Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Nowa Ziemia. Świat po wybuchu - Julianna Baggott
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Antyutopie, dystopie / Świat po wybuchu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nerezza
Ciekawski umysł



Dołączył: 19 Lip 2011
Posty: 1341
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Niemcy

PostWysłany: Pon 22:20, 02 Lip 2012    Temat postu:

Zastanawia mnie czemu wiele książek, które już zostały wydane nadal stoi w zapowiedziach? Sad Jak nie ma się kto zająć, to ja chętnie. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Qlka
Szalona pisarka



Dołączył: 06 Gru 2011
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:05, 03 Lip 2012    Temat postu:

też mnie to zastanawia... też mogę pomóc Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ven_detta
Wyjadacz kartek



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 4737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Wto 13:40, 10 Lip 2012    Temat postu:

Heh, po tylu pozytywnych recenzjach, nie było mowy, żebym nie przeczytała tej książki Very Happy Trochę się obawiałam, że wyjdzie jak zawsze - nastawię się na nie wiadomo co i tylko się rozczaruję, ale na szczęście tak się nie stało. Chociaż książka nie jest całkiem pozbawiona wad, to ostatecznie kompletnie wypadły mi one z głowy i byłam już tylko pod jej ogromnym wrażeniem Wink

Jak już wspomniałyście, świat przedstawiony przez autorkę jest jednym z najlepszych, z jakimi można się spotkać w literaturze science fiction - młodzieżowej czy nie - więc nie będę się nad tym rozwodzić Razz Wspomnę jedynie, że bardzo spodobał mi się fakt, że ma on swoje solidne podstawy w rzeczywistości - następstwa zbombardowania Hiroszimy. Mimo że jest różnica w skali obu tych wydarzeń, a te wszystkie stopienia wydają się bardzo w stylu sci-fi, to cały czas zastanawiało mnie, ile prawdy o następstwach japońskiej katastrofy zostało tak naprawdę przed nami ukryte. Te wszystkie tajne badania, deformacje, poszukiwanie lekarstwa - to wszystko jest jak najbardziej prawdopodobne Wink A sam fakt, że bohaterowie mają pewne porównanie do tego, co było Przedtem, co my znamy z naszej codzienności, było tym bardziej intrygujące. (Bo do mnie akurat przemawia to, że niby wszystko wydawało się w porządku, a jednak ludzkość zmierzała ku zagładzie).

Chociaż z początku nie było tak kolorowo. Ten świat, chociaż przerażający, nie wywarł na mnie specjalnie wrażenie - ok, jest strasznie, jest ciężko, autorka opisuje wszystko z takimi szczegółami, że nie trudno to sobie wyobrazić, ale chyba zwyczajnie nie mieściło mi się to w głowie, że można tak żyć. To było trochę jak jedna z potwornych bajek, opowiedzianych ku przestrodze, ale jednak bajek. Do tego akcja raczej się wlokła, bo musieliśmy zostać dopiero wprowadzeni w cały ten skomplikowany świat i wydarzenia, przez co nie mogłam się do końca w to wszystko wczuć i odczuwać tego z bohaterami. Przez pierwszą połowę książki nie miałam problemu z odkładaniem książki i chociaż z przyjemnością wracałam do czytania, to z łatwością je przerywałam.

Sama Kopuła to raczej tajemniczy twór, zwłaszcza z początku. Mimo że mamy do niej wgląd dzięki Partridge'owi i Lydzie, to okazuje się on niewielki w porównaniu z obserwacjami prowadzonymi przez Pressię, wprowadzającymi nas w realia świata zewnętrznego. I chociaż z czasem sytuacja się trochę klaruje, to jak ktoś zauważył wcześniej, mogłoby być trochę więcej wyjaśnione w tej kwestii. Na razie Kopuła i mieszkający w niej ludzie stanowią dla mnie raczej odległy element, mam nadzieję, że to się zmieni w kolejnych częściach Wink

Co do bohaterów... postacie bardzo dobrze wykreowane, z dbałością o szczegóły, odmienne, wyróżniające się na tle innych. I chociaż nie byłam w stanie całkowicie się z nimi utożsamić, to zdecydowanie zaskarbili sobie moją sympatię Smile Ale dopiero jakoś od połowy książki (a konkretnie od momentu, w którym
Cytat:
SPOILER Pressia zostaje porwana przez OPR, a Partridge i Bradwell skazani na współpracę)
i jednocześnie akcja przyspieszyła, normalnie skradli mi serce Very Happy I wtedy doszło do ZWROTU O 180 STOPNI!

