teraz się spiesz - powiedział Shane. - Martwić się będziesz później.
Idealne motto dla Morganville."


"- To on? - spytał tata. - To przez niego wpadłaś w te kłopoty?
- To nie ja - powiedział Shane. - Ja tylko tak wyglądam."


"- No cóż, ja nie płacę ciężkiej kasy za to, żebyś bawiła się w squat w jakiejś starej ruderze z bandą... - tacie zabrakło słów, żeby oddać, jak kiepską miał opinię o Eve i Shanie. - Przyjaciele! Czy oni się w ogóle gdzieś uczą?
- Jestem obecnie między dwoma magisterkami - wyrwał się Shane."


"- Nie! - krzyknęła Lillian, kiedy Shane uniósł kij.
- Cholera! - Shane splunął z niesmakiem. - Nie umiem uderzyć dziewczyny. Masz, Claire. Ty ją walnij. - Rzucił jej kij."


"- O mój Boże! - szepnęła. - Chcesz, żebym coś z tym zrobiła? Mam kogoś zawołać na pomoc?
- A kogo? - Eve przewróciła oczami. - To mój pierwszy dzień, trochę za wcześnie biegać na skargę jak obrażona dziewczynka. Daj spokój, Claire. Po prostu bierz kawę i idź. Nic mi nie będzie. Mam doktorat z radzenia sobie z upierdliwymi mięśniakami.
- Ale... Shane? Może ja zadzwonię do Shane'a?
- Tylko jeśli chcesz wycierać tu krew zamiast kawy..."


"Amelie znów wzruszyła ramionami.
- Nie wszystkie moje decyzje są okrutne, widzisz. Ale te, które nie są, zwykle okazują się błędne."


"- To dobrze - powiedziała Lisa. - A teraz, kiedy otworzę drzwi, spiesz się. Biegnij prosto do samochodu. Nie oglądaj się na boki.
- Dlaczego? Czy jest tam coś...
- Zasady Morganville, Claire. Ucz się ich, żyj nimi, przetrwaj dzięki nim. A teraz biegiem!"


"- Jesteś pewna, że chcesz tam wejść?
- Pyta pan jak moja podświadomość - powiedziała Claire i nadal stukała. Żaluzje poruszyły się, zamek szczęknął."


"- Już o tym rozmawialiśmy - syknęła [Eve do Michaela]. - Możesz być cholernie seksowny i seksownie cholerny, ale nie będziesz mi mówił, co mam robić. Jasne?"


"Sam złapał ją i Eve za ramiona, obrócił je i wepchnął z powrotem do pokoju. Popatrzył na Iana, który nadal kulił się pod ścianą.
- Ty. Zero Rh plus. Ile jest stąd wyjść?"


"- Przynajmniej Claire powinna zostać.
- Claire - odezwała się Claire [do Michaela] - decyduje sama za siebie. W razie, gdybyś zapomniał.
- Claire nie decyduje, kiedy chodzi o taką sprawę, bo Claire ma szesnaście lat, a Michael nie ma ochoty wyjaśniać jej rodzicom tragicznych okoliczności jej nagłej śmierci. A więc nie."


"Michael wziął kluczyki cadillaca Eve z tacy na stoliku, gdzie je zawsze zostawiała.
- Na wszelki wypadek - powiedział i wrzucił je sobie do kieszeni. - Nie żebym ci nie ufał, ale po prostu wiem, że ty mnie nigdy nie słuchasz."


To tyle znalazłam na razie Very Happy Jak coś macie, to też wrzucajcie Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Qalina
Nowicjusz



Dołączył: 28 Lis 2011
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk

PostWysłany: Pią 19:49, 20 Sty 2012    Temat postu:

Coś takiego:

[leżą na łóżku]
"S: Jestem jak otwarta książka.
C: Lubię książki.
S: Mamy ze sobą coś wspólnego.
C: Ściągam buty.
S: Ok., zdejmujemy buty.
C: I spodnie.
S: Nie przesadzaj, Claire.

Haha. To jest dobre ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bianca
Angel of books



Dołączył: 04 Lut 2012
Posty: 1909
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:33, 04 Mar 2012    Temat postu:

Qualina tak ja też się z tego długo śmiałam ;D

A ja przed chwilą przeczytałam ten fragment:

" Eve wymamrotała pod nosem coś, co brzmiało jak 'upart kretyn, nigdy więcej wampira na chłopaka'".

