Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
1. Mechaniczny Anioł
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 15, 16, 17  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Paranormal Romance / D / Dary Anioła & Diabelskie Maszyny / Diabelskie Maszyny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Velle
Nowicjusz



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Góra

PostWysłany: Wto 17:32, 07 Lut 2012    Temat postu:

wiecie Jace jest dlatego trochę podobny do WIlla bo Will to pra pra pra dziadek Jace..!! wiedzieliście o tym??
odkryłam to bo prawdziwe nazwisko ojca Jace jest herondale a Will ma to samo nazwisko no i mechaniczny anioł to historia jakieś 100 lat przed wydarzeniami z darów anioła


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tombraiderka009
Zaczytana



Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 3336
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: WILDWOOD

PostWysłany: Wto 17:34, 07 Lut 2012    Temat postu:

Velle napisał:
wiecie Jace jest dlatego trochę podobny do WIlla bo Will to pra pra pra dziadek Jace..!! wiedzieliście o tym??
odkryłam to bo prawdziwe nazwisko ojca Jace jest herondale a Will ma to samo nazwisko no i mechaniczny anioł to historia jakieś 100 lat przed wydarzeniami z darów anioła

Chyba to pisało w MUA, albo się pomyliłam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MUlka
Zaczytana



Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 3292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: DJA

PostWysłany: Wto 19:52, 07 Lut 2012    Temat postu:

To nie pisało chyba nigdzie , fani doszli drogą dedukcji Smile ojciec Jace'a to Stephen William Herondale
Ostatnio Cassandra często pytana była o powiązanie Willa i Jace'a i odcięła się od teorii pra, pra dziadka stwierdzając że a) rodzice Willa mogli mieć więcej dzieci; b) wcale nie jest powiedziane, że w Idrisie nie mieszkało więcej rodzin o tym nazwisku Wink
Tak więc ja bym nie brała tego za pewnik. Poza tym fizycznie są calkowicie inni.

A tak na marginesie, dlaczego uważacie że Jace jest tak bardzo podobny do Willa? Ja osobiście tych podobieństw nie widzę ... owszem obydwoje dogryzają ludziom (że tak delikatnie to ujmę) ale Jace ewidentnie żartuję, Will nie koniecznie Smile Wychowali się w zupelnie innych okolicznościach; ich stosunki z ludzmi, z mieszkańcami Instytutu są całkowicie inne; Jace jest fantastycznym Nocnym Łowcą, Will jest przeciętnym; Jace zawsze mowi prawdę, Will nie ma problemu z kłamaniem; Jace uwielbia siebie Smile, Will tak jakby sobą gardzi; Jace nie ma problemów z okazywaniem uczuć, Will wydaje się nie mieć ich wcale ... itp itd
Być może to , że obydwoje są aroganccy, inteligentni i ociekaja sarkazmem może dawać wrażenie, że są swoimi kopiami - ale nie dla mnie Will jest zupełnie inny, co nie znaczy że zły Wink ...kiedy poznajemy Jace'a jest szczęśliwym, pewnym siebie chłopakiem Very Happy natomiast Will zachowuje się jakby był z jakiejś patologicznej rodziny, nie zdolny do miłości, nie lubiący nikogo z dewizą "żyję bo żyję , ale co to za życie" Cool


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusia.dorota
Książniczka



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kraina bez czasu

PostWysłany: Czw 19:23, 09 Lut 2012    Temat postu:

Mechanicznego Anioła czytałam dość dawno, teraz dostałam na urodziny, więc sobie odświeżę Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zołza
Szalona pisarka



Dołączył: 03 Kwi 2010
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:01, 14 Lut 2012    Temat postu:

A ja tak bardzo się wahałam czy przeczytać "Mechanicznego anioła" i w końcu wypożyczyłam go z biblioteki. Absolutnie nie żałuję. Po oddaniu książki kupiłam sobie swoją bo nie wyobrażam sobie, żeby nie mieć jej w domu (szkoda tylko, że tak brutalnie oszpecono Willa na okładce - zawsze kładę tę książkę tyłem do góry, żeby się nie irytować ^^') Następne części kupię na pewno, już się nie mogę doczekać. Chyba teraz nawet bardziej czekam na "Mechanicznego księcia" niż na "Miasto zagubionych dusz".