Podobał mi się każdy kolejny ruch, jaki wykonała autorka, zacieśnienie relacji między postaciami, zagęszczenie akcji, od tego momentu ani na chwilę nie byłam w stanie rozstać się z książką, zaglądałam do niej przy każdej nadarzającej się okazji (zarywając nawet nockę) Very Happy Wreszcie działania bohaterów, które z początku wydawały się nieco chaotyczne i nieprzemyślane, nabierają sensu, zostają przed nami odkryte kolejne warstwy historii, o których nie mieliśmy wcześniej pojęcia, wszystko zaczyna się układać się w ładną całość, a przeszłość łączyć z teraźniejszością. Od tego momentu byłam NAPRAWDĘ pod wrażeniem zamysłu autorki i dałam się wciągnąć w przygody bohaterów. Kibicowałam im z całego serca, drżałam o ich życia, w niektórych momentach nawet uroniłam łezkę ze wzruszenia albo łapałam się za głowę zszokowana tym, co się wyprawia.

Też muszę wspomnieć trochę o wątku miłosnym, który jest, ale kształtuje się powoli, subtelnie i uroczo, i przede wszystkim (co mnie bardzo ucieszyło) - jest świeży, może i nie zaskakująco oryginalny, ale nie powiela już zbyt powszechnych schematów. I tak jak wspomniała Nerezza - stanowi integralną część historii, też nie wyobrażam sobie jej bez tego elementu Wink
A jeszcze co do relacji między bohaterami:
Cytat:
SPOILER Szczególnie spodobała mi się nić porozumienia, jaka nawiązała się między Pressią i El Capitanem <3 Normalnie uwielbiam tych bohaterów i w pewnym momencie złapałam się na przeglądaniu tytułów kolejnych rozdziałów, żeby sprawdzić czy El Capitanowi udało się przeżyć starcie z Pyłami xD

Od początku kibicowałam Pressi i Bradwellowi (ach, te jego ptaki w plechach *,*), są ulepieni z podobnej gliny, przeżyli to samo i daje się wyczuć między nimi przyciąganie - cieszę się, że ich wątek skończył się tak, jak się skończył Smile

Co do Partridge'a to od początku czułam, że między nim i Pressią jest coś istotnego dla historii, ale nie byłam przekonana czy to romantyczne uczucie (i byłabym bardzo zła na autorkę, gdyby poszła w tym kierunku, bo zdecydowanie widziałam go z Lydą Razz). Cieszę się bardzo, że okazali się rodzeństwem (chociaż trochę to podejrzewałam już wcześniej) i poszukiwali ich wspólnej matki.

Zaskoczyła mnie rola Sedge'a - ale popłakałam się przy jego śmierci Sad Chociaż może to po części dlatego, że on i Partridge tak bardzo kojarzyły mi się z początkowymi relacjami między Itachim i Sasuke ;P). Chciałabym, żeby jednak udało mu się przetrwać, ale cóż... do tego śmierć Aribelli też mną wstrząsnęła.

Kolejna zaskakująca postać - Helmund. Wszyscy podejrzewali, że jest bystrzejszy niż na to wygląda, ale jakoś zupełnie nie mogłam sobie wyobrazić jak to możliwe, dopóki nie wyszła na jaw sprawa z tą linką, którą plótł. To było szokujące Shocked Naprawdę jestem ciekawa ich dalszych relacji.

No i cała ta sprawa z ruchem oporu - genialne! Nie mogę się nadziwić ile trudu wymagało takie przeniknięcie do Kopuły i tym bardziej żałuję, że Aribella zginęła. (Czyżby nadszedł w takim razie czas na poszukiwania ojca Pressi? Wink) Z drugiej strony, równie niesamowity wydaje się wpływ Kopuły na świat na zewnątrz, czego dowodem był straszny, ale intrygujący Ingership.


Autorka ma ładny, obrazowy, ale jednocześnie specyficzny styl pisania. Mi akurat bardzo przypadł do gustu, bo okazał się taki inny od tego, co już znam. Do tego głębi wszystkiemu nadawały te pytania stawiane przez bohaterów i ich przemyślenia (chociaż też zauważyłam, że momentami lubili się powtarzać, ale nie było źle Wink).