No i też nie mogłam przestać się śmiać;D Generalnie cięte riposty Eve są genialne. Bystrzacha z niej Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lileczka56
Zaglądacz



Dołączył: 13 Cze 2012
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kraków

PostWysłany: Nie 16:20, 17 Cze 2012    Temat postu:

Ja nie mogłam pochamować się od śmiechu kiedy przeczytałam:
''Morley zaśmiał się:
-Próbujesz zrobić ze mnie Amelie.
-Boże uchowaj, w kiecce wyglądałbyś fatalnie!(mówi Oliver)''


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jack Jagger
Mól książkowy



Dołączył: 07 Sie 2013
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z teczki tekturowej.

PostWysłany: Pon 20:49, 19 Sie 2013    Temat postu:

Trochę ode mnie, wrzucam po części białe, bo trochę spoilerowania może być Wink ogólnie: świetna ta seria, chyba najlepszy paranormalny romans jaki udało mi się dorwać, lubię takie z dziwnym poczuciem humoru (Myrnin <3 Shane <3 Eve <3)

Pisk wzmógł się i dołączył do niego łomot, jak gdyby Eve trenowała kick boxing z podłogą.
- Cholera - powiedział Shane Collins, niechętnie wstając z kanapy. - Co znowu? Była wyprzedaż w Upiornaliach i nikt jej nie powiedział?
Claire odruchowo szturchnęła go w ramię, po czym wypadła na korytarz, i pobiegła w stronę źródła hałasu. Popędziłaby szybciej, ale w krzyku nie było paniki. Brzmiał raczej... radośnie?
Eve miała jakiś atak. Darła się wniebogłosy i podskakiwała, zataczając małe kręgi jak oszalały królik, który właśnie wstąpił do gotyckiej sekty.

- Zabiję go - wymamrotała, po czym zamknęła z trzaskiem drzwi od łazienki, zasunęła zamek i odkręciła prysznic, wpatrując się w amarantowe odbicie. - Zamknę go w solarium. Wywiozę na pustynię kabrioletem ze złożonym dachem. Myrnin, już jesteś grzanką. Przypaloną grzanką.

- Jeśli będę życzyła sobie wysłuchać rad dotyczących strategii, zwrócę się do kogoś, kto przynajmniej kiedyś wygrał jakąś partię - powiedziała Amelie. - Nie do kogoś, kto zawsze uciekał.
- Auć - skomentowała Eve.
- Wiesz, o czym mówią? - spytał Shane.
- Nie muszę wiedzieć, żeby zrozumieć. Właśnie przywaliła mu tak mocno, że poczuła to nawet jego mama.

- Dupek.
- Nie dość, że dupek, to jeszcze krwiopijca.
- Dupek, krwiopijca i truposz - dodał Shane. - Już chyba bardziej nie da się ci dokopać.

- Rocznica? - spytała Claire. Uniósł brwi.
- Zależy, jak liczyć. Poza tym jutro musi być jakaś rocznica. Prawdopodobnie któreś z nas rok temu omal nie zginęło czy coś w tym rodzaju.

Oliver milczał. Kim wzruszyła ramionami, a potem skierowała się do wyjścia.
- Nie lubię jej - powiedziała Claire.
- Nareszcie. Jednak mamy coś wspólnego - odparł Oliver.

- Hej - przywitał się, kiedy opadła na krzesło obok niego. - Jak ci minął dzień?
Claire zastanawiała się przez chwilę, jak na to odpowiedzieć.
- Nieźle - mruknęła w końcu. Nikt nie chciał jej zabić, a to w Morganville oznaczało całkiem przyjemny dzień. - Monica zapłaciła mi pięćdziesiąt dolców za korki. - Shane uniósł dłoń, a ona przybiła mu piątkę, nie przerywając wypowiedzi.
- A tobie?
- Mięso. Dużo mięsa. Kroiłem je wielkim, ostrym nożem. Czułem się jak prawdziwy mężczyzna.

Zatoczyła się i niemal wpadła w ramiona Shane'a. On
gapił się na nagranie z otwartymi ustami i wydawał się tak samo wstrząśnięty, jak Claire. Jednak gdy ona nie mogła na to patrzeć, Shane wprost nie mógł oderwać wzroku.
- O rany - powiedział Myrnin cicho. - Chyba jestem zbyt młody, żeby oglądać takie rzeczy.