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusia.dorota
Książniczka



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kraina bez czasu

PostWysłany: Czw 15:45, 15 Mar 2012    Temat postu:

Ja też bardziej na Mechanicznego Księcia, tu jest więcej zagadek, a spekulacje dziewczyn z poprzednich stron... Nie wiem w co wieżyć, chciałabym już przeczytać. Smile Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ven_detta
Wyjadacz kartek



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 4737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 21:12, 19 Kwi 2012    Temat postu:

Małe co nieco od CC - Will vs. kaczki Very Happy Czyli: skąd nienawiść Willa do ptactwa wodnego? [link widoczny dla zalogowanych]

Uwaga! Zawiera spojlery z "Mechanicznego Księcia", więc jeśli ktoś jeszcze nie czytał, to lepiej niech nie zagląda, by nie psuć sobie frajdy Wink

I wrzucam też tłumaczenie Smile
Cytat:
Początek Rozdziału 9: "Enklawa"

Will kopnął niecierpliwie obcasami w nogi bibliotecznego stołu. Gdyby była tam Charlotte, kazałaby mu przestać niszczyć meble, chociaż połowa mebli w bibliotece już nosiła znaki wieloletniego użytkowania – odpryski na kolumnach, w miejscach, gdzie razem z Jemem trenowali walki na miecze poza salą treningową, odciski butów na ławkach przy oknie, gdzie siedział godzinami czytając. Książki z zagiętymi kartkami i połamanymi grzbietami, odciski palców na ścianach.

Oczywiście gdyby Charlotte tam była, nie robiliby też tego, czym się obecnie zajmowali. A było to obserwowanie Tessy Przemieniającej się z siebie w Camille i z powrotem. Jem siedział obok Willa na stole bibliotecznym, od czasu do czasu rzucając zachęcające rady. Will odchylony do tyłu i wsparty na rękach, z jabłkiem skradzionym z kuchni leżącym obok, udawał, że ledwie zwraca uwagę.

Ale zwracał uwagę. Tessa przemierzała pokój w tę i z powrotem w skupieniu, z rękami zaciśniętymi po bokach. Oglądanie jej Przemian było fascynujące: pojawiała się zmarszczka, jakby gładka tafla wody została zmącona przez rzucony kamyk, a jej ciemne włosy przewlekały się z blond pasmami, jej ciało kształtowało się i zmieniało taki sposób, że Will nie potrafił odwrócić wzroku. Takie otwarte gapienie się na damę nie było uważane za grzeczne, a jednak był zadowolony z tej szansy...

Bo był, nieprawdaż? Zamrugał w celu oczyszczenia myśli. Camille była piękna – była jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie kiedykolwiek widział. Ale jej piękno nie wywierało na nim wrażenie. Było, jak powiedział Jemowi, niczym obumarły kwiat za szkłem. To, co sprawiało, że jego serce przyspieszało, przyciągało jego spojrzenie, to była Tessa. Mówił sobie, że to fascynacja niecodzienną magią, a nie ten jakże uroczy grymas, który wykrzywiał jej rysy, kiedy napotykała trudności próbując uchwycić sunący krok Camille – albo sposób, w jaki jej suknia ześlizgiwała się z jej kości obojczykowych i ramion, kiedy wracała do swojej postaci, albo styl, w jakim jej ciemne włosy rozplatały się, przylegając do jej policzków i szyi, kiedy sfrustrowana potrząsała głową...

Podniósł leżące obok jabłko i ostentacyjnie zaczął je polerować o przód koszuli, mając nadzieję, że ukryje to nagłe drżenie jego rąk. Uczucia do Tessy Gray były nie do przyjęcia. Uczucia do kogokolwiek były niebezpieczne, ale uczucia do dziewczyny, która właściwie mieszkała w Instytucie – kogoś, kto odgrywa istotną rolę w ich planach, kogo nie jest w stanie unikać – zwłaszcza.

