Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Wariant - Wells Robison
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Antyutopie, dystopie / Wariant
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Isztar
Poczytująca



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jarocin

PostWysłany: Wto 22:53, 31 Sty 2012    Temat postu:

"Sam wybierasz, czy chcesz stać przed czy za lufą”

Każdy z nas uczęszcza, bądź też uczęszczał do jakiejś szkoły. Wiemy, na czym to polega: wstajesz rano, jesz szybkie śniadanie i biegiem do szkoły, potem siedzisz, nawet po 8 – 9 godzin, w niewygodnych ławkach i próbujesz zrozumieć, co nauczyciel do Ciebie mówi. Na tym właśnie polega szkoła - trzeba się uczyć, aby w życiu do czegoś dojść. A jak wyglądałaby taka placówka bez nauczycieli, czy jakichkolwiek osób dorosłych? Czy sami uczniowie zaprowadziliby potrzebną dyscyplinę? Czy może na każdym kroku panowałby chaos?

Szesnastoletni Benson myślał, że stypendium w Akademii Maxfield będzie przepustką do lepszego świata. Mylił się. Został uwięziony w szkole otoczonej drutem kolczastym. W szkole, w której kamery śledzą każdy ruch. W której nie ma dorosłych. W której uczniowie podzielili się na trzy grupy, po to żeby przetrwać. Jeśli nie jesteś w żadnej z nich to nie ma ciebie. Jeśli złamiesz regulamin, znikasz …

Autorem tej niebywałej historii jest Robison Wells, który swoją przygodę z pisarstwem zaczął już w liceum. Do tej pory wydano jego trzy powieści, jednak to Wariant przyniósł mu sławę i rozgłos.

Bohaterami tej powieści jest grupa nastolatków odizolowana od społeczeństwa. Głównym bohaterem jest szesnastoletni Benson. Chłopak, który nie miał szczęśliwego życia, mieszkający do tej pory tylko wśród rodzin zastępczych, nie mający przyjaciół. Ba! nie mający nikogo bliskiego. Postanowił, że zmieni swoje życie – tak trafia do Akademii Maxfield. Wydawałoby się, że od tej chwili nic złego już mu się nie przytrafi, ale z każdym dniem jest coraz gorzej. Najpierw okazuje się, że nie ma nauczycieli, a ze szkoły nie można ot tak sobie wyjść… Chłopak początkowo skołowany nową sytuacją i zagubiony, wśród dziesiątek nowych twarzy, popełnia wiele błędów, które tylko przysparzają mu nowych wrogów. Z każdym kolejnym dniem czuje jeszcze większą motywację, aby wydostać się z tego dziwnego miejsca, a tymczasem zdobywa nowych przyjaciół: Masona, Becky, Jane. Czuje powiew pierwszej miłości. W tej absurdalnej sytuacji, w końcu wydaje mu się, że znalazł przyjaciół. Ale właśnie wtedy dzieje się coś nieoczekiwanego.

„Znasz to powiedzenie? - mowił dalej Mason – Lepiej kochać i utracić, niż nigdy nie zaznać miłości.”

Drogi Czytelniku, jeśli nie czytałeś Wariantu, koniecznie nadrób zaległości!
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cassin'89
Zaczytana



Dołączył: 25 Lip 2010
Posty: 3204
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zachód ;D

PostWysłany: Śro 17:35, 08 Lut 2012    Temat postu:

Dzisiaj dokończyłam "Wariant" i muszę przyznać, że jako fanka GONE czuję się jednak troszkę zawiedziona.
GONE może serią idealną nie jest i ja sama przyznaję, że dwie pierwsze części są zdecydowanie lepsze niż już te dalsze. Żadnej jednak z nich nie mogę odmówić niesamowitego, rzadko spotykanego poziomu napięcia. Są tam sceny napawające obrzydzeniem i z całą pewnością pochodzące z koszmarów, ale i tak doczytam GONE do końca - dla tej dawki napięcia.

Nie ma tego w "Wariancie". Można powiedzieć, że GONE i WARIANT posiadają wiele cech wspólnych. Są społeczności tworzne tylko przez młodzież, występuje podział na grupy, nie można opuścić obszaru gry, każdy musi pracować, a zasady jak przeżyć trzeba ustalić samemu. W obu przypadkach (w GONE nadal, a w "Wariancie" tylko przez tom 1) nie jest znany zamysł twórców tej nowej rzeczywistości. Powinien więc występować porównywalny poziom napięcia, ale go nie ma.

