Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Piosenki dla Pauli - Blue Jeans
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Młodzieżowe, obyczajowe / Piosenki dla Pauli
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lipsmackeer
Kochanka książek



Dołączył: 26 Kwi 2012
Posty: 1683
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 17:13, 16 Lip 2012    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

To oficjalna strona serii, niestety jedynie po hiszpańsku. Grafika nie powala, ale przynajmniej można zobaczyć okładkę trzeciego tomu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lacie
Szalona pisarka



Dołączył: 29 Lip 2012
Posty: 280
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:26, 02 Sie 2012    Temat postu:

Słyszałam o tym fenomenie, ale jakoś nie mogę się do niego zabrać (wolę powieści fantastyczne niż obyczajówki). Mimo wszystko fragment trochę mi zrobił smaczka. Może w najbliższej przyszłości przeczytam Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Heyday
Mól książkowy



Dołączył: 25 Lut 2012
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:45, 21 Sie 2012    Temat postu:

Czasami, kiedy mam ochotę na coś lżejszego zaczytuję się w obyczajówkach, ewentualnie w romansach. Bo ile można czytać w kółko o smokach i magii? Nawet mi się to kiedyś nudzi. Akurat tak się złożyło, że przygarnęłam do siebie pewną powieść, pt. Piosenki dla Pauli. O książce jakiś czas temu było dość głośno. Mnie w sumie ona nie zainteresowała za bardzo, ale kiedy miałam okazję się z nią zapoznać, postanowiłam spróbować.

Wszystko kręci się wokół tytułowej Pauli, która prowadzi idealne życie. 2 miesiące temu zaczęła pisać z Angelem przez komunikator, a teraz spotkała się z nim. Stanowią idealną parę – są młodzi, ładni i niczego nie brakuje im do szczęścia. W międzyczasie nasza bohaterka poznaje również Aleksa – początkującego pisarza, który od razu przykuwa jej uwagę…

W książce wszystkie wątki zostają tak wymieszane, że zaczyna się tworzyć mini Moda na sukces. Także już po 20 rozdziałach trudno się połapać, kogo w końcu kocha Paula, kogo Angel i w kim kocha się Mario. Jest to chyba najgorsza rzecz w tej książce, dlatego mniej więcej od połowy powieści chciałam żeby ktoś w końcu się z kimś przespał, bo byłoby po sprawie.

Piosenki dla Pauli są dość przewidywalne, żeby nie powiedzieć banalne. Nie reprezentują sobą nawet dobrego poziomu i z rozdziału na rozdział jest coraz gorzej. W tej książce widać wpływ hiszpańskich telenowel, które oglądają zakochane nastolatki, mając nadzieję, że im też przytrafi się taka miłość.

Sami bohaterowie może nie byliby źle, gdyby nie ich bezmyślność i naiwność. Nie wyobrażam sobie, jakim trzeba być człowiekiem, by nie zauważyć, że nasz przyjaciel nie sypia po nocach, że chłopak nie mówi nam całej prawdy. Paula zachowuje się jak małe dziecko, które myśli tylko o tym, w co ubierze się na randkę, a Angel nie jak dwudziestodwulatek tylko jak dwunastolatek. Kolejną dołującą rzeczą jest naiwność rodziców dziewczyny. Naprawdę nie mogę uwierzyć, że są tak głupi i jak ich córka dzwoni i mówi, że w sobotę rano idzie do biblioteki się uczyć, nie reagują. Czy mam dodawać do tego komentarz?

Nie wiem, po co autor wprowadził tak dużo różnicę wieku, między parą zakochanych, ponieważ ona nie jest ona w ogóle odczuwalna! Pisarz chciał chyba dzięki temu pokazać, że to zakazana miłość, jednak nie wiem za bardzo po co?

Szukam i szukam plusów, jednak im dłużej nam tym myślę, tym więcej widzę wad, a zalet na horyzoncie nie ma. Nie wiem, co tak zainteresowało czytelników w tej książce oraz czemu aż tyle portali postanowiło patronować tę powieść. Jest to chyba duży chwyt marketingowy i książka zapewne większości osób przejadła się już przed premierą.