Wiedział, co w takich okolicznościach musi zrobić. Odstraszyć ją; zranić; sprawić, że go znienawidzi. A jednak, wszystko w nim buntowało się przeciwko takiemu pomysłowi. To dlatego, że ona była sama, bezbronna, mówił sobie. Wielkim okrucieństwem byłoby to zrobić...

Zatrzymała się w miejscu, wyrzucając w górę ramiona i wydając pełen frustracji odgłos. "Zwyczajnie nie potrafię chodzić w ten sposób!" wykrzyknęła. "Sposób, w jaki Camille wydaje się sunąć..."

"Robisz za duże kroki," powiedział Will, chociaż nie do końca było to prawdą. To było całe okrucieństwo, na jakie mógł się zdobyć, a Tessa nagrodziła go ostrym spojrzeniem pełnym wyrzutu. "Camille chodzi delikatnie. Jak faun po lesie. A nie jak kaczka."

"Nie chodzę jak kaczka."

"Lubię kaczki," odezwał się Jem. "Zwłaszcza te z Hyde Parku." Uśmiechnął się szeroko bokiem do Willa i Will wiedział co wspomina: on wspominał dokładnie to samo. "Pamiętasz, jak próbowałeś kiedyś mnie namówić, żebym rzucił im pieróg nadziewany mięsem, bo chciałeś sprawdzić, czy uda się wyhodować rasę kaczek kanibali?"

Poczuł jak Jem trzęsie się obok ze śmiechu. To, czego Jem nie wiedział, były uczucia Willa co do kaczek – i tak, zdawał sobie sprawę, że to głupie mieć skomplikowane uczucia do ptactwa wodnego, ale nic nie mógł na to poradzić – dopadły go wspomnienia z dzieciństwa. W Walii, przed dworem, był staw z kaczkami. Jako dziecko, Will często udawał się tam, by rzucać im kawałki czerstwego chleba. Bawiło go patrzenie jak kwaczą i walczą o pozostałości jego tosta ze śniadania. Bawiło go to, dopóki jedna z kaczek – szczególnie duża kaczka krzyżówka – zorientowawszy się, że Will nie ma więcej chleba w kieszeniach, ruszyła na chłopca i ugryzła go mocno w palca.

Will miał tylko sześć lat i w pośpiechu umknął do domu, gdzie Ella, która miała już osiem lat i zdecydowanie dojrzalsza, wybuchła śmiechem słysząc jego historię i zabandażowała mu palec. Will nie myślałby już o tym więcej, gdyby następnego ranka wychodząc z domu przez kuchenne drzwi, chcąc pobawić się w ogródku na tyłach domu, nie zatrzymał go wzrok tej samej czarnej kaczki krzyżówki, jej paciorkowatych oczu skupionych na nim. Zanim Will zdołał się poruszyć, rzuciła się na niego i ugryzła go brutalnie w drugą dłoń; kiedy udało mu się krzyknąć, kłopotliwe zwierzę zdążyło już zniknąć w zaroślach.

Tym razem, kiedy Ella bandażowała jego palec, powiedziała: "Co takiego zrobiłeś biednemu stworzeniu, Will? Nigdy wcześniej nie słyszałam o kaczce planującej zemstę."

"Nic!" Will zaprostestował oburzony. "Po prostu nie miałem już dla niej chleba, więc mnie ugryzła."

Ella popatrzyła na niego z powątpiewaniem. Ale tej nocy, zanim Will położył się do łóżka, odciągnął zasłony w jego sypialni, by popatrzeć na gwiazdy – i ujrzał, nieruchomą po środku dziedzińca małą czarną sylwetkę kaczki, skupiającej wzrok na oknie jego sypialni.

Jego krzyk ściągnął biegiem Ellę. Razem wyjrzeli przez okno na kaczkę, która zdawała się gotowa pozostać tam całą noc. W końcu, Ella potrząsnęła głową. "Zajmę się tym," powiedziała i odrzucając swoje czarny warkocze, ruszyła na dół.

Przez okno Will widział jak wychodzi z domu. Pomaszerowała do kaczki i pochyliła się nad nią. Przez moment, wyglądały na pogrążone w poważnej rozmowie. Po kilku minutach, wyprostowała się, a kaczka obróciła się potrząsając tylnymi piórami i opuściła dziedziniec. Ella obróciła się i weszła z powrotem do środka.