Coś o bohaterach. W GONE mamy bardzo silne osobowości - jednoznaczne cele. Jest drużyna Sam'a i Caine'a, a potem także ekipa ludzi. Tutaj też jest podział : Porządek - Spustoszenie - Wariant. Mimo iż konflikt przybiera najbardziej brutalne formy to nadal nie przypomina (pod względem wzbudzanego w czytelniku napięcia) nawet najmniejszych potyczek Sam - Caine - ( lub plus wielkie złe zielone w kopali Wink )
Benson doprowadzał mnie do skrajnej rozpaczy. Byłam za nim jak najbardziej na tak : nie ma sensu grać wg ich zasad, nie będę się przystosowywał, nawiać za wszelką cenę. Ale... SPOILER (na zajęciach) Jakie ta Jane ma ładne rude włosy... (na meczu paintball) ta Lily jest taka mała, a taka zaradna, chętnie bym ją uściskał... (by chwilę potem po odkryciu androida) Becky za nic Cię już nie zostawię ... takie niezdecydowanie było skrajnie denerwujące. Nie wiem, może męska publiczność lepiej to by odebrała. Wiem, że Benson jest SPOILERz wielu rodzin zastępczych i może mieć problem z określeniem emocji, ale bez przesady.
Promyk nadziei pojawił się kiedy SPOILER Benson zdaje sobie sprawę, że Jane jest androidem i to rodzi pełno innych pytać. Pojawia się zgaduj zgadula kto nim jeszcze może być i prawdę poznajemy dopiero pod koniec książki. Ośrodek do przystosowania androidów do życia w ludzkich społecznościach - w jakim celu ? Od jak dawna ? Od tego 1800 coś tam ? Mimo wszystko jednak nie poprawiło to jakości napięcia.
Nie wiem czy zdecyduję się na ciąg dalszy tej historii. Z całą pewnością przeczytam jednak do końca GONE, a i powtórzę sobie niektóre z części tej serii.

Jak dla mnie to 7,5 / 10 (a to pół to za ten najmroczniejszy sekret akademii)

Druga część to "Feedback" (przezabawna nazwa! Metodyka nauczania ang. prześladuje mnie wszędzie) i właśnie się pisze ;

Poza "GONE" i "Więźniem" (przez motyw windy i jednego nowego bohatera w tych społecznościach) miałam jeszcze ciągłe porównania do książki "Wśród notabli" (druga część "Wśród ukrytych" - a to przez model szkoły, działania uczeń kontra uczeń i SPOILER przez obecność w szkole kogoś, kto kabluje dla twórców. To tyle porównań.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cassin'89 dnia Śro 17:46, 08 Lut 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tombraiderka009
Zaczytana



Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 3336
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: WILDWOOD

PostWysłany: Czw 19:51, 23 Lut 2012    Temat postu:

Dziś skończyłam czytać i powiem, że "WARIANT'' przypominał mi o wiele bardziej ''Więźnia labiryntu''. Jedynie Oakland z Obibokiem byli podobni do Orca i Howarda z ''GONE''.

W Bensonie podobało mi się to, że on nigdy się nie poddawał i, że był cholernie wytrzymały i silny. To było coś, kiedy obrywał czymś mocnym i wstawał za każdym razem.
Lubiłam również grę w paintballa. Trzymała w napięciu cały czas i nigdy nie wiadomo było, co mogło się stać.
Na początku książki, kiedy Becky opowiadała o Akademii Maxfield Bensonowi, pomyślałam To jakiś absurd. Przecież to taka głupota, że ja nie mogę.
Lekcje prowadzone przez inną uczennicę - to było dziwne. Ja nie wiem, jak oni wszyscy mogli się w ogóle czegoś nauczyć Confused

Cassin'89 napisał:
SPOILER Benson zdaje sobie sprawę, że Jane jest androidem

Jak się o tym dowiedziałam to mnie po prostu zamurowało. Najgorsze było z tym uchem Razzspojler: Myślałam, że każdemu zacznie wyrywać uszy aby się dowiedzieć, czy są androidami Laughing

Książka - co najważniejsze - nie przynudza ani trochę. Ciekawa fabuła i bohaterowie. Wartka i niesamowita akcja, która przenosi cię, nawet nie wiedząc kiedy, do przerażającej i przedziwnej Akademii Maxfield oraz przetrwanie i siła, której najwięcej tam potrzeba po to, aby przeżyć.
Poznając głównego bohatera, siedemnastoletniego Bensona Fishera, wymyślającego różne pomysły, które mogą ocalić mu życie i jego (nie)przyjaciołom, dowiadujemy się o co chodzi w Akademii. I dlaczego zostali tam zamknięci.

Końcówka książki była zaskakująca i nieprzewidywalna. Wszystko o czym myślałam, że się stanie, zniknęło, gdy doczytałam do końca tej fantastycznej powieści.
Stawiam 9,5/10 i z ogromną ciekawością oraz zniecierpliwieniem oczekuję następnej części, która - jak mam nadzieję - będzie niedługo Wink

I jest okładka drugiej części książki naszego ukochanego "WARIANTU, która ukaże się w USA jesienią 2012 roku Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez tombraiderka009 dnia Czw 19:56, 08 Mar 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zaszumiał_wiatr
Zatracona w świecie książek



Dołączył: 07 Sie 2010
Posty: 3714
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Pon 17:51, 02 Kwi 2012    Temat postu:

Benson myślał, że szczęście wreszcie się do niego uśmiechnęło, gdy dostał się do prywatnej, ekskluzywnej szkoły, jaką była znajdująca się w Nowym Meksyku Akademia Maxfield. Jednak na miejscu wszystko okazało się inne - szkoła jest więzieniem, którego nikt nie może opuścić inaczej niż poprzez areszt, który jest równoznaczny ze śmiercią. Nie ma nauczycieli, istnieją cztery zasady, a szkołą rządzą trzy Gangi - Porządek, Pustoszyciele i Warianci. Żaden z uczniów nie zna odpowiedzi na pytanie, dlaczego zostali tam uwięzieni, ale Benson nie ma zamiaru zostać na tyle długo, żeby się dowiedzieć. Musi za wszelką cenę uciec, nawet jeśli będzie musiał złamać jedną z czterech, złotych zasad...