Jakimś tam pozytywem może być Aleks, który przez całą książkę zachowuje się, jak normalny –zakochany w niedostępnej dziewczynie – chłopak. W dodatku jest pisarzem, przez co od razu rośnie w moich oczach. Potrafi być romantykiem, jednak nie buja w chmurach. Można go uznać za takie światełko w tunelu, tylko nie jestem pewna czy na pewno by mnie ono skusiło. Jednak, jeśli by przejrzeć tą książkę, to pan pisarz jest jedyną udaną rzeczą w niej, – że się tak wyrażę.

Cały czas o tym myślę i nie mogę przetrawić tego, że tą książkę napisał facet! Jak dorosły mężczyzna może napisać taki gniot, wyjęty prosto z telenoweli? Mi jakoś nie daje to zasnąć i po prostu sądzę, że musiał to być chwyt marketingowy, bo nie mam innego wyjaśnienia. Nie chodzi o to, że płeć męska nie powinna pisać romansów lub nie umie tego robić. Jednak ta powieść jest zwykłym babskim czytadłem, stworzonym tylko dla dziewczyn. Nie wiem czy ktoś z przeciwnej płci mógłby tak dobrze wcielić się w postać nierozgarniętej nastolatki. – Są to jedynie moje domysły.

Podsumowując. Książka jest okropna i nie ma w sobie nic wartościowego. Jeśli ktoś nie wierzy, niech sam się na niej przejedzie. Dlatego też książki nie polecam nikomu, w ostateczności fanom telenoweli i hiszpańskich seriali, które tak dumnie są u nas pokazywane. Innym odradzam lekturę.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karla
Nowicjusz



Dołączył: 05 Cze 2011
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:54, 12 Kwi 2013    Temat postu:

Również spodobał mi się Aleks, wyróżniał się na tle tych banalnych, zapatrzonych w siebie bohaterów. "Piosenki dla Pauli" to najgorsza młodzieżówka, mam nadzieję, że już nie trafię na aż tak głupie powieści

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szymonnowak
Zaglądacz



Dołączył: 15 Lip 2013
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:38, 15 Lip 2013    Temat postu:

Polecam kawałek:
Rihanna - run this town HQ - niestety linka nie mogę wrzucić


teraz cały czas słucham i daje mi niezłego kopa !!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CzęstoZamyślona
Poczytująca



Dołączył: 19 Sty 2012
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Myślenice

PostWysłany: Czw 17:24, 08 Sie 2013    Temat postu:

Grubość książki mnie nie zraża. A raczej nie zrażała mnie przed przeczytaniem, bo kiedy książkę już skończyłam, nie mogłam się nadziwić, że udało się podobną historię rozwlec na te 700 czy nie wiem ile stron. Kolejne tomy przeczytam tylko z ciekawości, ale na razie o "Piosenkach dla Pauli".

Najpierw zalety, potem wady.
Zaleta pierwsza: zwykła powieść dla nastolatek. W środku jest dokładnie to co Wam reklamują (że takiej a nie innej jakości, to już pomijam).
Zaleta druga: chyba nawet wciągające...
Zaleta trzecia: można poczytać jako kontrast do czegoś bardziej ambitnego, żeby mózg nie musiał się wysilać.

A teraz przejdziemy do wad.
Po pierwsze jak ktoś już wspomniał, książka jest okropnie pogmatwana. Najpierw dziewczyna poznaje Alexa, który ją pokochał. Potem poznaje Angela, z którym zaczęła się całować na pierwszym spotkaniu, zaraz po obejrzeniu starannie jego tyłka. Potem dowiadujemy się jeszcze, że kocha ją Mario. Właściwie do jej odwiecznego, zakochanego przyjaciela, miałam najwięcej sympatii, bo po prostu było mi go żal, po tym jak potraktowała go Paula. Chociaż pomijając to wszystko, chyba mogłabym z czystym sumieniem powiedzieć: "co za frajer -.-".