Kiedy powróciła do pokoju Willa, ten siedział na łóżku i spoglądał na nią dużymi oczami. "Co zrobiłaś?"

Uśmiechnęła się zadowolona. "Doszłyśmy do porozumienia, kaczka i ja."

"Jakiego porozumienia?"

Ella pochyliła się, odgarnęła na bok jego gęste czarne loki i pocałowała go w czoło. "To nic, o co musisz się martwić, cariad (*z walijskiego – kochanie). Idź spać."

Will posłuchał, a kaczka już nigdy go nie dręczyła. Lata później zapytał Ellę, co takiego zrobiła, że pozbyła się cholernego stworzenia, a ona potrząsnęła jedynie głową, śmiejąc się bezgłośnie i nic nie odpowiedziała. Kiedy uciekł z domu po jej śmierci i był w połowie drogi do Londynu, pamiętał jak pocałowała go w czoło – niezwykły gest jak na Ellę, która nie okazywała otwarcie uczuć tak jak Cecily, której nigdy nie był w stanie odczepić od swoich rękawów – i to wspomnienie było niczym wchodzący w niego gorący nóż; zwinął się wokół tego bólu i płakał.

Rzucanie kawałków drobiu kaczkom w parku dziwnie pomagało; najpierw wracał myślami do Elli, ale śmiech Jema uwolnił to wspomnienie od części bólu i pomyślał jedynie, jak zadowolona byłaby jego siostra widząc go śmiejącego się w tej zielonej przestrzeni oraz o tym, jak miał kiedyś ludzi, którzy go kochali, i ma ich teraz, nawet jeśli jest to tylko jedna osoba.

"I zjadły go," powiedział Will, odgryzając kawałek jabłka. Był już na wystarczająco wprawiony, by wiedzieć, że nic z tego, o czym myślał, nie odbiło się na jego twarzy. "Krwiożercze małe bestie. Nigdy nie ufaj kaczkom."

Tessa spojrzała na niego kątem oka i przez moment, Will doznał osłabiającego uczucia, że może jednak myśli o nim lepiej niż sobie wyobrażał. Była wtedy Tessą; jej oczy były szare jak morze i przez długą chwilę był zdolny jedynie patrzeć na nią, zapominając o reszcie – jabłkach, wampirach, niewytłumaczalnym żalu, który dopadł go po ujrzeniu ptactwa wodnego i wszystkim innym na tym świcie, co nie było Tessą Gray.

"Kaczki," wymamrotał obok Jem, zbyt cicho, by Tessa mogła dosłyszeć. "Jesteś szalony, wiesz o tym?"

Will odwrócił spojrzenie od Tessy. "Och, wiem."


Haha, nie spodziewałam się, że Cassie rozwinie ten wątek, ale wyszło naprawdę fajnie Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ven_detta dnia Czw 21:14, 19 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosemary
Wpatrzona w książki



Dołączył: 28 Lis 2010
Posty: 2637
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 20:11, 20 Kwi 2012    Temat postu:

Haha to było genialne. A raczej to Will jest genialny. Kto by pomyślał, że można bać się kaczek!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
TheFlowerro
Poczytująca



Dołączył: 02 Sie 2011
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:28, 20 Kwi 2012    Temat postu:

Świetny fragment Very Happy Ach, ten Will... Kurczę ja czekam na tą 3 cz! No i dzięki ven_detta Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ParanormalVampire
Mól książkowy



Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:23, 23 Kwi 2012    Temat postu:

Uwielbiam ID, to moja ulubiona seria pani Clare, a może nawet ze wszystkich.
MA jest świetny, lubię obu chłopaków, mimo iż jestem za Jemem.