Koniec końców stuprocentowo uległam urokowi "Nowej Ziemi", do tej pory nie mogę się otrząsnąć z wrażenia, jakie wywołała na mnie szczególnie właśnie ta druga połowa książki. Okazało się, że autorka bardzo ładnie sprecyzowany plan na pierwszy tom, chociaż z początku się na to nie zapowiadało, bo wszyscy byli tacy tajemniczy i zdezorientowani. Tym bardziej jestem ciekawa co jeszcze szykuje dla nas w kolejnych częściach - jestem ciekawa zarówno przygód bohaterów, jak i odkrywania wydarzeń z przeszłości (których mam nadzieję poznamy trochę więcej) Very Happy

Pewnie i tak nie poruszyłam wszystkich kwestii, jakie chodziły mi po głowie po nocach, ale myślę, że to jest coś, o czym każdy musi przekonać się na własnej skórze, dlatego z całego serca polecam! Wink Naprawdę świetna, dająca do myślenia lektura Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ven_detta dnia Wto 13:44, 10 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Qlka
Szalona pisarka



Dołączył: 06 Gru 2011
Posty: 388
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:01, 10 Lip 2012    Temat postu:

Czyli razem czekamy na kolejną częśc Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JaneBox
Mól książkowy



Dołączył: 29 Lip 2012
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:57, 30 Lip 2012    Temat postu:

„Mój feniks” (str. 212)

Jak wygląda świat po wybuchu? Świat po końcu znanego Nam świata? Zimą pada czarny śnieg, ulice przykryte są popiołami, w ruinach żyją ludzie zmienieni zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie…

W gruzach mieszka szesnastoletnia Pressia, która podobnie jak inni mieszkańcy zniszczonego miasta przeżyła Wybuch. Dziewczyna ma lalkę, która wtopiła jej się w rękę, ale to jeszcze nic, w porównaniu z innymi skutkami końca świata. Patridge zamieszkuje natomiast Kopułę, która powinna być bezpieczna, lecz okazuje się, że wcale taka nie jest. Żyjąc pośród Czystych nastolatek zaczyna zdawać sobie sprawę, że wszystko to tylko iluzja.

Już na zewnątrz książka czaruje swoją ładną okładką projektu Katarzyny Borkowskiej, która stworzyła również oprawę graficzną dla „Trylogii czasu” oraz „Cieni na księżycu”. Wydawnictwo Egmont także i tę powieść wydało bardzo porządnie. Wewnątrz też jest pięknie, gdyż autorka podarowała bardzo dobrą literaturę.

Powieść czytałam szybko, ale przyczyną nie jest lekka treść, o nie. Pani Baggott nie lituje się nad czytelnikiem i nieraz ze wszystkimi szczegółami opisuje istoty spotykane przez głównych bohaterów. Cała zasługa tkwi oczywiście w narracji, która jest prowadzona naturalnie, swobodnie. Warsztat autorki jest idealny, Julianna Baggott dba o szczegóły, każdy detal wyraźnie dopracowała.

Fabuła jest przemyślana, nie miałam wrażenia, że pisarka powiedziała sobie pewnego dnia: „Ach, napiszę jakąś antyutopię, przecież to teraz takie modne!”. Mimo, że wątek apokalipsy był już wiele razy do znudzenia powtarzany, to akurat ta powieść ma w sobie „to coś”.

Z każdej strony wypływały emocje i nie mogłam odłożyć tej książki na półkę, bo cały czas coś się działo. Nie tylko akcja, ale również bohaterowie zdobyli moje serce. „Nowa Ziemia” ukazuje ludzi z wadami i z zaletami, więc nie ma czarno-białych charakterów.

Na szczególną uwagę zasługuje, według mnie, Pressia, która jest bohaterką z krwi i kości. Gdy przeczytałam jak ona wygląda, pomyślałam, że tego jeszcze nie było. Byłam zaskoczona, że główna bohaterka nie jest śliczna i nie ma cech postaci znanych z innych książek dla młodzieży. Już sama Pressia jest nowością, co przemawia na korzyść dzieła i całej serii.

Najbardziej zaskakujący jest fakt, że na okładce nie ma haseł porównujących do znanych i lubianych „Igrzysk Śmierci”. To jest bardzo rzadkie zjawisko, gdyż teraz wszystko promuje się kosztem trylogii autorstwa Suzanne Collins. Moim zdaniem powieść pióra Julianny Baggott jest na wysokim poziomie i myślę że, dorównuje „Igrzyskom…”.

W „Nowej Ziemi” mieszka dusza, która porywa w swoją mądrą, pełną przygód historię. Pierwszy tom to dopiero początek świetnie zapowiadającej się trylogii „Świat po wybuchu”. Kontynuacja pewnie również będzie czytelniczą ucztą dla fanów świetnie napisanych powieści i antyutopii. Książka zasłużenie otrzymuje ode mnie 10/10. Serdecznie polecam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ebony
Mól książkowy



Dołączył: 05 Sty 2012
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leszno

PostWysłany: Pon 20:24, 06 Sie 2012    Temat postu:

Muszę przyznać, że po tylu entuzjastycznych recenzjach jestem zawiedziona.
Książkę zaczęłam przedwczoraj, a dobrnęłam jedynie do jakiś 3/4 powieści. Czytanie jej strasznie mnie męczy, bezustannie sprawdzam ile stron zostało do końca rozdziału i co chwilę odkładam książkę na bok.
Mimo że autorka wykreowała jeden z najlepszych antyutopijnych światów z jakimi się spotkałam, nie mogę przez nią przebrnąć. Mam tylko nadzieję, że pod koniec się rozkręci.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ebony dnia Pon 20:25, 06 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kaniejka
Angel of books



Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 1775
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oświęcim

PostWysłany: Wto 19:38, 07 Sie 2012    Temat postu:

strasznie mi się książka ciągnęła
ptaki na plecach Bradwella wyobrażałam sobie w kolorze niebieskim mimo iż w książce napisane było że była czarno-szare(?)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kropecka
Nowicjusz



Dołączył: 31 Paź 2012
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:38, 31 Paź 2012    Temat postu:

Książkę wygrałam w konkursie i zabierałam się do niej z rezerwą, ale już po paru stronach wiedziałam, że koniecznie zdobędę następną część. Musiałam się zmuszać do przerw, żeby jej tak szybko nie przeczytać.
Podobał mi się podział na rozdziały oczami poszczególnych bohaterów. Ciekawie też jest przedstawiony owy świat po wybuchu.
Nie mogę się doczekać kontynuacji! Wiadomo już coś o niej?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nerezza
Ciekawski umysł



Dołączył: 19 Lip 2011
Posty: 1341
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Niemcy

PostWysłany: Czw 9:41, 01 Lis 2012    Temat postu:

Tylko o premierze w Ameryce. Smile A o polskiej, jak na razie nie słyszałam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kropecka
Nowicjusz



Dołączył: 31 Paź 2012
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:12, 01 Lis 2012    Temat postu:

Jajko zniosę do czasu polskiej premiery Very Happy

A właśnie, więc kiedy premiera w USA?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kropecka dnia Czw 12:13, 01 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nerezza
Ciekawski umysł



Dołączył: 19 Lip 2011
Posty: 1341
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Niemcy

PostWysłany: Czw 15:36, 01 Lis 2012    Temat postu:

19 lutego 2013 r. jak znalazłam na Goodreads. ;3

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kropecka
Nowicjusz



Dołączył: 31 Paź 2012
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:52, 01 Lis 2012    Temat postu:

O matko jedyna! Toż to strasznie dużo czasu jeszcze! Ale może nie będzie napisana na "odwal się" Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Megajra
Mól książkowy



Dołączył: 28 Cze 2012
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:11, 16 Gru 2012    Temat postu:

Jeden wybuch może zniszczyć wszystko. Ziemia odczuła już to wielokrotnie na sobie. Była świadkiem, skutków zrzucenia tylko jednej bomby atomowej na japońskie miasto, które liczyło sobie ok. 275 tys. mieszkańców. Tak, mam na myśli Hiroszimę. Odczuła straty, jakie ona poniosła. I pomyśleć, że tę jedną czterotonową bombę skonstruowali ludzie. Od razu przypomina mi się „Intruz” ze swoim przesłaniem, że ludzie wykończą sami siebie. To jest przykład tej brutalnej i bolesnej prawdy.

Światło, jakby świeciły na Słońca i wybuch. To ostatni obraz, który ujrzała Pressia przed tym jak jej malutka rączka stopiła się z głową lalki, którą trzymała podczas eksplozji. Teraz jej ciało jej pełne blizn i oparzelin. Nie jest z tym sama. Każdy człowiek, który przeżył ma podobne „obrażenia”. Jej dziadek, który ma w gardle wiatraczek, chłopak z ptakami w plecach, ludzie stopieni ze sobą, jak np. mężczyzna, który nosi swojego brata na plecach, lub matki stopione z własnymi dziećmi, które już nigdy nie urosną. Są też tacy, którzy stopili się z ziemią, lub w ziemię, a także z budynkami czy zwierzętami. Ci ostatni mają więcej cech zwierzęcych niż ludzkich. Wszechogarniający pył sprawia, że ludzie powoli umierają. Brak już prawdziwych domostw, wszyscy mieszkają w pozostałościach budynków. Pieniądze już nie grają roli. Jedzenie zdobywa się na targu, dzięki wymianie, lub za drobne usługi. A pomyśleć, że tam, niedaleko znajduję się Kopuła, w której życie toczy się zupełnie inaczej…