Podsumowując: bohaterka jest zbyt idealna. W szkole idzie jej średnio, ale i tak się tym nie przejmuje, bo przecież i tak uda jej się w życiu każda rzecz, więc po co się zamartwiać? Ma świetny gust - co regularnie się podkreśla - idealną figurę, o czym autor również lubi wspominać, najczęściej słowami w stylu: "wszystkie jej kobiece kształty, były już idealnie widoczne, ale ciągle było w niej czuć młodzieńczą świeżość"... bla, bla, bla.
Co do innych bohaterów, mam podobne odczucia. wszyscy są piękni i pełni energii. Każdy został obdarzony nieprzeciętną urodą, idealną sylwetką, każdy chłopak jest wysoki, ma piękny uśmiech i oczy błyszczące intensywnym kolorem... człowiek ma wrażenie, że w Hiszpanii mieszkają same bóstwa. Może to zazdrość, może to nienawiść do idealizacji, ale już mnie mdliło od tego rozlewającego się we wszystkich możliwych kierunkach piękna.

Dodatkowo, nic mnie tak nie irytuje jak książki, gdzie jedynym dylematem dziewczyny jest wybór pomiędzy dwoma przystojnymi mężczyznami, z których każdy kocha ją do szaleństwa. To jest gorsze niż rozterki z "Klątwy Tygrysa".

Co poza tym? Reakcje bohaterów na różne zdarzenia.
Sześć lat różnicy to sporo, ale przecież gość nie miał 40 lat i żony z dziećmi. Więc dlaczego jej rodzice dostają paranoi, kiedy dowiadują się w jakim wieku jest Angel? Zachowywali się trochę tak, jakby nie wiedzieli, że osoby w wieku Pauli mogłyby ją wykorzystać dokładnie tak samo jak facet po studiach.
Druga rzecz. Jakim cudem, w rodzinie mówiącej sobie otwarcie o niektórych intymnych sprawach, w rodzinie, która wie, że ma idealną córeczkę o ślicznych miodowych oczach i figurze modelki... jakim cudem mogli się dziwić, że Paula ma chłopaka? Zareagowali na tę informację tak, jakby żyli chcieli sami wybrać jej życiowego partnera, a ona ich wyprzedziła. Trochę tego nie rozumiałam... Poza tym nie wiem za bardzo, kiedy byłby odpowiedni wiek na posiadanie chłopaka? Po ukończeniu wieku dwudziestu pięciu lat?

Ostatnia sprawa łączy się z poprzednimi narzekaniami na Paulę. Bo chyba sama jej postać, jest dla mnie najbardziej wkurzającym elementem książki.
Jak siedemnastoletnie dziewczyna może być tak dziecinna? Plecaczek w Atomówki... kolorowe literki w nicku, karmienie się ciasteczkami z czekoladą. Ludzie litości. Gdybym wiedziała, że jakiegoś gościa mogłoby to zachwycić, to chyba sama zaczęłabym nosić tornister z Kubusiem Puchatkiem -.- Właściwie rozumiem to tak: "co z tego, że zachowuje się jak pięciolatka, skoro jest ładna?"...
*** *** *** *** *** *** *** ***

Na tym chyba zakończę swoją recenzję, bo szkoda mi słów na resztę wad tej książki. Jedyne podstawy do polecenia jej są zapisane w tych trzech nędznych zaletach. Przepraszam, że tak się rozpisuję, ale to jedna z najgorszych powieści tego typu, jaką widziałam w życiu. Może jeszcze coś napiszę, a poza tym chętnie dowiedziałabym się od osób, które pokochały "Piosenki dla Pauli", dlaczego Wam się to spodobało i jakim cudem można polubić Paulę Very Happy
Postaram się na przyszłość pisać krótsze posty Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jack Jagger
Mól książkowy



Dołączył: 07 Sie 2013
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z teczki tekturowej.

PostWysłany: Pią 15:51, 22 Lis 2013    Temat postu:

Z góry uprzedzam miłośników książki, by tego nie czytali. Post jest wyrazem moich uczuć świeżo po lekturze, a te uczucia do szczególnie pozytywnych nie należą.