Fragment o kaczkach świetny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
daria
Książniczka



Dołączył: 18 Lut 2012
Posty: 577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: p-ń

PostWysłany: Wto 5:47, 24 Kwi 2012    Temat postu:

W końcu przeczytałam. Ksiażka bardo fajna, ale do DA jej daleko. Jakoś wydała mi się za mało fantastyczna przez te maszyny. Willowi daleko do Jace"a. MUlka świetnie ich porównałaś. Zastanawia mnie jego przeszłość. Dlaczego jest jaki jest? Co się stało w jego rodzinnym domu? No i brat Tessy zupełnie mnie zaskoczył. Tego się nie spodziewałam. Szkoda, że w bibliotece nie ma kolejnych tomów, muszę znaleźć sobie inna.

Acha, i zastanawia mnie dlaczego w DA Camila powiedziała do Magnusa, że Alex to nie Will. Muszę przeczytać dalej, żeby to rozgryźć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ven_detta
Wyjadacz kartek



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 4737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Sob 10:17, 05 Maj 2012    Temat postu:

Nie wiem gdzie to dać w sumie, bo to taka ciekawostka, którą CC wrzuciła na tumblra Very Happy [link widoczny dla zalogowanych]

W języku chińskim nazwisko Jema to: Ke Jian Ming. Ke to jest nazwisko, po matce. Jian ("zdrowy" lub "miecz") i Ming (kojarzony z piosenkarzami i ludźmi oczarowanymi muzyką), które łącznie brzmią trochę jak "James" z nawiązaniem do muzyki.

A przynajmniej tyle zrozumiałam z wyjaśnień Cassie Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ven_detta dnia Sob 10:19, 05 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
InexpensiveBrain
Poczytująca



Dołączył: 27 Mar 2012
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cleveland

PostWysłany: Pon 13:10, 07 Maj 2012    Temat postu:

Biedaczek z tego Jema. Dopiero co przeczytałam, a już chcę drugą część. Oby było wiecej przygód Jema i Willa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ven_detta
Wyjadacz kartek



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 4737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Śro 19:13, 16 Maj 2012    Temat postu:

Taka tam ciekawostka z notatek Cassie do Mechanicznego Anioła:
Will pakuje się w kłopoty wybierając się na spotkanie rady niechlujnie ubrany, więc na następne spotkanie rady idzie nago.

Szkoooda, że nie pojawiło się w książce Wink
źródło: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ven_detta dnia Śro 19:14, 16 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patusia.dorota
Książniczka



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 688
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kraina bez czasu

PostWysłany: Czw 14:26, 17 Maj 2012    Temat postu:

Rety, ciekawie Razz Will ma charakterek Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ven_detta
Wyjadacz kartek



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 4737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 11:42, 18 Maj 2012    Temat postu:

Faktycznie Cassie zaczęła wrzucać na swoją stronę dodatki do wydań Mechanicznego Księcia i teraz przyszła kolej na pierwsze spotkanie Tessy i Jema z jego punktu widzenia Wink Oryginał [link widoczny dla zalogowanych]!

Cytat:
Płonąc jasno

Skrzypce ojca Jema zostały zrobione dla niego przez lutnika Guarnerni, który robił skrzypce muzykom tak sławnym jak Paganini. Właściwie Jem czasami myślał, że jego ojciec sam mógłby być takim Paganinim, znanym na całym świecie ze swojej muzyki, gdyby nie był Nocnym Łowcą. Nocni Łowcy mogli interesować się muzyką czy malarstwem, czy poezją, zwłaszcza po odejściu z aktywnej służby, ale zawsze pozostawali przede wszystkim Nocnymi Łowcami.

Jem wiedział, że nie ma tak wielkiego talentu do skrzypiec jak jego ojciec – który nauczył go jak grać, kiedy był wciąż na tyle młody, by mieć problem z utrzymaniem ciężkiego instrumentu – ale on grał na nich z powodów wychodzących daleko poza samą sztukę.

Tego wieczora czuł się zbyt chory, by dołączyć do reszty przy kolacji – ból w kościach i znużenie obejmujące kończyny – aż w końcu poddał się i zażył wystarczająco yin fen, by stłumić ból i zyskać trochę energii. Wtedy nadeszła irytacja z powodu własnego uzależnienia, ale kiedy poszedł szukać Willa, który zawsze był pierwszą linią obrony przed nałogiem, jego prarabatai – oczywiście – nie było. Znowu wyszedł, pomyślał Jem, chodzić ulicami jak Diogenes, choć w mniej szlachetnym celu.