Największą zaletą "Wariantu" jest z pewnością nieprzewidywalność i niepewność, co spotkamy na następnej stronie. Moim zdaniem nie sposób przewidzieć, co czyha na bohaterów tuż za rogiem, jaki jest cel tego "doświadczenia", któremu są poddawani, kto jest wrogiem? Akademia Maxfield jest mroczna i brutalna, chociaż zachowuje pozory normalnej szkoły, co sprawia, że jest jeszcze bardziej przerażająca. Opuszczone korytarze, kamery na każdym kroku czy nocne areszty nieraz wywoływały u mnie dreszcze niepokoju, co sprawiało, że jeszcze bardziej chciałam się dowiedzieć, o co tu właściwie chodzi. Język jest przystępny, więc łatwo zanurzyć się w świat Bensona i wraz z nim próbować rozwikłać zagadkę Maxfield.

Niestety, książka jest trochę niedopracowana. Opisy zarówno osób, jak i miejsc, są bardzo skromne, co nie sprzyja głębszej analizie bohaterów czy świata przedstawionego, a szkoda. Chętnie dowiedziałabym się trochę więcej o przemyśleniach Bensona, jego uczuciowość została nieco spłycona, ale może właśnie taki był zabieg autora, żeby skupić się na akcji. Książka jest za krótka! Nie przepadam za takimi cienkimi powieściami, gdy zaczynamy się angażować, nagle się kończą. A zakończenie jest takie, że już zupełnie nie wiem, co myśleć.

"Wariant" co chwilę porównywałam z "Więźniem Labiryntu", naprawdę można się dopatrzeć wielu podobnych wzorów. O ile "Wariant" mogę nazwać książką dobrą, o tyle WL jest świetny - dopracowany, barwny, wciągający i wywołujący mnóstwo emocji. Książce pana Wellsa czegoś brakuje, jest zbyt pobieżna, akcja rozgrywa się zbyt szybko - zwłaszcza ta końcowa, w której łatwo się zgubić. Ale mimo to zapewniła mi kilka godzin rozrywki, od której trudno było się oderwać.

Co do bohaterów, to nie mam wielu wniosków. Byli tak skąpo opisani, że wiem jedynie o ich przynależności do gangu i imieniu Very Happy Benson jest dobrym narratorem, chociaż wyjątkowo chłodnym: było tak i tak; ale zdarzały mu się czasem chwile słabości. Reszcie bohaterów brakowało zwyczajnych, ludzkich reakcji, przecież to, co się wokół działo było koszmarne! Mam wrażenie, że pan Wells stworzyłby ciekawe postaci, gdyby zechciał rozwinąć ich indywidualizm. Liczę na to w drugiej części. Polubiłam Becky, była trochę bardziej niejednolitą bohaterką Wink

"Wariant" jest fascynującą pozycją, z którą warto się zapoznać - dreszcze i próby rozwikłania tajemnicy są gwarantowane. Pomysł jest ciekawy(chociaż nie taki oryginalny), wykonanie trochę gorsze. Na pewno sięgnę po kolejną część, mam nadzieję, że będzie lepiej Smile Zachęcam do przeczytania, ale raczej fanom podobnych gatunków, bo wydaje mi się, że książka nie każdemu może przypaść do gustu. W granicach 7,5/10.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zaszumiał_wiatr dnia Pon 17:55, 02 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Silje
Wyjadacz kartek



Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 4795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pią 19:26, 27 Lip 2012    Temat postu:

Kompletnie zirytowało mnie zdanie znalezione na okładce „Wariantu”:
Cytat:
„Gdyby Stephen King napisał Władcę much otrzymalibyśmy Gone”, tak nazwano bestsellerową serię Michaela Granta. To samo można powiedzieć o Wariancie.

Jak?! No jak można zawłaszczyć sobie rekomendację innej książki? Pomijam już zasady uczciwości, tu chodzi o pomysłowość. Czy tak trudno stworzyć nowy, nieznany wcześniej slogan?
Bardzo sceptycznie podchodzę do książek, które swój sukces budują na popularności innego dzieła. „Sceptycznie” to nawet złe określenie. Zwyczajnie mnie to wkurza. I kiedy widzę coś takiego (a najczęściej porównania te są kompletnie nietrafione i okazuje się, że reklamowane w ten sposób książki nie mają zbyt wiele do zaoferowania), to w mojej głowie włącza się jakaś wewnętrzna blokada, która każde mi odwrócić się na pięcie i odejść od czegoś, co zamiast zachęcić ciekawym opisem i udaną akcją promocyjną, żerować musi na innym tytule. Nad „Wariantem” się jednak zlitowałam. Nie dość, że recenzje były niezłe, to stwierdziłam, że czemu biedny ma cierpieć przez dziwne zwyczaje polskiego wydawcy? Tak więc stało się i „Wariant” był mój.