Piosenki dla Pauli – czyli jak umierają złudzenia odnośnie kondycji współczesnej literatury młodzieżowej

Niewiele jest książek, na które czekam. W gruncie rzeczy nauczona doświadczeniem wiem, że najlepsze są niespodzianki, czyli pozycje, co do których oczekiwań nie miałam wcale, bądź miałam, lecz szczątkowe. I tak po równie długiej, co bolesnej lekturze „Piosenek” stwierdzam, że wracam do metody chybił-trafił. Dla własnego zdrowia, bo nie lubię rozczarowań.
Na HIT Niebieskiego Dżinsa polowałam od około roku. Albowiem (na swoje szczęście) kupuję tylko te książki, które mnie zachwyciły. A wiele takich nie mam. Z każdą kolejną czytaną recenzją polowałam z coraz słabszą motywacją. Tym niemniej dotarłam do chwili, gdy w mojej nieocenionej lokalnej bibliotece pojawiły się „Piosenki dla Pauli”. Ucieszyłam się, mimo wszystko. A potem, niestety, zaczęłam czytać.
Na początek zaserwowano mały spoiler odnoście treści. A ja go, głupia zignorowałam. Albowiem już od pierwszych stron z każdej dosłownie litery wyskakuje infantylność. Infantylność absolutnie niestrawna, bo nie broni jej ani przeskok czasowy (tłumaczący niegasnącą słodycz literatury mojej wczesnej młodości) ani wiek bohaterów (bo PODOBNO są to ludzie dorośli, w co nadal wątpię). Niebieski Dżinsu najwyraźniej wyimaginował sobie, że jest drugim Moccią i zaserwował czytelnikowi pseudo-emocjonalną papkę. Bez polotu.
Paulę zniecierpiałam w momencie, gdy padła o niej pierwsza wzmianka. Co za pusta, durna, dziecinna bohaterka Nie wiem, jak wielka posucha na płeć piękną musi tam panować, że ma takie monstrualne powodzenie. A jeśli bycie taką jak Paula gwarantuje przysłowiowe „rwanie jak w burakach”, to chyba zaczynam rozumieć, dlaczego jestem singlem. Podejście do szkoły, życia, przyjaźni, rodziny… że nie wspomnę o loffcianiu (bo przez szacunek dla słowa na Em go nie użyję). Ale mimo wszystko żałosna makolągwa na pierwszym planie to jakaś współczesna moda i bywa, że postaci drugiego planu da się, mimo wszystko znieść. Suguski są płytkie i bezbarwne, nie żeby Paula była w czymkolwiek lepsza. Określenie „gimbaza” oddaje wszystkie moje uczucia, więc nie będę się produkować. Jedynie Diana ma jakąś tam osobowość, niestety przyćmiewa ją blask uroku Pauli. A co do absztyfikantów… Angel jest odpychający. Jego relacja z Paulą polega (z tego co zrozumiałam) na taplaniu się w wodzie/czekoladzie/czułościach. Byle nie w szczerości. Gdyby mój facet do każdego zdania dodawał „kochanie” czy inny lepki cukierek (pozostając w „Piosenkowej” metaforyce) poparzyłabym go żelazkiem. Albo przynajmniej uderzyła kablem. Alex też jest odpychający, a przy okazji, tak jak jego konkurent, pogrążony we własnej zaje…fajności. Z nich wszystkich najwięcej sympatii wzbudził Mario, a i tak go nie lubię. Reasumując… chyba oczekiwałam, że na przeszło sześciuset stronach bohaterowie będą mieli większe dylematy niż iść na randkę, zadzwonić, odkochać się, uprawiać seks, zakochać się, nie dzwonić, nie iść na randkę, odkocha… Ale cóż. Wyszło jak zwykle.
Swoją drogą, porażająca jest świadomość książkowej młodzieży. Nauka lata im koło miejsca w którym plecy tracą szlachetną nazwę. Uczucia innych osób (włącznie z rodzicami, którzy sprowadzani są do roli przeszkody) balansują mniej więcej w głębi tegoż samego miejsca. A zarazem, na każdym kroku, podkreślana jest ich dorosłość. I tak kolejny raz upewniam się, że niektórzy utknęli z pojęciem dorosłość włożonym w miejsce pojęcia dojrzałość. I smutam. Zadając sobie pytanie, dokąd ten świat zmierza. Czy to ja się starzeję? Lub, o z grozo, wyrastam z literatury młodzieżowej? Chyba czas kolejny raz wrócić półki „zaczytane doszczętnie”, zanim zwątpię.