- A co z zapasami? No wiesz...
- Wstąpię do stacji krwiodawstwa i wezmę lodówkę. Na wynos.
- Serio? Tak się robi?
- Zdziwiłabyś się. Możemy nawet dorzucić do niej colę.
Jakoś nie brzmiało to zbyt higienicznie. Claire postanowiła o tym nie myśleć.

Oliver westchnął i oparł głowę o szybę:
- Jeśli się nie zamkniecie, to jedno z was będzie szło do Dallas na piechotę.
- Hej, kto dziś wstał lewą nogą z trumny? - odcięła się Eve.

Jacob Goldman, brat Patience, a w innych okolicznościach całkiem
sympatyczny facet, obwiązał opaską uciskową ramię człowieka siedzącego dwa rzędy przed Claire i wysączył z niego jakieś dziesięć fiolek krwi. Robił to nieźle. Pewnie nauczył go tego Theo, jego ojciec. Claire podejrzewała, że w pobieraniu krwi
przez wampira zaletą jest to, że bezbłędnie trafia w żyłę i nie musi próbować ponownie. Jacob nie wyglądał na szczęśliwego z powierzonego mu zadania, a na koniec nawet poklepał delikatnie po ramieniu swoją ofiarę, pragnąc dodać jej otuchy. Jeszcze
trochę, a wręczyłby tabliczkę czekolady, ale zważywszy na to, że mężczyzna był zakneblowany, nie miałoby to wielkiego
sensu.


- Mieliśmy do wyboru to albo słuchać jego jęczenia przez całą drogę - wtrącił Oliver. - Nigdy w życiu nie byłem zakochany i coraz bardziej się z tego cieszę. Wygląda na to, że miłość ogłupia, a do tego sprawia, że stajesz się okropnie męczący.

- Amelie - odpowiedział Oliver. - I to nie wasza sprawa. Nie ma sensu czekać do zmroku... Będą mieli wyostrzone zmysły i łatwiej będzie im nas zauważyć. Lepiej zaatakować w dzień, o ile będziemy w stanie. Niestety, moja armia składa się z
jednego nieodpowiedzialnego kryminalisty, nieletniej inwalidki i kompletnie postrzelonego młodego wampira z problemami skórnymi. Jakoś nie czuję się pewnie.

- Też mi superpotwór - westchnął Shane. - Stary, przypomnij mi, żebym cię wymienił na wilkołaka. Byłby pewnie teraz bardziej przydatny.

Shane spojrzał na dźgniętego ołówkiem wampira.
- Claire?
- Tak?
- Dźgnęłaś wampira ołówkiem 2B...
- Nie sprawdzałam grafitu.
- Wspominałem ostatnio, jaka jesteś niesamowita?

- Gdzie ty, do cholery, jedziesz? - krzyknął Jason.
- Twoja siostra może mówić. Ty nie.
- Gdzie ty, do cholery, jedziesz, Shane? - odezwała się Eve.
- Do biblioteki. Obiecałem, że oddam ciężarówkę.
Claire zamrugała, patrząc na niego i Eve, po czym pokręciła głową.
- Musi być zdesperowany. Shane jedzie do biblioteki.


Michael odpowiedział kiwnięciem głowy i podszedł.
Zanim do nich doszedł, rozejrzał się wokół i zapytał:
- Gdzie oni są?
- Miałem nadzieję, że ty będziesz wiedział - odparł
Shane. - Skoro to twoi zębaci kumple. Nie macie jakiegoś
instynktu stadnego?
- A ugryź się, przekąsko. Nie, nic mi nie powiedzieli.

"Claire uniosła brwi, patrząc na przyjaciółkę. Eve zastanowiła się jeszcze chwilę, po
czym dodała:
- No, może jest naprawdę ciężko, ale ta sytuacja nie
kwalifikuje się do Księgi rekordów Guinnessa w dziedzinie
okropności.
Pani Grant przyjrzała się im wszystkim po kolei, odwróciła się i poszła obudzić swoich ludzi.
- A tak serio - odezwał się Shane. - To jest najgorsza
sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy, prawda?
- Mów za siebie - odpowiedział Michael. - Ja na przykład zostałem w zeszłym
roku zabity. I to dwa razy.
- No tak. Racja. Rzeczywiście miałeś parszywy rok."

"Shane wyszedł zza rogu, trzymając wielką stertę koszulek, z których każda miała obrazić kogoś w Morganville." (Shane na wycieczce w Dallas)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Paranormal Romance / TUW / Wampiry z Morganville Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island