Kopuła. Życie w niej jest o wiele łatwiejsze, ale czy na pewno? Bo czy można tak o miejscu, w którym ludzie są podporządkowani władzy, nie mogą z własnej woli się wydostać poza nią, a cała historia Wybuchu jest zatajona lub zakłamana? Gdzie mówi się, że ludzie, mieszkający poza nią, jeśli oczywiście przeżyli są obłąkani i rządzy krwi? Wszystko jest kontrolowane. Mężczyźni przechodzą kodowanie, po którym stają się szybsi i silniejsi. Kobiety są selekcjonowane. Te, które nie będą mogły wydać potomstwa na świat zostaną także poddane kodowaniu mózgu. Siedemnastoletni Patridge jest pierwszą osobą, która z własnej woli wydostała się na zewnątrz Kopuły. Jednak nie jest w żaden sposób przygotowany na to, co zobaczy w tym świecie. O tym nie mówi się na lekcjach w Akademii, do której uczęszczał. Byłoby do wbrew panujących tam zasad. Siedemnastolatek musi odnaleźć swoją matkę. Matkę, która przez te wszystkie lata była dla niego martwa. Siedemnastolatek posiada jednak pewne dowody potwierdzające to, że jego matka jednak może żyć. Ma też nadzieję.

Czy matka Patridge’a naprawdę żyje? Czy ją odnajdzie? Jak dojdzie do spotkania Presii i Patridge’a? Czy złowrogie OPR dopadnie Pressie po jej szesnastych urodzinach? Czy jej dziadek to wszystko wytrzyma? Co z ludźmi, których kiedyś tych dwoje kochało? Czy byli tym, za kogo się podawali? Czy mogą mieć jeszcze nadzieję na lepsze jutro?

Z autorką spotkałam się po raz pierwszy. Jej publikacje mam w planach, jednak jeszcze z żadną z nich się nie zapoznałam. Jeśli nie mówi wam nic Julianna Baggott, to może mówią wam coś jej pseudonimy Bridget Asher lub N.E. Bode? Tak, to ta sama osoba. Opublikowała już siedemnaście książek dla dzieci, dorosłych jak i zbiorów poezji. Jest także profesorem na Wydziale Pisania Kreatywnego Uniwersytetu Stanowego Florydy i założycielką organizacji non profit Kids In Need – Books In Deed.

Narracja trzecioosobowa to według mnie najlepszy wybór. Nawet sobie nie wyobrażam jakby to wszystko wyglądało z narracji pierwszoosobowej. Choć w pewnym sensie mogłoby być równie ciekawie, jednak dla mnie byłoby to za dużo, mając na uwadze fakt, że rozdziały prowadzone są z perspektywy kilku, różnych bohaterów, głównie jednak jest do Pressia i Patridge.

Strach, bród, ból, cierpienie, brutalność emanują z tej książki. Czasami wręcz odpychałam sytuacje, które podsuwała mi wyobraźnia. Nie chciałam ich widzieć. Nie chciałam, aby przed oczyma pozostawał obraz strasznych, krwiożerczych stworzeń, którymi stali się ludzie po wybuchu. Nie mogłam uwierzyć w to, że do tak strasznych okropności może posunąć się człowiek. Cały plan dopięty na ostatni guzik przez Willuksa, sprawia, że można się bać jego bezwzględności nawet wobec najbliższych mu osób. Nie mogłam znieść tego jak się zachował, jak mógł to wszystko zrobić bez najmniejszych skrupułów. Muszę jednak przyznać, że pomimo wielu wad w pewien sposób polubiłam El Capitana. Ci, którzy nie przeczytali książki, a będą ją może czytać w niedalekiej przyszłości, mogą się zdziwić, jak mogłam polubić czarny charakter w dokładnym tego słowa znaczeniu, ale później może zauważycie, dlaczego obdarzyłam go takim uczuciem, a nie innym. Co do innych bohaterów, moje odczucia są raczej pozytywne, ale jest to za mało, aby powiedzieć, że są moimi ulubionymi postaciami. Może moje nastawienie do nich zmieni się w kolejnych częściach, jak na razie pozostają one pozytywne i nic więcej.

„Nowa Ziemia. Świat po wybuchu” to pierwsza część trylogii „Świat po wybuchu” autorstwa Julianny Baggott, która nie jeden raz mnie zaskoczyła. Poruszyła moją wyobraźnię i serce. Już dawno nie zaszkliły mi się oczy przy powieści. Nie wiem. Może to za sprawą piosenki, którą miałam cały czas w głowie, podczas czytania. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy, bo tak naprawdę nie wiem, czego mogę się jeszcze spodziewać. Na jaki pomysł wpadła autorka pisząc kontynuacje. W Ameryce premiera kolejnego tomu, pt. „Fuse” zapowiadana jest na luty 2013. Ciekawostką jest również to, że prawa do zekranizowania tej książki zakupił producent „Zmierzchu”, wytwórnia Fox 2000. Muszę przyznać, że jestem bardzo ciekawa tego filmu, jak i obsady. Choć z drugiej strony boję się, że nie podołają tak trudnemu zadaniu. Z jednej strony chciałabym go obejrzeć, a z drugiej boję się tych wszystkich okropności, którymi mogą mnie zaskoczyć na ekranie, jeśli ekranizacja naprawdę im się uda. Wiem jedno. Zapewne moja ciekawość wygra i z pewnością pójdę na ten film do kina.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Silje
Wyjadacz kartek



Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 4795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Sob 18:23, 29 Gru 2012    Temat postu:

„Nowa Ziemia” to kolejna młodzieżowa „antyutopia”, których obecnie wiele. Według mnie dobra, ale nie wybitna, a już na pewno nie wyjątkowa. Świetnie napisana, ale niepozbawiona wad, niedociągnięć i rażących nieścisłości. Ponieważ lubię sobie zacząć od mankamentów, tak będzie i teraz. Smile

Przede wszystkim najnowszy twór Julianny Baggott to nie antyutopia. Dobra powieść futurystyczna to taka, podczas czytania której nagle z przestrachem (a nawet paniką) stwierdzam, że właśnie tak może wyglądać świat za kilka(set) lat. Przedstawiona w „Nowej Ziemi” wizja przyszłości jest zbyt fantastyczna, aby można ją było uznać za przynajmniej odrobinę prawdopodobną i realną do spełnienia, a tym samym nie wywiera na mnie takiego wrażenia. Zacznijmy od samego początku – stopienia ludzi z przedmiotami. Nie przeczę – świetny pomysł, bardzo obrazowy, a nawet symboliczny, pobudzający wyobraźnię, ale... totalnie nieprawdopodobny. Przecież każdy wie, że ludzki organizm w naturalny sposób stara się pozbyć ze swojej struktury ciał obcych. Każdy kto kiedykolwiek przewrócił się na żwirze, lub wbił sobie pod paznokieć ostry fragment rośliny, czy (przykład z książki!) odłamku szkła, doskonale wie jak przebiega ten nieprzyjemny proces. Nawet „naukowe” tłumaczenie całej sprawy powikłaniami nuklearnymi kompletnie mnie nie przekonały.
To jednak można by po prostu nazwać fantastyczną wizją autorki. Gorsze są komplikacje związane ze stopieniami – te już nie tylko do mnie nie przemawiają, te uważam wręcz za głupie. Bo być stopionym z plastikiem to jedno, ale fakt, że nie można go usunąć, to już zupełnie inna sprawa. Piłowanie plastiku powoduje krwawienie (sic!), śmierć przyczepionego żywego organizmu powoduje też śmierć drugiej osoby... I najgorsze: deformacje ciał nie dotyczą jedynie ludzi, którzy przeżyli wybuch, ale także kolejnych pokoleń. Niby dlaczego poparzone osoby rodzą też poparzone dzieci? Kompletnie bez sensu.
Zakładając nawet, że to wszystko możliwe (teoretycznie można wyobrazić sobie dziewczynkę z plastikową głową lalki w miejscu ręki), to niektóre deformacje są nieprawdopodobne nawet w kategoriach przyjętych przez autorkę. Czymś innym jest mieć deformację, a czym innym jest panowanie nad nią; człowiek z karabinem zamiast ręki (chyba wyłącznie siłą umysłu) potrafi strzelać. Nie przekonały mnie też zupełnie nowe anomalie genetyczno-cielesne, które powstały w wyniku wybuchu; ludzie stopieni z piaskiem stworzyli groźne Pyły – twór kompletnie nierealistyczny nawet w wyniku nuklearnego koktajlu.

Tak więc podsumowując: nie, tak nie będzie wyglądał świat w przyszłości. I choć „Nowa Ziemia” to ciekawa książka fantastyczna (a w zasadzie fantastyczno-naukowa), to nie zapewniła mi tego, co lubię w antyutopiach najbardziej – błąkającej się gdzieś po mojej głowie nikłej iskierki zwątpienia, która szepcze mi na ucho „a co by było, gdyby...”