Więc Jem wrócił do swojego pokoju i do swoich skrzypiec. Grał teraz Chopina, utwór pierwotnie przeznaczony na pianino, który jego ojciec przystosował do gry na skrzypcach. Muzyka zaczynała się miękko i narastała do crescendo, które wyciskało z niego każdą uncję energii, potu i koncentracji, pozostawiając go zbyt wyczerpanego, by czuć pragnienie zażycia narkotyku, który rwał jego zakończenia nerwowe niczym ogień.

To był właściwie jeden z utworów, za pomocą których jego ojciec zabiegał o względy jego matki, zanim wzięli ślub. Ojciec Jema był romantykiem, jego matka była bardziej praktyczna, ale muzyka poruszała ją równie mocno. Ojciec nalegał, by Jem nauczył się tego utworu – "Grałem go dla mojej panny młodej i pewnego dnia ty również zagrasz go dla swojej".

Ale ja nigdy nie będę miał panny młodej. Nie myślał tak, by się nad sobą użalać. Jem był jak jego matka: praktyczny w większości spraw, nawet w przypadku swojej śmierci. Był zdolny trzymać ten fakt na długość ramienia i przyjrzeć mu się badawczo. Każde z dzieci w Instytucie było osobliwe, pomyślał: Jessamine ze swoim rozgoryczeniem i domkiem dla lalek, Will ze swoimi kłamstwami i sekretami i Jem – to, że umiera było tylko jednym z rodzajów osobliwości.

Przerwał na moment, nabierając powietrza. Grał przy oknie, gdzie było chłodniej: uchylił je lekko i gorzkie powietrze Londynu dotknęło jego policzków i włosów niczym koniuszki palców, kiedy smyczek znieruchomiał w jego dłoni. Stał w plamie księżycowego światła, srebrnego jak proszek yin fen...

Przymknął powieki i rzucił się znowu w wir muzyki, a smyczek z jękiem piłował po strunach. Czasami pragnienie narkotyku było niemal nieprzemożone, silniejsze niż pragnienie jedzenia, picia, powietrza, miłości...

Grałem go dla mojej panny młodej i pewnego dnia ty również zagrasz go dla swojej. Jem trzymał się tej myśli z determinacją. Czasami zastanawiał się, jakby to było patrzeć na dziewczęta, tak jak robił to Will, oceniając je swoimi ciemnymi niebieskimi oczami, obrażając lub komplementując na tyle głośno, by dostać w twarz na niemal każdym przyjęciu bożonarodzeniowym. Czasami, gdy ładna dziewczyna flirtowała z nim albo gdy był szczególnie samotny, pragnął zwyczajnego towarzystwa.

Ale Jem nie myślał – nie mógł myśleć o dziewczętach w zwyczajny sposób: podejrzewał, że romans był możliwy, ale nie tego pragnął. Chciał tego, co miał jego ojciec – takiego rodzaju miłości, o której pisali poeci. Spojrzenia, jakim obdarzali się jego rodzice, spokoju, który ich łączył. Podróbka miłości nie dałaby mu tego i gdyby tracił na nią czas, mógłby przegapić okazję na coś prawdziwego – a nie miałby wielu takich okazji.

Poczuł ukłucie bólu, gdy wzrosła potrzeba zażycia narkotyku, ale tylko przyspieszył grę. Starał się nie patrzeć na szkatułkę na nocnym stoliku. W takich momentach zadawał sobie pytanie, dlaczego zwyczajnie nie zażywa go garściami. Większość osób uzależnionych od yin fen brało go nieustannie dopóki nie umierali w euforycznym uczuciu bycia niestrudzonym i niepokonanym, z siłą i mocą gwiazdy. To ta euforia ostatecznie ich zabijała, paląc ich nerwy, miażdżąc płuca i wyczerpując ich serca.