Zacznę od wad. Uczciwie dodam, że gdyby nie okładkowe porównanie do bardzo lubianej przeze mnie serii „Gone”, to o większości z nich w ogóle bym nie pisała, bo i po co? To dwie zupełnie odrębne powieści i do głowy nie przyszłoby mi stworzenie takiego akapitu w mojej recenzji. Rękawica jednak została rzucona, a ja ją podnoszę, wyzwanie przyjmuję i postaram się dowieść, że „Wariant” z „Gone” nie ma prawie nic wspólnego. Seria Michaela Granta jest lepsza, bez dwóch zdań – jego książki trzymają w napięciu od samego początku, wydają się być bardziej pomysłowe. Jakie są główne różnice? W „Gone” mieliśmy pokazaną całą przemianę społeczeństwa. Byliśmy świadkami momentu, w którym znikają dorośli; pojawiła się panika, bunt, a potem próba uporządkowania swojego nowego świata. Dużo czasu zajęło dzieciom stworzenie norm i instytucji. Tutaj wraz z bohaterem wchodzimy w istniejący już świat i zasady. Poza tym sytuacja jest dosyć klarowna. Dorośli nie zniknęli; wręcz przeciwnie. To oni rządzą Akademią; kontrolują, obserwują, wpływają na losy uczniów. W „Gone” sytuacja jest dużo bardziej tajemnicza; nie wiadomo co się stało i dlaczego. Dzieci zdane są tylko na siebie; same dokonują wyborów, nie są ograniczone żadnymi zasadami poza tymi, które same tworzą.
Tak więc ten tani, bardzo marny i pokrętny zabieg marketingowy Wydawnictwa stanowczo ganię i przechodzę do samej książki.

Benson ma już dość tułania się pomiędzy kolejnymi rodzinami zastępczymi. Składa podanie do Akademii Maxfield, gdzie ma nadzieję wreszcie się ustatkować, zawrzeć nowe przyjaźnie. Okazuje się jednak, że nie trafia do zwykłej szkoły. Kiedy tylko zatrzaskują się za nim drzwi okazuje się, że został uwięziony; nie może wyjść, przestrzegać musi ustalonych zasad, wykonywać przydzielone mu prace, a jego ruchy śledzone są przez znajdujące się wszędzie kamery. Na dodatek w szkole nie ma żadnych dorosłych – wszystkim zajmują się uczniowie.

Powiem szczerze, że na początku nie byłam zachwycona „Wariantem”. Książka nie trzyma w napięciu od pierwszej strony. Byłam ciekawa dalszego rozwoju wypadków, chciałam poznać zakończenie, ale nie towarzyszyły temu większe emocje, o jakimkolwiek zdenerwowaniu przejawiającym się spoconymi dłońmi nie wspominając. W powieściach tego typu („tego typu”, czyli mówiąc najogólniej historiach dziwnych, tajemniczych, w których nie wiadomo o co chodzi) bardzo ważnym aspektem świata przedstawionego jest to, że bohaterowie postawieni zostają w sytuacjach naprawdę ekstremalnych; trudnych, niezrozumiałych, pozornie bez wyjścia. Doświadczają nieszczęść; opisy nie szczędzą brutalnych czynów, bohaterom towarzyszy przemoc, choroby, a nawet śmierć. Przy „Gone”, czy przy „Więźniu labiryntu” całym sercem współczułam bohaterom. „Cóż to za straszny los” myślałam rwąc sobie włosy z głowy. Akademia Maxfield naprawdę nie jest zła. Były imprezy, pyszne jedzenie, paintball i zakupy. I chociaż z czasem coraz bardziej ujawniała się „ciemna strona” szkoły, wspominano też jakieś zamierzchłe tragedie, to ciągle nie dostrzegałam tego wielkiego nieszczęścia, którego doświadczał Benson. Wystarczyło przestrzegać zasad, sumiennie wykonywać swoje obowiązki, a potem cieszyć się przywilejami (oj zdecydowanie byłabym w Porządku). Brakowało mi tu przemocy, sytuacji w których „czułabym” ból, takich, które wywoływałyby u mnie dreszcze, a może nawet łzy. Tu największymi obrażeniami, jakich mogli doświadczyć uczniowie były zadrapania i siniaki nabyte podczas turnieju paintballa. Brakowało mi też trzymającej w napięciu akcji. Brak prawdziwych zagrożeń sprawiał, że nie było się czego bać. Autor próbował stworzyć jakąś namiastkę opisów wydarzeń trzymających w napięciu. Na tapetę wziął sobie to nieszczęsne strzelanie farbą. Turnieje opisane są aż trzy razy i za każdym razem nudziłam się tak samo mocno. Bo niby jest groźnie (Benson się skrada, może zostać postrzelony, w każdej chwili ktoś może wyskoczyć zza drzewa i zrobić „bu!”), ale przecież wiadomo, że nic mu się nie stanie, a najgorsze, co go czeka, to pobrudzenie nowych spodni. O ile bardziej emocjonująca była analogiczna scena opisana w „Igrzyskach śmierci”. Tyle, że tam skradająca się po lesie Katniss mogła w każdej chwili zginąć. A to robi różnicę. Byłam więc nieco rozczarowana tego typu obrotem spraw.

Wszystko to jednak się zmieniło. I kto „Wariant” czytał, ten wie w którym momencie zmiana ta nastąpiła. No i potem się zaczęło. Drugą połowę książki przeczytałam jednym tchem; głodna, niewyspana, z kotem miałczącym i błagającym o kolację. Pojawiły się nowe zaskoczenia, niesamowite zwroty akcji – wszystko nabrało zupełnie innego charakteru. Ręce trzęsły mi się ze zdenerwowania, każdy szmer sprawiał, że podskakiwałam, nie miałam pojęcia czego się spodziewać.