Kolejną ogromną wadą powieści jest niedopracowanie wizji świata przedstawionego. Przede wszystkim otrzymujemy jedynie szczątkowe informacje na temat tego jak wygląda obecnie świat. Jest kopuła i... jedno jedyne miasto koło niej. A co z resztą? Bardzo brakowało mi większej ilości informacji.
Nieprzemyślana jest też struktura czasu akcji. Świat przed wybuchem to świat nam współczesny (filmy 3D, Disneyland, samochody), od wybuchu natomiast minęło około dziesięciu lat. Dekada to naprawdę niedużo! W tym czasie może zdarzyć się katastrofa ekologiczna, ale pewne zmiany (przede wszystkim kulturowe!) nie mają prawa się wydarzyć. No i jak tu teraz logicznie wytłumaczyć fakt, że Partridge, który niemal połowę swojego życia spędził w „starym świecie” nagle, po dziesięciu latach nie wie jak się przywitać, ponieważ w „jego społeczeństwie” wszystko wygląda inaczej? Tego typu zmian cywilizacyjnych można by się spodziewać po stu latach życia w odosobnieniu, ale na pewno nie tak szybko.
Z drugiej natomiast strony nie rozumiem jak to możliwe, że grono znakomitych naukowców żyjących w Kopule (którzy swoje tytuły naukowe osiągnęli jeszcze przed wybuchem), nagle, dziesięć lat później może nie wiedzieć jak powstaje wiatr... Partridge wyjaśnia: „W gruncie rzeczy nikt w Kopule nie potrafi wyjaśnić powstawania wiatru. (...) Właśnie tego rodzaju kwestii oni nie potrafią ogarnąć.” Jak to możliwe, że naukowcy, którzy w tak krótkim czasie zastąpili jedzenie tabletkami i stworzyli Kopułę mogli zapomnieć o podstawowych prawach fizyki?

Gdybym jednak po pierwsze – nie czepiała się szczegółów, a po drugie – nie nastawiła się na przerażającą wizję świata przyszłości, to do czynienia miałabym z całkiem przyjemną, trzymającą w napięciu i znakomicie napisaną powieścią science-fiction. Julianna Baggott to nie kolejna debiutująca autorka, która nieudolnie stara się napisać cokolwiek. Ma duże doświadczenie, a przez to świetny warsztat. W swojej powieści stworzyła świat ciekawy, pomysłowy i opisała go bardzo plastycznie. Zadbała nie tylko o główny schemat fabularny, ale też o zaplecze polityczne, naukowe, a nawet historyczne. Wizja nowego porządku jest oryginalna i (w swojej wewnętrznej strukturze, niestety z pominięciem świata zewnętrznego) dosyć mocno skomplikowana, a przez to ciekawa. W czasie czytania dowiadujemy się coraz to nowych rzeczy; niektóre z nich są oczywiste i przewidywalne (a przez to niedomyślność bohaterów irytuje), inne zaskakują, wprowadzają drugie dno i zapowiadają obiecującą kontynuację.
Cieszę się też, że w tym brutalnym świecie nie stroniono od brutalnych czynów. Autorka nie bała się opisywać śmierci, przemocy. Przetwarzane na bieżąco w obrazy naturalistyczne opisy niektórych deformacji na długo zakorzeniły się w mojej wyobraźni.
Podobało mi się też, że pokazane zostały dwa całkowicie odmienne światy. Zdewastowany świat Presii i sterylną, pełną nowoczesnych rozwiązań naukowych Kopułę Partridge’a. Dzięki zmiennej narracji poznajemy różne modele życia w świecie po wybuchu i różne postrzeganie nowej rzeczywistości. Mnie świat Kopuły wydał się znacznie ciekawszy i chciałabym, aby w kolejnych tomach to ona była głównym miejscem akcji.

„Nową Ziemię” polecam. Powieść wybija się na tle coraz bardziej schematycznych młodzieżowych powieści futurystycznych; z pewnością stoi na szczeblu odrobinę wyższym niż większość wciąż powielanych, jednowątkowych, marnych kopii „Igrzysk śmierci”. Jedyna wada to ta, o której już pisałam – nie odczułam przerażenia i grozy, na które liczyłam. Ale być może oczekiwałam po prostu zbyt wiele.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuz@
Złodziejka książek



Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 33075
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polanica | Wrocław

PostWysłany: Sob 18:53, 29 Gru 2012    Temat postu:

Hmm...te przedmioty scalone z ciałem ludzkim jakoś mnie nie przekonują Razz Tzn. jednym z głównych problemów, które starają sie rozwiazać na moich studiach to, jak zrobić coś żeby nasz organizm akceptował implanty, sztuczne narządy...a tu się okazuje, że trzeba tylko jakiegoś wybuchu xD? I po co ja się tyle uczę Laughing

A tak serio to nie wiem czy przeczytam, ostatnio opis malo której ksiązki sprawia, że mam ochotę powiedziec 'Wow, chcę to przeczytać', i po Twojej recencji, Silje, nadal nie wiem czy odrzucić tę książkę, czy nie Wink

I w ogóle to się na Tobie zawiodłam, gdzie oczekiwany przeze mnie akapit Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MUlka
Zaczytana



Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 3292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: DJA

PostWysłany: Sob 19:40, 29 Gru 2012    Temat postu:

Silje, bardzo ciekawe to co piszesz Wink Juz nie pamietam tak dokładnie książki, ale te 10 lat było od wybuchu tak? Nie było napisane kiedy powstała kopuła? Bo kto wie czy nie wcześniej. Mnie właśnie w książce denerwował ten brak wyjaśnień - chociaż podstaw. Wybuch i ciul, resztę odpowiedz sobie sam, wiem pewnie będzie więcej dalej, ale nie koniecznie muszę ciąg dalszy przeczytać.