Czasami Jem czuł, że chciałby płonąć. Czasami nie wiedział dlaczego walczy z tym, dlaczego ceni sobie dłuższe życie w cierpieniu zamiast krótkiego bezbolesnego. Ale wtedy przypominał sobie, że brak bólu byłby tylko kolejnym złudzeniem: jak domek dla lalek Jessamine, jak opowieści Willa o burdelach i barach.

I, będąc całkowicie szczerym, wiedział, że przekreśliłoby jego szanse na znalezienie tego rodzaju miłości, jakiej zaznali jego rodzice. Ponieważ to właśnie było miłością, czyż nie – płonąć jasno w czyichś oczach?

Kontynuował grę. Muzyka wzrosła do crescendo. Oddychał ciężko, pot wystąpił na jego czole i kościach obojczyków, pomimo chłodu nocnego powietrza. Usłyszał dźwięk otwieranych drzwi sypialni za jego plecami i zalała go ulga, ale nie przestał grać. "Will," odezwał się po chwili. "Will, czy to ty?"

Odpowiedziała mu cisza, nietypowa dla Willa. Może Will był czymś poirytowany. Jem opuścił smyczek i odwrócił się, marszcząc brwi. "Will..." zaczął.

Ale to wcale nie był Will. W drzwiach niepewnie stała dziewczyna. Dziewczyna w białej koszuli nocnej i zarzuconym na nią szlafroku. Jej szare oczy były blade w blasku księżyca, ale spokojne, jakby nic w jego wyglądzie jej nie poruszyło. Była tą Podziemną dziewczyną, zrozumiał nagle; tą, o której opowiadał mu wcześniej Will. Ale Will nie wspomniał o cechującym jej opanowaniu, które sprawiło, że Jem poczuł spokój pomimo pragnienia narkotyku czy lekkim uśmiechu na jej ustach, który rozjaśniał jej twarz. Musiała stać tam przez kilka chwil, słuchając jego gry: dowód na to, że przypadła jej do gustu był widoczny w wyrazie jej twarzy, marzycielsko odchylonej głowie.

"Nie jesteś Willem," powiedział i od razu zdał sobie sprawę jak strasznie głupio to zabrzmiało. Kiedy zaczęła się uśmiechać, poczuł, że sam zaczyna uśmiechać się w odpowiedzi – przez tak długi czas to Will zawsze był osobą, która chciał zobaczyć, kiedy znajdował się w takim stanie, ale teraz, po raz pierwszy, poczuł zadowolenie, że to nie jego parabatai, a ktoś inny.

Kurczę, te fragmenty z punktu widzenia Jema zawsze są takie... kochane Rolling Eyes Szkoda chłopaka, no... Sad


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ven_detta dnia Pią 11:46, 18 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MUlka
Zaczytana



Dołączył: 09 Lis 2010
Posty: 3292
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: DJA

PostWysłany: Pią 13:16, 18 Maj 2012    Temat postu:

Tak, fajne są te fragmenty - powodują, że człowiek nie potrafi źle myśleć o Jemie a już nie daj życzyć mu śmierci ... ale kiedy pierwszy raz to przeczytałam strasznie zasmuciły mnie jego ostatnie słowa.
Mam świadomość tego, że Jem jest dla Willa kimś wyjątkowym, kimś dla kogo on jest w stanie zrobić wiele i wiele poświęcić - jak sam mówił - jest jego jedynym grzechem, dlatego ta jego "radość" była dla mnie jak pewnego rodzaju zdrada - wiem, że Jem nie wie wszystkiego, nie wie tego co 'my' i ma prawo nawet gniewać się na Willa, ale zawsze byłam przeświadczona, że ta ich więź jest wyjątkowa - wychodzi poza ramy parabatai, jest czymś głębszym i żadna, nawet najcudowniejsza babka nie powinna być od tego ważniejsza !
Dlatego , choć jestem Team Will, to chciałabym aby Tessa zniknęła z ich życia - jak mają cierpieć - to wszyscy po równo :/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ven_detta
Wyjadacz kartek



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 4737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 22:05, 18 Maj 2012    Temat postu:

Zawsze miałam wrażenie, że to Will mimo wszystko potrzebuje Jema bardziej, niż Jem Willa. Może z powodu swojej choroby nie chce przysparzać mu jeszcze więcej cierpień, a może przez tą tajemniczość Willa albo jego dramatyzm (Jem zawsze wydaje się taki opanowany), nie wiem. Mimo że są wyjątkowymi parabatai i nie twierdzę, że obydwaj umarliby za drugiego itd, ale takie po prostu mam wrażenie Razz

MUlka napisał:
Dlatego , choć jestem Team Will, to chciałabym aby Tessa zniknęła z ich życia - jak mają cierpieć - to wszyscy po równo :/

Tak, z tym się zgodzę. I tak sobie myślę, że tym razem takie zakończenie jest naprawdę realne Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czaarna.
Książniczka



Dołączył: 09 Kwi 2012
Posty: 678
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hogsmeade

PostWysłany: Sob 0:18, 19 Maj 2012    Temat postu:

Czytam właśnie to książkę i nawet mi się podoba. Will mnie wkurza, ale to dobrze, nie lubię przesłodzonych książek...

Zobaczymy, co będzie dalej : )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Akri
Uskrzydlona książkami



Dołączył: 04 Maj 2012
Posty: 751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Idris

PostWysłany: Pon 14:31, 04 Cze 2012    Temat postu:

przeczytałam!!! no, no... fajna. Will jest podobny do Jace'a, aleJace jest mniej chamski. Will mnie straszne wkurzył jak Tessa pod koniec poszła do niego na dach a on ją tak potraktował!!! pomimo że wiem że kłamał i ją kocha to i tak się na niego wkurzyłam. ale podobało mi się. i pomimo tego chamstwa polubiłam Willa. Jema też lubię ale mam słabość do takich facetów w typie Willa. są przystojni i wiedzą jak to wykorzystać. fajnie się czytało, pomimo że początek nie zachęcający to się to później rozkręca. a brat Tessy- Nate- takie ładne imię a taka zdradliwa osoba je nosi. ubolewam nad tym Sad ale zachęcam do przeczytania

Zaznaczaj spoilery.
A poza tym bohater Darów Anioła nie nazywa się Jack, a Jace..To dość duża różnica..
-Zuz@


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Herrery
Niemowlak książkowy



Dołączył: 05 Sty 2012
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:48, 05 Cze 2012    Temat postu:

Przeczytaj kolejną, a się dowiesz dlaczego to robił. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Akri
Uskrzydlona książkami



Dołączył: 04 Maj 2012
Posty: 751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Idris

PostWysłany: Czw 11:08, 07 Cze 2012    Temat postu:

no już właśnie nie mogę się doczekać czytania 2 część, bo jeszcze muszę skończyć jedną książkę a potem się zabieram z Mechanicznego Księcia. a potem poczekamy na 3 część, muszę poćwiczyć cierpliwość!
a co do Jacka to nie wiem jak mogłam się pomylić! to kary godne! a to że zapomniałam jak się nazywa to znaczy że muszę sobie przypomnieć i przeczytać jeszcze raz! każdy pretekst jest dobry żeby zabrać się ponownie za tak fajną książkę Very Happy
dzięki Zuz@ za poprawkę Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiedzma
Poczytująca



Dołączył: 30 Gru 2010
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kobylanka

PostWysłany: Czw 11:50, 07 Cze 2012    Temat postu:

Akri, znowu to zrobiłaś piszę się JACE'A a nie Jacka!! To jest JACE a nie Jacek!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Akri
Uskrzydlona książkami



Dołączył: 04 Maj 2012
Posty: 751
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Idris

PostWysłany: Czw 11:51, 07 Cze 2012    Temat postu:

nie kontaktuje!!! co się ze mną dzieję! kto chce mnie w łeb strzelić???

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Herrery
Niemowlak książkowy



Dołączył: 05 Sty 2012
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:50, 10 Cze 2012    Temat postu:

Kiedyś też się przy tym myliłam. Smile Dopiero jak przeczytałam z 6 razy książkę zaczęłam zauważac różnicę. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Paranormal Romance / D / Dary Anioła & Diabelskie Maszyny / Diabelskie Maszyny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 15, 16, 17  Następny
Strona 16 z 17

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island