To właśnie największa zaleta „Wariantu” – nie dość, że zaskakuje, to na dodatek zaskakujące jest już samo to zaskoczenie (na początku nie zapowiada się na jakieś wielkie rewolucje), dzięki czemu poziom konsternacji, szoku i niedowierzania wzrasta u czytelnika do granic możliwości. Nie miałam pojęcia, że fabuła pójdzie w tym właśnie kierunku i za to mistrzowskie zrobienie mnie w konia z całego serca gratuluję autorowi. Właśnie takie emocje cenię sobie w książkach najbardziej.

Końcówka również wbija w fotel. Nie przepadam za otwartymi zakończeniami, zwłaszcza takimi, które kończą się w pół zdania, ale trzeba przyznać, że to zakończenie pobudza do myślenia i zachęca do tworzenia własnych teorii. Od tygodnia próbuję rozgryźć o co w nim właściwie chodzi i ciągle nie mam pewności.

Spodobali mi się bohaterowie. Świetnie zbudowani, wielowymiarowi, z całkiem przyzwoitym zapleczem psychologicznym. Podobało mi się to, jak wcielili się w swoje role. Zachwycona jestem przemianą Bensona. Z buntowniczego chłoptasia, w świadomego i uważnego obserwatora. Sytuacja, w której się znalazł, fakt, że nie mógł nikomu zaufać, niepewność, podejrzenia; to wszystko wzbogacało opowiedzianą historię i budowało dodatkowe napięcie.

Polecam „Wariant”. Myślę, że pomimo usilnych prób wydawcy, nie stanie on na podium koło dzieł już niemal sztandarowych, ale i tak wart jest poświęcenia mu uwagi. Szkoda, że książka nie zachwyca od początku, chociaż może gdyby zachwycała, to rozwinięcie akcji nie robiłoby aż takiego wrażenia. Czytanie wywołuje prawdziwą euforię, kołatanie serca i wielką radość. Tom drugi (i ponoć ostatni!) jest jedną z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie premier, mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JaneBox
Mól książkowy



Dołączył: 29 Lip 2012
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:27, 30 Lip 2012    Temat postu:

Akademia Maxfield oferuje trzy grupy: Porządek, Spustoszenie i Wariant. Co wybierzesz? Z grupą masz większe szanse na przeżycie, ale nadal możesz ufać tylko sobie…

Benson myślał, że jego życie zmieni się na lepsze, gdy wstąpi do elitarnej szkoły. Niestety siedemnastolatek szybko się przekona, że nic nie jest za darmo. W Akademii Maxfield wszystko jest inne. Każdy ruch jest śledzony przez kamery, teren otoczony jest murem i ogrodzeniem, nie ma nauczycieli, a to jeszcze nie koniec. Szkoła ma swój regulamin, a jeśli go złamiesz znikasz… Nowo przybyły Benson chce uciec z tego nienormalnego miejsca, jednak zauważa, że tylko jemu tak naprawdę zależy na ucieczce. Inni zachowują się co najmniej dziwnie, akceptują rządy starego budynku i niektórzy nawet pilnują by nikt nie uciekł. Utworzyła się uporządkowana społeczność, która założyła trzy grupy. Benson dołącza do jednaj z nich, lecz wie, że nie może zostać tu na długo, bo odkrywa mroczną tajemnicę Akademii Maxfield, która zmienia wszystko.

Ostatnio mam szczęście (czy też nieszczęście) czytać książki porównywane do „GONE”, czy do niesławnych „Igrzysk śmierci”. Niektóre z tych reklamowanych pozycji to niemal spotkanie z samą Ciemnością, lecz zdarzają się perełki, prawdziwe nagrody z Głogowych Igrzysk. Są również całkowicie przeciętne twory, które można przeczytać dla zabicia czasu i właśnie „Wariant” należy do tej kategorii.

Moje uczucia do tej powieści przypominają mi zdanie Bensona o upiornej szkole. Nastolatek od początku uważał, że system, jakim rządzi się akademia jest okrutny, lecz był taki moment, gdy nastolatek zaczął się zastanawiać nad tym, czy to miejsce jest takie złe? Odczucia chłopca się mieszały, chwilami nie mógł zaszufladkować nowego domu. „Wariant” również trudno ocenić, choć nie jest to misja niemożliwa, ale o tym później.

Robinson Wells stworzył thriller psychologiczny i zmusił do myślenia. Pisarz opisał wady i zalety pobytu Akademii Maxfield, co moim zdaniem było najlepszym elementem w książce. Widać tę wewnętrzną walkę bohaterów. Nietrudno zrozumieć zdanie wielu postaci, pytanie: do czego wrócić?, cały czas wisi w powietrzu. Sytuacja uczniów nie jest łatwa, a autor sprytnie rozegrał wybór kandydatów do szkoły.

Konstrukcja bohaterów bardzo mi się podobała, bo była życiowa i ukazywała rozterki postaci. Akcja to już inna bajka, ponieważ przez większą część książki niemal nic się nie działo, wiele scen było powtarzanych. „Wariant” nie był zbyt zaskakujący, a przebieg wydarzeń pozostawiał wiele do życzenia. Owszem, były nieoczekiwane zwroty akcji, jednak nie czułam tego niepokoju o dalsze losy Bensona, korytarze akademii wywoływały obojętność. Klimat szkoły bez nauczycieli był taki, jak uczniowie, którzy złamali regulamin- zniknął bez śladu.