I rozumiem, ze takie naukowe podejście do tych scaleń może irytować tych co znają się na temacie, ale mi akurat się to podobało, zwłaszcza ten kolo z bratem na plecach i to co tamten chciał zrobić - to było mocne !


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Silje
Wyjadacz kartek



Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 4795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Nie 1:44, 30 Gru 2012    Temat postu:

Ja tam się kompletnie nie znam na temacie, ale jak może krwawić plastik? Razz Albo dlaczego niby nie można usunąć wbitych w skórę odłamków szkła?

Od wybuchu minęło około 10 lat (Pressia i Partridge mieli 6/8 lat, a teraz 16/18 ). Kopuła mogła powstać szybciej, ale po pierwsze: Partridge opowiadał, że do wybuchu doszło jak byli na wycieczce w kopule, a dużo ludzi zdążyło do niej wejść w ostatniej chwili, więc to nie było tak, że oni już tak sobie mieszkali wcześniej. A po drugie (teraz mi przyszło do głowy): przecież tą kopułę musieli długo budować i co? Ludzie nie dziwili się po co taka budowla? Bo przecież wybuch był dla wszystkich dużym zaskoczeniem. I w ogóle w takim razie ta cała dyskusja czy ktoś planował wybuch czy nie, jest bez sensu. To chyba oczywiste, skoro ktoś wybudował tą kopułę...

Wybacz Zu..., ale myślę, że temat został już wyczerpany. Razz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Silje dnia Nie 1:46, 30 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anusiaa
Uskrzydlona książkami



Dołączył: 26 Kwi 2011
Posty: 812
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Pią 16:12, 18 Sty 2013    Temat postu:

Książka jest bardzo obszerna i przyznam, że trochę mi się dłużyła. Jednak mimo, że nie jest to moja ulubiona tematyka, "Nowa Ziemia..." podobała mi się.
Więc, ogólnie to fajny i ciekawy pomysł miała autorka i dobrze go rozwinęła. W książce były zwroty akcji jakich się nie spodziewałam i można było się wciągnąć. Bohaterów polubiłam, nawet wszystkich co mi się często nie zdarza Wink. Główna bohaterka była zaradna i odważna, co na pewno jest plusem. Tak jak wspominałam na początku jedynym minusem, przynajmniej moim zdaniem, jest obszerność książki. Ogólnie polecam tę lekturę czy ktoś jest fanem takiej tematyki czy nie. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Młoda90
Ciekawski umysł



Dołączył: 23 Cze 2011
Posty: 1298
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice: Oświęcim/Kraków

PostWysłany: Śro 19:10, 12 Cze 2013    Temat postu:

Tak odkładałam ciągle „Nową Ziemi” na koniec ale w końcu wzięłam się za lekturę. Z początku książkę jakoś ciężko mi się czytało, ale potem już wczytałam się w historię i naprawdę z ciekawością czytałam co będzie dalej.
Autorka stworzyła bardzo realistyczną wizję świata po wybuchu, ludzi którzy ucierpieli w wyniku tej katastrofy (autorka naprawdę wpadła na świetny pomysł połączenia ludzi z tak różnymi rzeczami) i żyją pośród gruzów miasta i tych, którzy schronili się bezpiecznie w Kopule. Podobało mi się to, że autorka nie skupiła się nie tylko na głównych bohaterach Pressi i Patridge'u, ale także na innych osobach dzięki czemu był wgląd w inne wydarzenia. Spodobała mi się bajka o Łabędzicy, którą matka opowiadała Patridge'owi, jak dla mnie była ona bardzo piękna i aż szkoda, że wszystko zakończyło się jak się zakończyło, naprawdę liczyłam na inne zakończenie tej historii. Każdego z poznanych bohaterów polubiłam i jestem ciekawa jak potoczą się ich dalsze losy.
„Nowa ziemia” mi się podobała, jest taka inna od tych książek, które czytałam, tak prawdziwa. Widziałam, że w bibliotece jest już drugi tom więc gdy tylko będzie dostępny na pewno zapoznam się z kontynuacją Świata po wybuchu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Antyutopie, dystopie / Świat po wybuchu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island