Język powieści jest ciężki do przetrawienia. Nie lubię niczym nie usprawiedliwianego chaosu (denerwował mnie już u Mocci, choć jego rozgrzeszam, bo pisze nieporównywalnie bardziej interesująco). Niepotrzebne przeskoki czasowe - litości, jeśli pisze, że ktoś myślał NOCĄ, a tuż pod tym, że ktoś grał NOCĄ, to doprawdy nie trzeba opatrzać tego dopiskiem „w tym samym czasie”. No chyba że autor uznaje czytelnika za równie bezmyślnego jak jego postaci. Co do samej narracji - Irytował y mnie określenia „pisarz” czy „dziennikarz”. Biły mnie po oczach prawie jak określenia „czarnowłosa” czy „krótkoobcięty” używane zamiast imion bohaterów. Do tej pory myślałam, że takie zamienniki istnieją tylko w rzeczywistości opowiadań blogowych. Ale nie. W tej powieści hasają sobie częściej niż prawdziwe, poniekąd dość ładne, imiona. Język bohaterów równie płytki jak oni. Mdły, nadmiernie epatujący źle pojętym romantyzmem (?!) i zacukrowany na imen. Nawet na moje pobieżne czytanie (od trzysetnej strony nie dałam rady wnikać w głębiej, a chciałam skończyć, dla przyzwoitości, którą, w przeciwieństwie do bohaterów, posiadam, a co!) nie dawał się zdzierżyć. To ma być hit? Fenomen? Głos pokolenia? Powieść, o zgrozo, o miłości???
No właśnie. Słowo na Em. O ile małoletnie (choć dorosłe!) bohaterki jakoś można zrozumieć (no dobra, nie można, ale można próbować przepuścić to przez filtr wieku) to facetów nie bardzo. Z pewnej mentalnej płycizny zazwyczaj się, kurczę, wyrasta. I nie, dwa miesiące rozmów plus dwa tygodnie znajomości to nie jest prawdziwy związek, a wszyscy tam, bez mała, tak sądzą. Po trzykroć LITOŚCI! Tym bardziej, że nikt tam nie prowadzi rozmów, tam się albo płytko bredzi, albo myzia. A najczęściej jedno i drugie. W gruncie rzeczy poziom słów i poziom uczuć bohaterów balansuje sobie na dwóch różnych ścieżkach. Gdybym miała opisać miłość na podstawie „Piosenek dla Pauli”… może lepiej, że nie muszę. Bo kolejny raz bym zasmutała.
Ogólnie szokuje mnie fakt, jak płytko powieść osadzona jest w rzeczywistości. Idźmyż wszyscy tam, gdzie chwalą cię na każdym kroku, wszyscy cię kochają, a jedynym słusznym dylematem jest wybór między serią z metra ciętych, wystrzałowych ciach o zabójczych uśmiechach. Nic dziwnego, że chowane na takich powieściach pokolenie (bez uogólnień, ale niestety – to widać) wyrasta na puste, egocentryczne i zapatrzone w siebie. I chyba wolałabym, żeby moje dziecko nic nie czytało, niż czytało takie wypaczające bzdury. Bowiem lepszy świat wartości przedstawiają „Pokemony” czy „Dragon Ball”, że nie wspomnę o nieśmiertelnych Montgomery czy Siesickiej. I tak, kolejny raz rozczarowana, wyżyłam się hejtopodobnym słowotokiem. Trochę ulżyło. Ale z pewnością nie wrócę do kolejnej części tego niestrawnego potworka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kaniejka
Angel of books



Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 1775
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oświęcim

PostWysłany: Pon 13:38, 03 Lut 2014    Temat postu:

O JEZU! CO TO BYŁO?
Nie polecam nawet tym co lubią banalne i głupie historie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o książkach nie tylko dla nastolatek Strona Główna -> Młodzieżowe, obyczajowe / Piosenki dla Pauli Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island