„Wariant” z jednej strony był ciekawy i oryginalny, a z drugiej nużący i nieco schematyczny. Fani „GONE” mogą czuć się lekko zawiedzeni, ale niewykluczone, że powieść przypadnie im do gustu. Osobiście, dzieło Michaela Granta uważam za lepsze. Nie będę już jednak dłużej mieszać w głowach. Książkę oceniam na 8/10 w nadziei, że kontynuacja będzie świetną przygodą, gdyż „Wariant” ma obiecujący koniec, który nadrabia drobne usterki w fabule.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shetani
Zaczytana



Dołączył: 20 Lut 2010
Posty: 3210
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Atlantis

PostWysłany: Nie 15:06, 05 Sie 2012    Temat postu:

Ponoć, gdy nie możemy kogoś pokonać, to najlepiej się po prostu do niego przyłączyć. Zaakceptować to, co jest nam dane, przyjąć to do wiadomości i żyć dalej. W końcu mamy wybór – albo będziemy żyć spokojnie, mając to, co nam potrzebne do życia, albo przegramy i zostaniemy z niczym. Ale z drugiej strony.. bez ryzyka nie ma zabawy, prawda? A poddawanie się obowiązującym normom bywa po prostu nudne!

Benson spędził życie wędrując od jednej rodziny zastępczej do drugiej. W końcu otrzymał stypendium w Akadamii Maxfield i myślał, że to jego szansa. Szansa na nowe, lepsze życie. Przykra sprawa, ale Benson się mylił i to bardzo. Bo Akademia Maxfield nie jest normalną szkołą. Nie ma tutaj dorosłych, żadnych nauczycieli – uczniowie sami prowadzą lekcje, sami biorą udział w zajęciach, wszystko robią sami. Na pierwszy rzut oka brzmi cudownie, prawda? No to teraz ta gorsza strona – wszędzie są kamery, które śledzą każdy ich ruch, wszędzie są mikrofony, które słyszą każdą ich wypowiedź, a sami uczniowie są podzieleni na trzy grupy i na którąś trzeba się zdecydować – Porządek, Spustoszenie albo Wariant.

Czytałam już trochę książek o tym jak to nowy uczeń czy uczennica trafia do nowej szkoły pełnej surowych zasad i nie może się w niej odnaleźć. Jednak muszę przyznać, że „Wariant” Robisona Wells’a jest zupełnie inną książką, mimo że porusza taką samą tematykę. Po pierwsze – już od pierwszych stron coś się dzieje i tak jest już do końca książki. Ciągle jest jakaś akcja, wszystko dzieje się dość szybko, a dodatkowo stopniowo rośnie napięcie. Tak naprawdę nie wiemy, czego możemy się spodziewać. Nie mamy pewności co się wydarzy, gdy przewrócimy kartkę i zaczniemy czytać kolejną stronę. W tej książce wszystko jest możliwe, wszystko jest zagadką i tajemnicą.

Język bardziej skierowany do młodzieży, jednak są tutaj sceny pełne przemocy, przez które nie każdy da radę przejść. Autor stworzył naprawdę coś wspaniałego, co wciąga nas już od samego początku. Ciężko się oderwać od tej lektury, ponieważ tak na dobrą sprawę, przeżywamy wszystko z Bensonem. Pomaga nam w tym zapewne narracja pierwszoosobowa. Dzięki niej sami stajemy się nowym uczniem Akademii Maxfield, poznajemy panujące tam zasady i nowych uczniów i nie da się ukryć, że nasza reakcja jest dokładnie taka sama jak reakcja Bensona. Chcielibyśmy uciec z takiej szkoły, ale na pewno nie chcemy uciec od dalszego czytania tej książki.

Świat powieści został przedstawiony całkiem nieźle, na pewno możemy wiele rzeczy zobaczyć oczami wyobraźni. Bohaterowie w dużej mierze też są dobrze wykreowani, przynajmniej Ci ważniejsi. Na pewno każdy z nich wyróżnia się daną cechą, którą spokojnie każdy z nas zauważy. A to już zawsze coś. W sumie nie wiem, co mogę powiedzieć o głównym bohaterze – na pewno to, że jest sprytny, odważny i dąży do wyznaczonego celu – to mu się chwali. Czasem jednak jego zachowania były zbyt heroiczne w nie do końca dobrym tego słowa znaczeniu i po prostu nieprzemyślane i głupie. Jeśli chodzi o samych bohaterów to nikt nie zdobył jakoś wybitnie mojej sympatii, ale sam pomysł na tą książkę – jak najbardziej! Ciekawy pomysł na samą fabułę, ale także na postacie uczniów, którzy tak naprawdę nie mają żadnego miejsca, do którego mogliby uciec. Podobał mi się także ich podział na trzy gangi i cała organizacja szkoły.

Po raz kolejny przekonałam się, że da się stworzyć książkę młodzieżową bez wątku paranormalnego, która jest naprawdę dobra. Jednak muszę się z Wami podzielić jeszcze jedną rzeczą. Podczas czytania tej powieści ciągle towarzyszyło mi głównie jedno odczucie – myśl, że ja sama mogłabym się tam znaleźć. Ogarniało mnie wtedy niesamowite przerażenie, nie mogłam sobie wyobrazić co bym zrobiła w takiej szkole – czy bym się podporządkowała, czy bym próbowała uciec. Sceny przemocy mnie tak nie ruszyły, bo prawda taka, że mnie rzadko kiedy coś takiego porusza.

Mimo wszystko czuję pewien niedosyt, może dlatego, że książka była trochę za krótka? Jednak na pewno mnie nie znudziła ani nie znużyła – żadnym swoim momentem. Tutaj nie ma czegoś takiego jak nuda, bo akcja jest przez całą książkę. Polecam jak najbardziej, bo to bardzo dobra pozycja! Mam nadzieję, że doczekam się drugiej części i po niej mój niedosyt zostanie zaspokojony!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusia.dorota
Książniczka



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kraina bez czasu

PostWysłany: Śro 14:12, 22 Sie 2012    Temat postu:

" Każdy z nas ma swoje zadania - wyjaśniła. - Pomagamy sobie, bo jesteśmy wszyscy od siebie zalezni. Szkoła jest na odludziu. Tworzymy coś w rodzaju małej społeczności"*

Pewnie wiele razy myślałaś: Fajnie by było uczyć się w prywatnej szkole. Nauczyciele byli by spoko, pomagali by mi, taka szkoła to same plusy, mogłabym wreszcie wyrwać się z domu, żyć tak jak chcę. To samo myślał Benson-chłopak, który wychowuję się w rodzinach zastępczych, wiele razy zmieniał dom, nigdzie nie czuł sie jak w domu. Chce uciec. Liczy, że Akademia Maxfield to spełnienie jego marzeń. Niestety okropnie się pomylił...
Szkoła znajduję się na odludziu, otoczona lasem i wysokim murem. Benson myśli, ze to normalne, zwykłe środki bezpieczeństwa. Bardzo cieszy się z tego, ze może wreszcie znajdzie przyjaciół, dostanie się do szkolnej drużyny, będzie kimś. Jednak kiedy pani Vaughn- kobieta, która przywiozła go do szkoły, karze mu samemu iśc dalej, trochę sie niepokoi, jednak chowa w sobie lęk i rusza do szkoły. Już na początku dzieję się coś dziwnego, dwójka uczniów podbiega do niego i mówi mu, by nie ufał Izajaszowi i Oaklandowi. Nie wie, co o tym myśleć. Nagle spotyka Becky, która ma oprowadzić go po szkole. Niespodziewanie dowiaduję się, że to szkoła bez nauczycieli, bez żadnych dorosłych, a aby przetrwać musi dokonać wyboru...
PORZĄDEK
albo
SPUSTOSZENIE
albo
WARIANT

Najbardziej w tej książce urzekło mnie jej nieprzewidywalność, koniec książki był tak zaskakujący, że ze zdziwienia aż zaczęłam się śmiać. Autor ma świetny styl pisania, można wczuć się w postać zagubionego chłopaka, w wiekszości przypadków zrobiłabym to, co on. Nie lubię, gdy książka ma za dużo opisów, szybko sie wtedy nudzę, może ta miała ich odrobinę za mało, ale chyba rozumiem zamiar autora, który chłopak w wieku Bensona, opisywał by wszystko dokłądnie, wychwalał piękno przyrody, itp. Ja znam takich niewielu, jeśli nie w ogóle.

Wielkim zdziwieniem, kiedy dostałam książkę(zamówiłam ją) była jej grubość, wcześniej nie zainteresowałam się ilością stron, ale liczyłam na jakieś 500(to było by super), niestety pomyliłam się. Książkę czyta sie bardzo szybko, nie można się od niej oderwać, bo każdy rodział przepełniony jest ciekawymi, często dziwnymi zdarzeniami, aż chce się wiedzieć, co dalej. Okładka prezentuję się bardzo ładnie, podoba mi sie nawiązanie do lasu, nie powiem dlaczego, ale bardzo trafne.

Bohaterowie powiści są ciekawi, lecz mało o nich wiemy, nawet przyjaciele Bensona są opisani lakonicznie. Chciała by sie ich lepiej poznać, dowiedzieć coś o nich. Choć zaciekawiła mnie postac Becky, różniła się od reszty, bo pod pokrywą "ułożonej panienki" skrywała wiele uczuć, okazała się prawdziwą przyjaciółką. Wolałabym by nic nie zmieniło się między nią, a Bensonem w następnych cześciach.

Książkę bardzo serdecznie polecam, bo choć zaczyna się podobnym schematem do innych powieści, to jednak ma swój klimat, różni się od większości z tego, co przeczytałam. Zakończenie ksiązki było dla mnie bardzo niespodziewane, dlatego z wielką niecierpliwością czekam na dalsze tomy. Liczę na jeszcze więcej zwrotów akcji.

Moja ocena 9/10


*Fragment ksiązki "Wariant"


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez patusia.dorota dnia Śro 14:20, 22 Sie 2012, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kartka
Nowicjusz



Dołączył: 17 Wrz 2012
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:54, 25 Wrz 2012    Temat postu:

Nie słyszałam o tej książce Wink ciekawy opis- złapię się za nią w jesienny wieczór

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
miki121
Niemowlak książkowy



Dołączył: 22 Paź 2012
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:51, 26 Paź 2012    Temat postu:

Pierwsze słyszę o tej książce. Przeczytałam wasze opisy jakoś nie zainteresowała mnie ona aż tak by ją kupić co najwyżej jak będzie bibliotece to może wypożyczę ;P

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusia.dorota
Książniczka



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kraina bez czasu

PostWysłany: Sob 12:15, 24 Lis 2012    Temat postu:

Strasznie się niecierpliwie na 2 tom, wolę czytać książki po sobie, to wyczekiwanie bardzo męczy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czen
Zaglądacz



Dołączył: 12 Lut 2013
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:32, 12 Lut 2013    Temat postu:

Jak rozumiecie końcówkę książki?
SPOILER to, ze na koniec Benson dociera do tej osady i spotyka tam osobę wygladającą jak jane, która mówi, że myślała, że oboje nie żyją? kim jest ta dziewczyna? prototypem androida? skąd wiedziała o tym, co dzieje się w szkole, skad znała Bensona (skoro nie była tym androidem, którego pochowali na terenie szkoły). Czy może była kopią androida? (Ta kobieta durektorka wszystkiego, która przywoziła uczniów, powiedziała w trakcie walki, e jej kopia jest gdzieś zapisana - czyli też była androidem? - więc może ta jane zza krowy tez była kopią? W każdym razie kompletnie tegpo nie rozumiem i jesli ktoś ma jakies pomysły to please, napiszcie co myslicie Smile koniec spoilera i mojego problemu z zakończeniem książki Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusia.dorota
Książniczka



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kraina bez czasu

PostWysłany: Wto 16:06, 12 Lut 2013    Temat postu:

Czen napisał:
Jak rozumiecie końcówkę książki?
SPOILER to, ze na koniec Benson dociera do tej osady i spotyka tam osobę wygladającą jak jane, która mówi, że myślała, że oboje nie żyją? kim jest ta dziewczyna? prototypem androida? skąd wiedziała o tym, co dzieje się w szkole, skad znała Bensona (skoro nie była tym androidem, którego pochowali na terenie szkoły). Czy może była kopią androida? (Ta kobieta durektorka wszystkiego, która przywoziła uczniów, powiedziała w trakcie walki, e jej kopia jest gdzieś zapisana - czyli też była androidem? - więc może ta jane zza krowy tez była kopią? W każdym razie kompletnie tegpo nie rozumiem i jesli ktoś ma jakies pomysły to please, napiszcie co myslicie Smile koniec spoilera i mojego problemu z zakończeniem książki Wink

Spojler
Ja cały czas myślę, że to prawdziwa Jane, że to dziewczyna jeszcze przed podmianą na androida, teraz za bardzo nie pamiętam, bo czytałąm w zeszłe wakacje, ale tak sądzę. Po co kolejny android?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czen
Zaglądacz



Dołączył: 12 Lut 2013
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:16, 12 Lut 2013    Temat postu:

patusia.dorota napisał:

Spojler
Ja cały czas myślę, że to prawdziwa Jane, że to dziewczyna jeszcze przed podmianą na androida, teraz za bardzo nie pamiętam, bo czytałąm w zeszłe wakacje, ale tak sądzę. Po co kolejny android?


Spojler Wink
Na to nie wpadlam, że mogli podmieniać prawdziwych ludzi na ich odpowiedniki - androidy. A to ma w sumie sens - wkładanie androidowi do głowy "bazy danych" z prawdziwego człowieka i sprawdzanie, jak sobie poradzi. Myślisz, że podmienili ją w trakcie jej pobytu w szkole i testowali, czy będzie na tyle autentyczna, żeby reszta się nie zorientowała w podmianie? Czy w tej osadzie trzymają od paczatku ludzi, na podstawie których programują roboty?
I co znaczyło "Myślałam, że oboje nie żyjemy" skoro ona zyła? Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tombraiderka009
Zaczytana



Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 3336
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: WILDWOOD

PostWysłany: Wto 17:05, 07 Sty 2014    Temat postu:

Pisałam ostatnio do wydawnictwa w sprawie drugiej części, a oni mi tak odpisali: niestety nie planujemy wydania drugiego tomu "Wariantu"
No nie.! Evil or Very Mad Oni sobie chyba jaja robią Crying or Very sad A tak bardzo chciałam sobie przeczytać "Feedback"..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Makarena
Poczytująca



Dołączył: 25 Gru 2013
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dolny Śląsk

PostWysłany: Wto 22:30, 07 Sty 2014    Temat postu:

Ręce opadają... To na kiego się biorą za serie, skoro nie potrafią wydać ich w całości?! Czas popracować na moim angielskim, bo na Ambera nie ma już zupełnie co liczyć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tombraiderka009
Zaczytana



Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 3336
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: WILDWOOD

PostWysłany: Śro 23:48, 08 Sty 2014    Temat postu:

Makarena napisał:
Ręce opadają... To na kiego się biorą za serie, skoro nie potrafią wydać ich w całości?! Czas popracować na moim angielskim, bo na Ambera nie ma już zupełnie co liczyć.

No właśnie Evil or Very Mad jestem bardzo zła na nich. I też będę musiała popracować nad swoim angielskim, bo oczywiście z kontynuacji Żelaznego Dworu też nic..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Silje
Wyjadacz kartek



Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 4795
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 9:14, 09 Sty 2014    Temat postu:

Dajcie spokój! Kompletnie bez sensu. Sad Wkurza mnie, jak wydawnictwa tak robią. Ale przynajmniej mam motywację, żeby czytać po anielsku. Szkoda tylko, że na półce nie będzie drugiego tomu. Sad
W ogóle w Amberze coś ostatnio ciężko. Już nie pamiętam kiedy wyszło tam coś ciekawego, a kiedyś kilka świetnych premier w miesiącu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Antyutopie, dystopie / Wariant Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island